wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 14


Carrie bez wątpienia mogła uchodzić za wielką zwolenniczkę koncertów. Była to jedna z jej ulubionych form spędzania wolnego czasu. Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy i nim się zorientowała była już w drodze powrotnej do domu. A raczej, tak w gwoli ścisłości – do Londynu. Wciąż bowiem nie była pewna, czy jej dawne miejsce zamieszkania może nazywać „domem”.
Gdy tylko Blake znalazła się w swoim tymczasowym pokoju w domu ojca, to odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że miała już za sobą te kilka dni ciągłego spędzania czasu ze znajomymi Harrego. Oczywiście, wśród nich było kilka nieszkodliwych osób, takich jak Maxie, Niall czy Liam, ale to wciąż nie gwarantowało jej spokoju ducha. Ale to właśnie dzięki nim mogła uznać wyjazd za udany.
Z zupełnie innej strony przedstawiały się natomiast incydenty z Zaynem w roli głównej. Nawet teraz Carrie nie mogła sobie wybaczyć, że cała sytuacja wymknęła jej się spod kontroli. Nigdy wcześniej nie zachowywała się w podobny sposób. Jakby nie patrzeć, całowała się z niemal obcym jej człowiekiem. Na temat Malika posiadała bowiem strzępki  informacji, które z pewnością nie były puzzlami tej samej układanki. Nie mogła wybaczyć sobie tego występku i wbrew pozorom nie chodziło tu tylko o Lucasa. Chodziło o to, jak bardzo ten chłopak ją zmieniał. Przy nim zachowywała się jak zupełnie inna osoba i nie potrafiła powiedzieć, czy jej się to podobało. Przyparta do ściany była jednak gotowa stwierdzić, że nie są to pozytywne zmiany. Szczególnie, że „nowa Carrie” była osobą, która całuje się z „nieznajomym”, podczas gdy dla „starej Carrie” było to coś nie do pomyślenia.
Postanawiając sobie w duchu, że był to ostatni tego typu wybryk, Carrie westchnęła głośno. Dzisiaj miała do zrobienia znacznie ważniejsze rzeczy niż rozmyślanie nad pewnym przystojniakiem o zmysłowych i niezwykle uzdolnionych ustach…
Ugh!
Przywracając swoje myśli do porządku – nie pierwszy raz tego dnia – Carrie z niezadowoleniem zwlekła się z wygodnego łóżka. Umówiła się ze swoim tatą „na mieście” i ogromnie cieszyła się, że będzie miała możliwość spędzić z nim trochę czasu. W końcu właśnie po to przyjechała do Londynu. Liczyła na poprawienie się jej stosunków z Johnem, dlatego z niecierpliwością wyczekiwała wieczora.
Założyła na siebie jedną ze swoich krzykliwych, kolorowych sukienek i wciągnęła na stopy ulubione motocyklówki. Jej mama zawsze krytykowała to połączenie, ale Carrie nigdy się tym specjalnie nie przejmowała. Szczególnie, że nie lubiła, gdy ktoś narzucał jej swoje zdanie.
Pełna – tak dla odmiany, po kilku dniach spędzonych obok Harrego – optymizmu ruszyła do jednej z pobliskich restauracji. Carrie, będąc małą dziewczyną niezwykle często przychodziła tu ze swoim ojcem. Było to „ich miejsce” i Carolyn mogła z ręką na sercu powiedzieć, że kochała każdy wieczór spędzony ze swoim tatą w tym lokalu. Wtedy zachowywali się jak dwójka najlepszych przyjaciół, a relacja ojcec-córka była nieco zatarta podczas ich typowo koleżeńskich rozmów.
Blake z wielkim podekscytowaniem weszła do środka budynku, zauważając liczne zmiany w wystroju wnętrza. Jedna kwestia jednak pozostawała niezmienna. Niezastąpiona Maggie Davis wciąż stała za barem, przyjmując zamówienia. Kobieta w oczach Carrie nie zmieniła się ani trochę. Wciąż ten sam szeroki uśmiech i to samo ciepłe spojrzenie, które mówiło o tym, jak wspaniałą jest osobą. I faktycznie, prawie sześćdziesięcioletnia kobieta mogła uchodzić za wzór do naśladowania.
Carrie, szybko rozejrzała się po wnętrzu, dostrzegając, że jej ojca jeszcze nie ma. Wykorzystała więc tę okazję i podeszła do baru, testując starszą kobietę.
- Dobry wieczór – rzekła w ramach powitania, uśmiechając się szeroko. I w momencie, gdy chciała zamówić swojego ulubionego czekoladowego shake’a, kobieta zaskoczyła ją głośnym, promiennym śmiechem.
- Niech mnie kule biją! Carrie Blake nas odwiedziła! Arnoldzie, chodź tu szybko! Zostaw te kotlety i prędko przyjdź!
I nie trzeba było długo czekać, gdyż chwilę później z kuchni, oddzielonej od nich ruchomymi drzwiami niczym z Westernu, wybiegł starszy, pulchny pan, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Bobbie, zastąp mnie w kuchni – krzyknął do jednego, z kelnerów, po czym wyszedł zza baru, podbiegając śmiesznym krokiem do Carrie. Momentalnie złapał ją w mocnym uścisku, lekko unosząc do góry, by okręcić dziewczynę wokół własnej osi.
- Nie wierzę własnym oczom. Nasza kochana Carrie wróciła! Wiedziałem, że znudzi ci się ten Nowy Jork. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Dobrze mówię, Maggie?
- Ma się rozumieć, Arnoldzie.
Arnold i Maggie byli starym małżeństwem, które narzekało na siebie niezwykle często, ale nigdy ich narzekania nie były na tyle poważne, by mogli zakończyć swój związek. Za bardzo się kochali. Miłości w sobie mieli tak wiele, że przelewali ją na prowadzoną restaurację. Restaurację, która oprócz zmiany podłogi, czy koloru ścian wciąż pozostała podobna w pewnych detalach – kraciastych obrusach, znajdujących się na drewnianych stolikach, czy ramkach ze zdjęciami, wiszących na całych długościach ścian. W jednej z ramek znajdowała się nawet Carrie wraz z jej (niegdyś) najlepszymi przyjaciółmi – Niallem i Maxie. John nie był jedyną osobą, która chętnie korzystała ze specjałów tutejszej kuchni, bowiem dzieciaki uwielbiały przychodzić tu na różnego rodzaju napoje i lody, które Maggie serwowała im często za darmo.
- Och, nie – westchnęła Carrie, chcąc sprostować Arnolda – przyjechałam jedynie na wakacje, by odwiedzić tatę.
Mina Mag nieco zrzedła, choć kobieta wciąż wydawała się być zadowolona z wizyty swojej ulubienicy. Traktowali ją jak niezwykle bliską osobę, być może dlatego, że nigdy nie mieli własnych dzieci.
- Siadaj, złociutka – powiedziała radośnie kobieta, wyciągając rękę przez ladę, by poklepać Carrie po ramieniu. – Co powiesz na czekoladowego shake’a? Mam nadzieję, że Nowy Jork nie zmienił cię zbytnio i wciąż je uwielbiasz.
- Oczywiście, że wciąż je uwielbiam. Nigdzie jednak nie piłam tak dobrych, jak tutaj – powiedziała radośnie, zasiadając na stołku barowym, a Arnold tuż obok niej, zupełnie zapominając, że ma restauracje do prowadzenia.
- Ależ wyrosłaś – zawołał wesoło, przyglądając się uważnie dziewczynie. – Zrobiła się z ciebie prawdziwa kobieta. Och! Teraz będziesz musiała nam opowiedzieć wszystko, co wydarzyło się w twoim życiu, młoda damo.
- Nawet nie wiesz w co się wpakowałaś, złociutka – dodała Mag, puszczając jasnowłosej oczko, po czym od razu zabrała się za nalewanie shake’a.
Carrie, zamiast się przerazić, rozpromieniła się jeszcze bardziej. Sięgnęła po przygotowany przez kobietę napój, po czym ochoczo zabrała się za sklejanie w całość opowieści o swoim życiu w Nowym Jorku. Radośnie opowiadała o szkole, zakończonym pierwszym roku studiów i przyjaciołach, a Arnold – jak to miał w zwyczaju – cały czas śmiał się radośnie i zadawał kolejne, często naprawdę absurdalne pytania.
Do tej pory Carrie nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo za tą dwójką tęskniła.
Rozmowa z właścicielami restauracji pochłonęła ją tak bardzo, że nawet nie zwróciła uwagi na płynący czas. I gdy zerknęła na zegarek była w szoku.
Dochodziła już godzina dwudziesta, czyli jej ojciec spóźniał się dokładnie dwie godziny.
- Co się stało, złociutka? – zapytała ciepło Mag, dostrzegając zmieszanie na twarzy Carolyn.
Jasnowłosa rozejrzała się wokół siebie, jakby chcąc się upewnić, czy aby na pewno nie przeoczyła taty, albo czy nie wemknął się po chichu do środka, jednak ze smutkiem dostrzegła, że przy zajętych stolikach siedzą zupełnie obcy jej ludzie. Ani śladu po Johnie.
- Tata się trochę spóźnia – wyjaśniła ze słyszalnym żalem w głosie.
Wyciągnęła szybko telefon z przewieszonej przez ramię torebeczki, by sprawdzić, czy aby na pewno jej tata nie próbował się do niej dodzwonić. Szybko spostrzegła, że najwyraźniej tylko ona pamiętała o ich spotkaniu.
Wyglądało na to, że sytuacje sprzed dziesięciu lat zaczynały się powtarzać.
- Och – westchnęła kobieta. – Może jeszcze przyjdzie.
Ale każde z nich wiedziało, że Johna nie będzie.
I choć Carrie właśnie spędzała czas z niewiarygodnie cudownymi ludźmi, naszła ją pewna myśl. Myśl, która podczas pobytu w Londynie nie dawała jej spokoju.
Była tu intruzem.
- Dziękuję za przepysznego shake’a – powiedziała, starając się brzmieć na jak najbardziej wesołą, choć myśl o tacie strasznie ją przygnębiła. – Na pewno jeszcze was tu odwiedzę.
- Koniecznie! – krzyknął Arnold, zaplątując dłonie na swoim dużym brzuchu. Mężczyzna wciąż wydawał się być podekscytowany przyjściem Carrie, choć dziewczyna spędziła z nimi ostatnie dwie godziny. Zdaje się, że czas ten wydawał się dla starszego mężczyzny niewystarczający. – W innym wypadku, ściągniemy cię tutaj siłą.
- Trzymaj się, złotko – powiedziała Maggie, wychodząc zza baru. Wolnym krokiem, zapewne wymuszonym przez jej spuchnięte nogi, kobieta przeszła do Carolyn, by po chwili zamknąć ją w uścisku. Szybko złożyła na jej policzku całusa i zaczesała kilka niesfornych loków dziewczyny za jej ucho.
- Wróć do nas szybko – dodała.
- Wrócę – obiecała i machając im na odchodne wyszła z lokalu. Nie miała zamiaru czekać na swojego ojca w nieskończoność. Gdy była mała kilka razy popełniła podobny błąd i wiedziała, że nie ma nic gorszego, niż spoglądanie na zegarek i łudzenie się, że może jednak przyjdzie.
Przeszła kilka ulic, zmierzając w stronę domu Johna, gdy zadzwonił jej telefon. Spodziewając się zauważyć numer ojca, z pełnym zaskoczeniem przyjęła imię przyjaciółki pojawiające się i znikające na ekranie telefonu.
Amy.
Zabawne, że dopiero teraz dziewczynie zebrało się na rozmowy.
- Carrie! – zapiszczała radośnie, gdy jasnowłosa odebrała. – Wieki ze sobą nie rozmawiałyśmy. Jak Londyn? Rozniosłaś już to miasto?
Panna Blake z pewnością nie należała do osób, które lubują się w owijaniu w bawełnę. Choć z pewnością do kolejnych słów przyczyniło się również rozdrażnienie, spowodowane nieobecnością ojca.
- Nie – powiedziała z udawanym podekscytowaniem. – Byłam zbyt zajęta wyznaniami Lucasa. Kto by pomyślał, że tak szybko znajdzie sobie nowy obiekt westchnień?
Cisza po drugiej stronie słuchawki, była dokładnie tym, czego Carrie się spodziewała.
- Powiedział ci? – spytała cicho Amy, nagle tracąc dobry humor.
- Tak, ale zapewne tylko dlatego, że myślał, iż go uprzedziłaś. Kto wie, może wciąż żyłabym w niewiedzy. Naprawdę, wspaniałych mam przyjaciół.
- Carrie –
- Nie chcę nawet tego słuchać. Szczególnie, że ja bym ci od razu powiedziała, gdybym zobaczyła twojego chłopaka całującego się z jakąś lafiryndą.
- Całującego się? 
- Przecież mówię.
- Carrie – westchnęła dziewczyna. – Lucas nie… A przynajmniej nie tylko…
Amy nie dokończyła zdania. Nie musiała, gdyż wszystko stało się jasne. Carolyn rozpatrywała zdradę chłopaka nieco zbyt łagodnie. Myślała bowiem, że tak samo jak ona, pozwolił sobie jedynie na całowanie się z inną osobą. Nie przypuszczała nawet, że chodziło o coś więcej.
Owszem, jej i Lucasa związek dopiero raczkował. Byli bardziej dobrymi przyjaciółmi niż kochankami. Ach, do kochanków było im jeszcze daleko, jednak Carrie myślała, że to wszystko przyjdzie z czasem. Że wraz z poznaniem osoby odczuwamy do niej „pociąg” i dopiero wtedy przychodzi miłość… A potem seks. Oczywiście, zdawała sobie sprawę, że Lucas nie jest prawiczkiem, ale była pewna, iż seks nie jest dla niego tak ważny, jak… Ach, ależ była głupia!
- Muszę kończyć – odezwała się po długiej chwili milczenia.
- Carrie, przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale Lucas równie dobrze jest moim przyjacielem. Powiedział, że chce sam to z tobą załatwić. Nie chciałam mieszać się między wasze sprawy.
Naprawdę zabawne – Amy, która nie chce mieszać się w sprawy innych. Doprawdy! Mógłby powstać z tego całkiem zabawny skecz kabaretowy.
- Nie mam siły teraz z tobą rozmawiać.
I bez zbędnego słowa pożegnania, Carrie zakończyła rozmowę wyłączając telefon i chowając go do torby tak szybko, jakby parzył.
Zdecydowanie miała już dość tej pokręconej sprawy. Nie miała pojęcia, dlaczego zgodziła się na kontynuowanie „związku” z Lucasem i choć żałowała tej decyzji, czuła się jak kołek. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Dlaczego wciąż trzymała się Luca?
I choć wcześniej nie zastanawiała się nad tym, odpowiedź uderzyła ją całkiem niespodziewanie.
Zayn.
Lucas miał być jej tarczą, utrudniającą dostęp do Malika. Chłopaka, który niebezpiecznie zbliżał się do niej i bez wątpienia bardzo ją to przerażało.
Czując na sobie ciężar wszystkich ostatnich dni, przysiadła na krawężniku, modląc się o wyrzucenie tego wszystkiego z głowy. Całego przyjazdu do Londynu, który wydawał jej się być po prostu katastrofą. Szczególnie, że osoba, do której tu przyjechała zdawała się tak naprawdę jej nie zauważać. Nie po raz pierwszy John odrzucił spędzanie czasu z Carrie na boczny tor. Nie po raz pierwszy skupił się na pracy zamiast na jedynej córce.
Blake nie miała pojęcia, co się z nią dzieje, dlatego w zupełności nie kontrolowała łez, które niespodziewanie zaczęły spływać po jej policzkach. Nie należała do osób, które użalają się nad własnym życiem. Wręcz przeciwnie – nigdy nie dawała po sobie poznać, co naprawdę czuje. Owszem, była wybuchową osobą, choć w większości przypadków jedynie przy znajomych, dla których nie liczyło się nic więcej poza dobrą zabawą.
Dając w końcu upust emocjom, jakie kumulowały się w niej od długiego czasu, Carrie zaniosła się głośnym płaczem…

~*~
Zayn sięgnął po kolejny dokument ze sterty najróżniejszych plików, śledząc uważnie wszystkie zapiski. Otwarcie zbliżało się wielkimi krokami, a chłopak chciał, by wszystko, co wiązało się z jego studiem tatuażu było idealnie dopracowane. Marzył o tym miejscu zbyt długo, by jakiś mało znaczący detal mógł coś popsuć.
Nim jednak dane mu było sięgnąć po kolejną kartkę Elvis niespodziewanie wbiegł do pokoju. Wskoczył na kanapę, na której siedział Zayn, jednak na szczęście szybko sobie przypomniał, iż to miejsce jest poza jego zasięgiem, dlatego zeskoczył na ziemię. W następnej chwili szczeknął głośno, trącając Malika kilkakrotnie swoim zaślinionym pyskiem.
Elvis był kilkuletnim pit bullem, którego Zayn przygarnął zaledwie w zeszłym roku. Ale, co warto wspomnieć, był niesamowicie mądrym stworzeniem. Teraz na przykład, pies próbował przekazać swojemu panu, że śpieszno mu na spacer.
I choć Zayn bez wątpienia nie miał ochoty na żadne wieczorne wędrówki, wstał ze swojej kanapy, ruszając w stronę drzwi. Tuż za nim biegł zadowolony pit bull, ślizgając się po podłodze w mieszkaniu i radośnie szczekając.
Malik zagarnął swoją skórzaną kurtkę, po czym wciągnął jedne ze stojących par butów i wyszedł z mieszkania, zamykając je za sobą na klucz. W ręku trzymał kaganiec, który wciągnął na pyszczek swojego czworonogiego przyjaciela zanim zdążyli wyjść z budynku. Elvis był wspaniałym psem, jednak ów wspaniałość okazywał jedynie swojemu panu, przez co Zayn za każdym razem musiał zakładać mu kaganiec. Pies bowiem niejednokrotnie warczał i szczekał (nie wspominając o próbach gryzienia) na ludzi, sprawiając, że ci uciekali jak szaleni spod spojrzenia zwierzaka.
No cóż, Malik przyjął czworonoga do swojego domu z litości. Zaraz po tym, gdy zobaczył, jak durne dzieciaki, nie mające nic sensownego do roboty rzucają w psa patykami. Wrogość Elvisa do ludzi była więc w pełni uzasadniona i Zayn nawet nie starał się oswoić zwierzaka z innymi. Nie przejmował się gdy Elvis warczał na przechodniów lub każdego, kto chciał przekroczyć próg mieszkania Malika. Pies nie był zbyt towarzyski, zresztą tak jak jego właściciel, więc można powiedzieć, iż dobrali się znakomicie. Dla nich zapewne wystarczało, że we dwójkę dogadywali się świetnie.
- Gdzie tak pędzisz, kolego? – zawołał Zayn, zaskoczony zachowaniem zwierzęcia. Elvis bowiem ani na chwilę nie zatrzymał się na trawniku, by załatwić swoją potrzebę. Zamiast tego pędził chodnikiem prosto przed siebie. – Śmieszno ci na jakąś randkę, czy co? – kontynuował Malik, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że przemawia do psa.
- Elvis! – zawołał po chwili, zauważając, że ten wciąż drepcze przed siebie. – Stój.
Oczywiście, zwierzak Malika na co dzień zwykł pokazywać swoje posłuszeństwo, a każdą komendę wydaną przez Zayna wykonywał od razu. Co dziwne, teraz nawet się nie zawahał i wciąż biegł przed siebie.
- Elvis! – zawołał ostro Mulat, wciąż kierując się za psem. – Stój, do diabła.
Ale gdzie tam, Elvis pędził dalej.
I dopiero po długiej chwili pies gwałtownie się zatrzymał. Po czym, ni stąd ni zowąd zasiadł na chodniku, czekając. A to bez wątpienia jeszcze bardziej zdezorientowało Zayna.
Chłopak miał już nakrzyczeć na swojego czworonogiego przyjaciela, gdy jego oczom ukazało się coś znacznie bardziej interesującego…

~*~

Carrie opierała swoją głowę na kolanach, łudząc się, że siłą umysłu przeniesie się do swojej bezpiecznej i ciepłej sypialni. Tej w Nowym Jorku, oczywiście. Zwinięta w niewygodnej pozycji, wciąż siedziała na brzegu ulicy, wiedząc, że zapewne wygląda jak koszmar senny. Zaschnięte łzy na policzkach bez wątpienia były dowodem jej wcześniejszego dramatu. Miała  więc ogromną nadzieję, że w pobliżu nie kręcą się żadne niewinne dzieci, które mogłyby wziąć ją za postać z jakiegoś horroru. Biedaki pewnie potem już spokojnie by nie zasnęły.
Na szczęście pozostawała jej pewna, naprawdę pocieszająca myśl.
Już nie mogło być gorzej.
- Hollywood? – Doszedł ją niski, zachrypnięty i dobrze jej znany głos.
A jednak.




51 komentarzy:

  1. Ciekawe co zrobi teraz Zayn. Dziękuję za dodanie rozdziału i to zwłaszcza teraz, ponieważ umiliłaś mi robienie pracy na fizykę. Do następnego rozdziału <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ! Ja tu umre ! Tak myslałam, że spotka Malika... ;3 Pewnie mu opowie o tym wszystkim i się zbliżą do siebie <3 czekam na to...xx

    @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat wchodzę na bloga, a tu BAM! Nowy rozdział. Jestem bardzo ciekawa jak zachowa się teraz Zayn. Dziękuję, że tak szybko dodałaś rozdział. Twój blog jest zdecydowanie najlepszym blogiem jaki czytam. Dzięki, że w ogóle zaczęła go pisać. Także see ya. Do następnego. Kamila xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz! Kobiety i ta ich intuicja :p
      Dziękuję kochanie za przepiękny komentarz!

      Pozdrawiam! xx

      Usuń
  4. o jeju *,* ciekawe co zrobi teraz Zayn o:

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna, naiwna Carrie... :<

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Kocham to ff ale bardziej Ciebie :* Rozdział świetny! Jesteś niesamowita! Zayn z psem taki grrr. ~ @stylesmebednow xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Proooooszę dodaj jtr kolejny :D. Ja umrę czekając dłużej :o
    @EdziaCyrklaff

    OdpowiedzUsuń
  8. To teraz będzie ciekawie :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle genialny !!!! Ach ten pies to ma czuja wiedział gdzie ma iść :) czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham twoje opowiadania you are toxic jest zdecydowanie najlepsze...
    Świetnie piszesz i muszę przyznać, że twoje opowiadanie to jedno z niewielu które czytam w wciąga mnie tak, że potem przez kilka dni zastanawiam się co będzie dalej...
    Co do rozdziału przykro mi ,że ten cały Luck jest taki wobec Carry ona powinna go zostawić jak tylko powiedział jej o tym ck zrobił. Ja na jen miejscu już dawno bym go olała no i oczywiście Zayn to ,że piszesz akurat o nim sprawia, że jeszcze bardziej zachęca mnie twoje opowiadanie. On i Carry są razem cudowni.
    Dobra kończę bo się rozpisałam ...;)
    Pozdrawiam Lonely.girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorry za błędy ale jestem troszeczkę (bardzo) podjarana :)

      Usuń
    2. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
      Cieszę się ogromnie, że tak podoba Ci się moje opowiadanie. Jako, że sama czytam kilka naprawdę fajnych, dobrze wiem, co to znaczy zastanawiać się przez kilka dni nad dalszymi losami bohaterów... Dlatego jeszcze bardziej się cieszę, że ktoś myśli nad moimi pracami.

      Pięknie dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam ciepło! xx

      Usuń
  11. Akcja jest mega ;** Wspaniale piszesz! mam nadzieję że kolejny rozdziałniedługo ^^
    ~Źyczę dużo weny KM

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no.. w takim momencie?! Udusiłabym jej ojca, idiota.. -.- Biedna Carrie. I wiedz, że przez Ciebie spokojnie nie zasnę rozmyślajac nad tym co teraz się wydarzy! xD No.. jestem ciekawa (wręcz zżera mnie ciekawość) jak potoczy się ich 'rozmowa' :D Z niecierpliwością wyczekuję kolenjego rozdziału♥
    Pozdrawiam i zyczę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo żal mi Carrie, najpewniej się nie myli...no może co do ostatniej swojej myśli ahha<3 czuje się intruzem w domu swojego ojca, jak i teraz zapewne czułaby się w Noym Jorku. dobrze, ze wyjechała, skoro teraz miała szansę przekonać się o nieszczerości swoich "przyjaciół":) nie mogę doczekać się momentu, kiedy zacznie dogadywać się z Harrym, po prostu nie mogę!! oczywiście to tylko moje pobożne życzenie, bo na dobrą sprawę nie wiadomo, jak ułoży się ich relacja:D bardzo spodobał mi się wątek z właścicielami baru:) to miłe, bardzo miłe uczucie wracac na stare śmiecie i dowiadywać się, że pomimo swojej nieobecności pewne osoby nie rpzestały Cię kochac! i to samo tyczy się Nialla czy Maxie:) podałaś bardzo dobry przykład tego, że przyjaźnie rozpoczęte w dzieciństwie są wieczne:) strasznie lubię momenty, kiedy opisujesz zaskoczenie Carrie, gdy zdaje sobi sprawę, że oni nadal są jej przyjaciółmi i pod wzgledem czasu nie uległo to zmianie:)) i nie masz czego się bać, bo Twoje rozdziały czytam z przyjemnością ZAWSZE! (a nie tylko wtedy, kiedy jest Zerrie<3 :D) iii tradycyjnie - czekam z niecierpliwoscią na kolejny ahha:D

    @beziimienna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się spodobał. Co do wątku z właścicielami baru... jakoś nie mogłam się powstrzymać i ich dodałam. Stwierdziłam bowiem, że takie dobre dusze są jak najbardziej mile widziane w każdym opowiadaniu, więc dlaczego by ich nie wprowadzić do "You're Toxic"?
      Ach, dziękuję pięknie za komentarz. Nigdy nie zawodzisz ♥
      Pozdrawiam ciepło i wysyłam miliony buziaków!

      Usuń
  14. Biedna Carrie. To na prawdę frustrujące kiedy ktoś się spóźnia a co gorsze nie przychodzi na umówione spotkanie! Za to wcale nie jest mi smutno z tego powodu,że Lucas zdradził Carrie ( a powinno?), ponieważ w końcu mam nadzieje się od niego uwolni!! Brakowało mi Malika w tym rozdziale! I jeszcze zakończyłaś w takim momencie! Ale lubię te chwile niepewności i oczekiwania z niecierpliwością na kolejny rozdział! Zaglądam tu, jak naiwna dziewczynka,codziennie i sprawdzam czy może jest coś nowego! I najlepszy jest moment kiedy w końcu zobaczę nowy rozdział- w tym momencie cieszę się jak dziecko,które dostało wymarzoną zabawkę!
    Będę powtarzać Ci to do znudzenia-jesteś niesamowita a Twoje opowiadanie jest cholernie dobre!
    do następnego..xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także trochę Malika brakowało, jednak stwierdziłam, że bohaterka nie może non stop z nim przebywać. Ale jakby nie patrzeć na koniec wylądowali razem. Przypadek? Nie sądzę :P Haha ♥

      Cieszę się, że moje opowiadanie Ci się tak podoba, że odwiedzasz ten blog codziennie. To niesamowicie miłe uczucie!
      Dziękuję ślicznie za komentarz!
      Pozdrawiam xx

      Usuń
  15. super woow i zakończone w najciekawszym momencie i ciekawe co zrobi Zayn hmm:)))
    @Jaqueline8710

    OdpowiedzUsuń
  16. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam ! ♥ ♥

    To przykre, że ojciec wystawił Carrie po raz kolejny..
    A już miałam nadzieję, że ich stosunki się poprawią..
    Ale jest chociaż taki plus, że Carolyn porozmawiała sobie z miłym,i starszymi ludźmi, którym widać zależy na szczęściu Carrie. :>
    Jak ja bym kopnęła tego Lucasa w cztery litery, to by się nie pozbierał chłopak. Czekam tylko na to aż Carrie skończy z nim raz na zawsze.. :)
    Ahh Zayn.. Już myślałam, że go nie będzie w tym rozdziale, ale na szczęścia się pojawił :D
    Mówią, że pies upodabnia się do właściciela, i chyba coś w tym jest.. :D Coś mi się wydaje, że Elvis polubi Carrie i odegra jakąś ważną rolę :>
    Ah to takie moje przemyślenia ^ ^
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że będzie więcej Zarrie i Zayn jakoś pocieszy Carolyn, ahh *____*

    Piszesz cudownie, kochana ! ♥
    Całuje.
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Elvis odegra ważną rolę w tym opowiadaniu. A przynajmniej teraz tak planuję. Wszystko, oczywiście, wyjdzie w praniu... ;)

      Kochanie, dziękuję za komentarz.
      Wysyłam miliony buziaków i ściskam mocno! ♥

      Usuń
  17. Mądra psina przeczuwałam ze doprowadzi Malika do Carrie :) ciekawe co teraz zrobią

    OdpowiedzUsuń
  18. eghh szkoda , ze ojciec ja tak wystawil . pff . mogl chociaz zadzwonic , a nie tylko dziewczyna przez niego smutna sie zrobila . i wgl ta sprawa z Lucasem . zerwij z nim dziewczyno !
    ale . jaki madry pies ! jsndked . lecial , lecial i dolecial az do Carrie ? niezle . serio madry x mimo , ze dziewczyna nie wydaje sie byc zadowolona obecnoscia Malika to chyba zmieni zas zdanie . tak mi sie wydaje przynajmniej xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Why ? Czemu w takim momencie ?? O nie teraz to na pewno umrę z ciekawości.hahahahah Rozdział jak zwykle jest nieziemski. Ciekawe jak potoczy sie ta akcja z Malikiem. Może Carrie zmieni zdanie na jego temat.... Mam nadzieję, że rozdział dodasz jak najszybciej. Życzę weny na dalsze rozdziały buziaki Kate ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, pociesz się tym, że nowy rozdział zacznie się od rozmowy z Zaynem. Haha ♥
      Nowy rozdział dodam już w piątek albo sobotę, także to lada dzień.

      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam xx

      Usuń
  20. FOCH NA CIEBIE!
    CZEMU W TAKIM MOMENCIE?!
    BSDOASKLBDOASJBLOJASFBSL *O*
    JEZUUUU, KOCHAM TO, SERIO! <3
    CUDOWNE OPOWIADANIE W KAŻDYM, CHOĆBY NAJMNIEJSZYM CALU!
    ABJBSFOUSALFOSAFBSF
    CZEKAM NA KOLEJNY x
    @luv_myy_harreh

    OdpowiedzUsuń
  21. Ojejciu !

    Uwieeelbiam to!
    Nikt nie potrafiłby opisać tak na pozór zwykłego wydarzenia jak popijanie shake'a w towarzystwie ukochanego małżeństwa, jak ty!
    Po prostu, cały czas czytałam z zapartym tchem ich rozmowę...
    Byli dla niej jak babcia z dziadkiem. To był taakie słodkie :3

    Lucas? Ugh... Ostatnio wszystkie Lucasy coś zawodzą ^^
    Mam cichą nadzieję, że jeśli zerwą, to Carrie nie będzie żałowała. Nie chciałabym żeby była smutna. Pokochałam tą bohaterkę! ♥
    Ach no i dziękuję Elvis'owi, bo to przecież dzięki niemu Zayn wpadł na Carrie.
    Swoją drogą- jestem tak ciekawa co tam się teraz wydarzy, że oj!

    Życzę ci dużo weny, tyle weny, iż mogłabyś się nią zajadać !
    Czekam na następny rozdział!

    Buziaki :***
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jak mi miło! Dziękuję ♥
      Oczywiście, Maggie i Arnold pojawią się w opowiadaniu jeszcze nie raz. A przynajmniej tak teraz planuję. ;p

      No właśnie, Lucasy zawodzą. Ale mam nadzieję, że chociaż jeden z nich się z rehabilituje. I chyba nie muszę mówić, że chodzi mi o TWOJEGO Lucasa... Mój to niech spada na księżyc... A nie, chwila. Jeszcze się przyda w tym opowiadaniu, więc może lepiej niech nie podróżuje tak daleko, bo będzie ciężko ściągnąć mi go z powrotem... :P

      Dziękuję pięknie za cudowny komentarz.
      Mam nadzieję, iż weny przybędzie tyle, że zamiast chodzić będę musiała turlać się po ziemi. :D

      Buziaki! ♥

      Usuń
  22. nie ma co, to zdecydowanie jeden z moich ulubionych blogów. uwielbiam to opowiadanie, jest cudowne. wszystko idealnie opisane, nie za dużo i nie za mało, wspaniałe postacie, wszystko.
    strasznie smutno mi z powodu Carrie, jej ojciec zachował się podle, a chłopak...masakra. mam nadzieję, że wszystko będzie lepiej. jestem ciekawa co dalej, w końcu Malik i Carrie razem uuu
    hahaha, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, oby szybko. ;))
    Tusia_XoXo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, kochana! Cieszę się ogromnie, że moje opowiadanie Ci się spodobało. To niesamowicie uczucie, wiedzieć, że ktoś docenia Twoją pracę. Jeszcze raz dziękuję.

      Buziaki! ♥

      Usuń
  23. Boski rozdział! <3
    Dlaczego ojciec Carrie ją wystawił? :c
    Lucas... Ehhh... Jak on mnie denerwuje.
    Wiedziałam, że Carrie i Zayn się spotkają. <3
    Mądry pies. :D
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <3 x

    OdpowiedzUsuń
  24. Wielbię to opowiadanie *.*

    Naprawdę jesteś cudowna :* Niby rozdział spokojny nic się nie dzieje, ale potrafisz opisać to w taki sposób, że ja odlatuje w inny świat <3 Z pozoru spokojny dzionek, a tu bum i Elvis, od tej pory najukochańszy pies na ziemi (przepraszam moje psa, Brego <3) zaprowadził naszego Maliczka i spotkał kogo ? swą blond królewnę aww <3 rozpływam się :* Naprawdę cudowny rozdział zresztą jak kaażdy :*

    Już nie mogę doczekać się kolejnego, chcę Ci podarować kilka beczułek weny no i wysyłam mnóstwo buziaków :** <3
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochanie ♥ Twoje komentarze są genialne! Zawsze mistrzowsko poprawiają mi humor!

      Usuń
  25. Nawet nie wiesz jak tym rozdziałem umiliłaś mi popołudnie :) Wiem, że się powtarzam, ale jesteś moją ulubioną autorką blogów o Maliku. Piszesz rewelacyjnie, tak lekko się to czyta i kurde zazdroszczę ci tego. Czasem mam masę pomysłów na jakieś opowiadanie i chciałabym stworzyć coś swojego, ale za cholerę nie umiem tego opisać ;c Jak widać to nie dla każdego. Wracając do rozdziału to jak zwykle fenomenalny. Szkoda mi Carrie, nikt nie lubi być wystawiany , tym bardziej przez własnego ojca. W tym właśnie momencie poczułam wielką antypatię do pana Johna. Nie robi się czegoś takiego swojej córce, która specjalnie przyleciała ze Stanów...
    Co do Lucasa to hmm... ja od samego początku wiedziałam, że ta jego zdrada to coś więcej niż pocałunek. Mam nadzieję, że Carolyn wyrzuci go w końcu ze swojego życia. On na nią nie zasługuje. Za to Malik pasuje do niej idealnie.
    Zakończyłaś w takim momencie, że mam ochotę cię udusić, ale kto wtedy kontynuowałby to genialne opowiadanie? Zdecydowanie powstrzymam się od tego niecnego czynu. Ygh umrę z ciekawości, oficjalnie ogłaszam, że uwielbiam Elvisa. Chcę takiego psa, mógłby mi poszukać Zayna... Eh ten mój fangirling. Kiedy ja się z tego wyleczę? ;c Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam
    * Justinee
    Ps.Uwielbiam One Tree Hill, jeszcze raz wielkie dzięki za polecenie na blogu tego serialu. Jest świetny. Dopiero jestem w pierwszym sezonie, ale już zdążyłam zakochać się w Peyton i Lucasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, kochanie ♥ Zdaje się, że czytając Twój komentarz moje serce ominęło kilka uderzeń. Dziękuję za przemiłe słowa.
      O! I też chcę Elvisa. O ile zaprowadzi mnie, oczywiście, do takiego na przykład Malika. W innym wypadku mój kochany labradorek w pełni mi wystarcza. :)

      Dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam serdecznie! xx

      P.S! Peyton i Lucas - omomom ♥ Są mega słodcy!

      Usuń
  26. Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham i mogłabym tak w kółko powtarzać to słowo. Zdenerwował mnie jedynie ojciec Carrie. A w tym rozdziale ubustwiam Elvis'a. Kochany pies. Czuje w następnym rozdziale Zarrie moment. Haha. Moje super myśli. Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo uwilebiam ta historie <3 sposob w jaki piszesz i nadajesz ten wspanialy charakter postaciom .. ohh! uwielbiam to! Jestem mega ciekawa co miedzy nimi zajdzie w kolejnym rodziale, ta tajemniczosc Zayna jest taka pociagajaca <3 Blagam nie koncz tej historii zbyt szybko bo chyba zaplacze sie na smierc jezeli to zrobisz ;o haha Kocham Cie i z ogromna niecierpliwoscia wyczekuje nastepnych rozdzialow! Buziaki Kochana oraz miej swiadomosc tego, ze posiadasz ogromny talent, ktorego niesamowicie Ci zazdroszcze z reszta pisalam Ci o tym na asku (gdybys kiedys chciala go oddac to wiedz, ze jestem chetna ^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i jeszcze jedno! Masz u mnie ogromnego kopa w tyłek za zakonczenie tego rozdzialu w takim momencie! :<

      Usuń
    2. WOW! Dziękuję, kochana ♥ Niewątpliwie kończenie tej historii nie jest tym, o czym myślę. Już teraz jestem z Wami niesamowicie mocno związana... Trudno mi nawet myśleć, co będzie za jakiś miesiąc czy dwa. :D

      Dziękuję ślicznie za komentarz!
      Buziaki ♥

      Usuń
  28. świetny rozdział *-*
    dlaczego skończyłaś w takim momencie

    OdpowiedzUsuń
  29. Miałam okropny dzień, serio, milion wylanych łez, fu. Chcę wejść na YouTube, wiadomo. Wklepuje Y i wyskakuje mi You're Toxic.
    Coś mnie tknęło by sprawdzić czy jest już nowy rozdział.


    Jejku, kochanie, dziekuję za poprawe humorku!!
    Rozdział genialny, tak mocno czekam na następny!
    ilysm.
    @faithlovato_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz bez wątpienia zapamiętam na długo. Dziękuję.

      Usuń
  30. Jaaaacie!!!!!!
    GENIALNY, BOSKI, CUDO NORMALNIE!!!!
    Kocham ten rozdział. A wiesz czemu?
    Bo dopiero teraz doszłam do wniosku, że chce aby Hollywood zamieszkała w Londynie. Może i tak się stanie? Nie miałabym nic przeciwko ;))
    W końcu powie Zaynowi prawdę, co nie?!?
    Uważam, że to najlepszy do tej pory moment, a biorąc pod uwagę zawziętość i pewność siebie Malika, nie da się szybko zbyć Carrie...
    Wiem! Jego pies ją polubi, nie będzie szczekał na nią, co Zayn może, powinien uznać za jakiś znak!!!
    Haha moje przemyślenia. :p
    Powinien ją zabrać do siebie do domu, wyrzuć się na jej ojca właśnie przez co nie będzie chciał żeby wracała do domu, i bo nie wiem zostanie na noc. Zayn może zadzwonić przecież do Stylesa i powiedzieć żeby przekazał ojcu, że Carrie zostaje u przyjaciółki, Maxie.
    Nie denerwują Cię moje.czasem bezpodstawne przemyślenia? Jeśli tak, to powiedz, i postaram się je ograniczyć ;)
    Czego bym chciała w kolejnym rozdziale? Więcej Zarrie!!! Kolejnego pocałunku, takiego z bezsilności jeśli chodzi o Hollywood, a np. pożądania ze strony Zayna. Ty je tak poetycko opisujesz!!!
    DODAWAJ KOLEJNY SZYBKO!!!
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!!!
    @Zaniloliry_wife ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że dopiero teraz odpisuję na Twój komentarz. Wiedz jednak, że dziękuję Ci za każde jedno słowo i jestem ogromnie wdzięczna, że wciąż jesteś ze mną i czytasz moje wypociny. To dla mnie wiele znaczy. Dziękuję!

      Usuń
  31. zdecydowanie kocham ten rozdział! nawet nie wiem co napisać
    powinno mi być szkoda Carrie ale wszyscy dobrze wiem że to wszystko sprowadzi ją na dobrą drogę i własnie dlatego już nie mogę doczekać sie następnego rozdziału (aha! nie mogę się doczekać a potem pewnie znowu się spóźnię xd)
    ja od początku czułam że ten Lucas to nie złe ziółko więc mam nadzieję że już zakończyli z Carr ten związek i Blake spokojnie może iść z Zayn'em i Elvis'em do domu Malika :D ejdbkehbfisdsbvbso Zarrie moment nadchodzi! *-*
    chyba po następnym rozdziale Zayn dostanie z dwa plusy haha ale to się zobaczy co to wyniknie, choć mam ogromne nadzieję że Zayn się nią zaopiekuje wysłucha no i się pocałują :D

    ach! wiesz co? wyłabym Ci ogrooomnie wdzięczna jakbyś kiedyś umieściła fragment tego co czuje Zayn do Carrie
    chciałabym się pozachwycać tym jak to ona zawróciła mu w głowie haha
    rozdział cudoooooooooooowny *.* kocham!
    komentarza nie sprawdzałam wiec za błędy przepraszam <33
    buziaki :*
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, specjalnie dla Ciebie pojawi się fragment rozdziału bardziej z perspektywy Zayna. Będzie to, co prawda, za jakieś dwa- trzy rozdziały, no ale. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

      Dziękuję ślicznie za komentarz. Jesteś niesamowita ♥

      Usuń
  32. GENIALNE :)
    Pies wyczuł płaczącą Charlie. I ją polubił. Nie zwykłe.
    Zayn pomóż jej.
    Ciekawe.. Chce kolejny .
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń