piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 2

- Witaj w domu, siostrzyczko.

Carolyn wpatrywała się w chłopaka, próbując odczytać z wyrazu jego twarzy znak jakiejkolwiek ironii. Musiał przecież żartować, prawda? Nie ważne, jak bardzo pokręcone było jego poczucie humoru, Carrie była pewna, że to tylko jakiś głupi żart. Z drugiej jednak strony, jeśli Harry się z niej nabijał, to wciąż nie tłumaczyło tego, co tak wiele osób robiło w jej domu.
Styles kolejny raz zaciągnął się papierosem, nie przestając wpatrywać się wyzywająco w jasnowłosą. Widziała, że oczekuje jakiejś odpowiedzi, sądząc, że udało mu się ją sprowokować. Nie zdawał sobie tylko sprawy, jak bardzo.
Dziewczyna nie czekając ani chwili dłużej, sięgnęła po szluga, trzymanego przez chłopaka. Wyrwała mu go z ręki i zgasiła na kuchennym blacie. Z pewnością w tym momencie nie przejmowała się niedopałkiem, gdyż wokół znajdowało się znacznie więcej śmieci. Co zresztą było dość naturalne, biorąc pod uwagę, że w tym budynku właśnie odbywała się impreza.
- Co do diabła?! – warknął oburzony Harry.
Dziewczyna jednak nie siliła się na żadną odpowiedź. Postawiła sobie za cel wyrzucenie całego towarzystwa z domu, więc właśnie to zamierzała zrobić.
Biorąc jednak pod uwagę, że ludzie byli na tyle pijani, iż zapewne nie posłuchaliby jej, gdyby uprzejmie ich o to poprosiła, musiała zastosować bardziej radykalną metodę działania.
Wyszła z kuchni do salonu, słysząc za sobą śmiechy. Najwyraźniej Harry i jego koledzy myśleli, że się poddała. Och, jak bardzo się mylili.
Stanęła w progu pokoju, wyłączając muzykę, a następnie nabrała głośno powietrza do płuc, by z całych sił krzyknąć:
- Gliny! Policja zaraz tu będzie! Wiejemy!
Była na wielu imprezach, na których odbywały się podobne ewakuacje, więc doskonale zdawała sobie sprawę, jak wielką panikę wzbudzają te słowa. Szczególnie, iż domyślała się, że nie wszyscy ze zgromadzonych byli pełnoletni.
Nie musiała długo czekać. Ludzie momentalnie zaczęli biec w stronę wyjścia, wykrzykując coś bliżej nieokreślonego. Nawet ci, którzy do tej pory znajdowali się na górze musieli usłyszeć jej krzyk, gdyż chwilę później zaczęli zbiegać ze schodów, kierując się do wyjścia.
Dokładnie o taki efekt jej chodziło.
- Co ty wyprawiasz? – warknął za nią Harry, który w tempie błyskawicznym pojawił się tuż obok dziewczyny. Rozejrzał się wokół i z przerażeniem dostrzegł, że ludzie jej uwierzyli.
- Fałszywy alarm! – krzyknął, jednak nikt już go nie słuchał. Ludzie w panice zdawali się nie słyszeć nic więcej poza własnymi wrzaskami.
Carolyn z uśmiechem na twarzy podziwiała swoje dzieło. Odwróciła się w stronę Harrego, by coś mu odpowiedzieć, ale dostrzegła, że tuż za nim pojawili się również jego kumple z kuchni.
Wśród nich stał ciemnowłosy chłopak, który to wcześniej nie śmiał się z żartu Harrego. Teraz, oparty o framugę drzwi, prowadzących do przestronnej kuchni, szeroko się uśmiechał. Jako jedyny zdawał się być pod wrażeniem tego, co zrobiła Carolyn.
- Coś ty, do cholery, narobiła?! To była moja impreza!
Carrie uśmiechnęła się usatysfakcjonowana.
- A to jest mój dom. Dlatego, z łaski swojej, rusz tyłek i wynoś się stąd zanim naprawdę wezwę policję.
Uśmiech całkowicie zniknął z jej twarzy, a na jego miejscu pojawiła się zupełna powaga. Dziewczyna wyglądała - mimo swojej anielskiej urody - dość groźnie i Bóg jej świadkiem, że nie żartowała.
- Carrie, spokojnie – odezwał się Niall, wyłaniając się zza wytatuowanej postaci Harrego. Blondynka nigdy nie przypuszczała, że chłopak mógłby zadawać się z takim towarzystwem. W podstawówce zwykli siedzieć razem w ławce i często spędzali czas we dwójkę, nawet poza szkołą. Do tej pory była przekonana, że blondyn nie skrzywdziłby nawet muchy, a teraz zadawał się z ludźmi, którzy wyglądali, jakby zjadali je na śniadania.
- Harry tu również mieszka – dodał po chwili, trochę niepewnym głosem, jakby się obawiał reakcji blondynki.
Carolyn jednak nie spojrzała w jego stronę. Zawiesiła swój wzrok na Harrym i jego zaczesanych do tyłu lokach. Pierwszy raz widziała tego chłopaka na oczy, więc nikt nie mógł wmówić jej, że ten facet mieszka w domu jej ojca. Szczególnie, że John na ten temat nic nie wspomniał.
- Wynoście się stąd. Chyba, że wolicie bym naprawdę zadzwoniła na policję. Założę się, że nie byłoby to wasze pierwsze przewinienie.
Harry prychnął. Najwyraźniej właśnie ocenił jej szanse. Biorąc pod uwagę, że przed nią stało jakieś sześć osób, zapewne nie miałaby szansy nawet podnieść telefonu do ucha. Mimo wszystko, odgrażanie się zawsze dobrze jej wychodziło, dlaczego więc miałaby ominąć tę część?
- Spadam stąd – odezwał się ciemnowłosy, po raz kolejny przykuwając uwagę Carolyn. Wyraz twarzy chłopaka był nieco znudzony, jakby jego zainteresowanie całą sytuacją było mniejsze od zera.
Carrie jednak mogła skupić się tylko na jego nieco zachrypniętym głosie, który dodawał mu pewnej intensywności. Może właśnie dlatego, w momencie, gdy się odezwał przez ciało dziewczyny przeszły dziwne dreszcze. Chociaż równie dobrze mogła za to obwiniać jego wygląd, gdyż podobnie, jak Harrego, ciało chłopaka zdobiły liczne tatuaże. - Chyba czas zmienić miejsce imprezy – dodał, spoglądając na swoich znajomych.
Odsunął się od framugi drzwi, którą do tej pory podpierał, po czym pokierował się prosto przed siebie. Ale zanim wyminął bojowo nastawioną blondynkę, kącik jego ust lekko się uniósł.
- Na razie, Hollywood – powiedział, patrząc wprost na Carrie, co było jednoznaczne z tym, że zwracał się właśnie do niej. I oczywiście, po raz kolejny jego głos sprawił, że przez jej ciało przeszły dreszcze.
Hollywood? Czy ten koleś sobie żartował? Po pierwsze, co to za bzdurna ksywka? Po drugie, Carolyn przyleciała tu z Nowego Jorku. To jakieś trzy tysiące mil od Hollywood. Dwa zupełnie odrębne miejsca, znajdujące się po różnych stronach kontynentu.
- Chodźcie, spadamy – odezwał się jeden z pozostałych imprezowiczów, podążając prosto za ciemnowłosym. W jego ślad ruszyli następni.
W końcu przed dziewczyną stał jedynie Harry i Niall, który zdawał się dość niepewnie zerkać na swojego kolegę. Może obawiał się tego, co chłopak zamierza zrobić?
- No dalej, Harry, spadamy stąd – powiedział, poklepując go po ramieniu. Dopiero jednak po chwili, zdającej się trwać wieczność, ruszyli w stronę drzwi.
Styles, oczywiście, przechodząc obok Carrie szturchnął ją ramieniem, a z jego ust wyszło jakieś przekleństwo z zawartym ostrzeżeniem. Zapewne oznaczało to, że ów spotkanie nie jest ich ostatnim (co było dość logiczne, biorąc pod uwagę, iż chłopak upierał się przy tym, że tu mieszka).
Dziewczyna pozwoliła sobie na krótkie prychnięcie, udając, że nie zauważyła przepraszającego spojrzenie blondyna.
Co, do diabła, stało się z tym słodkim chłopakiem, z którym kiedyś siedziała w ławce? Wciąż pamiętała, jak razem bawili się w dom, albo urządzała dla niego i swoich lalek herbatkę. Dobrze, może minęło dziesięć lat, ale czy to oznaczało, że tamten chłopak już nie istnieje?
Dziewczyna westchnęła głęboko, rozglądając się wokół siebie. W domu panował ogromny bałagan, co oczywiście było dość oczywiste skoro odbyła się tu domówka. Szkoda tylko, że Carrie była jedyną osobą w domu zdolną do ogarnięcia tego wszystkiego. Zdaje się więc, że odpowiedzialność posprzątania całego bałaganu spoczywała właśnie na niej. Teoretycznie mogła zostawić to w takim stanie, jakim zastała, jednak nie chciała by jej ojciec zobaczył tę ruinę.
Przeklinając w duchu Harrego ruszyła do kuchni, mając nadzieję, że znajdzie jakieś worki, do których wrzuci te wszystkie śmieci.

~*~

Zaraz po uprzątnięciu bałaganu na parterze, Carrie przeszła na pierwsze piętro. Jak się okazało, tam również znajdowało się mnóstwo śmieci. Szczególnie w sypialniach, gdzie niektórzy postanowili urządzić swoją własną imprezę. Mając nadzieję, że nikt z jej łóżka nie zrobił miejsca uciech, otworzyła drzwi pokoju, który niegdyś należał do niej. Niestety to miejsce już w niczym nie przypominało dawnej sypialni.
Co prawda, ostatni raz widziała ten pokój mając dziesięć lat i choć nie spodziewała się dostrzec tu różowych ścian i domku dla lalek, to co zobaczyła nie miało dla niej najmniejszego sensu. Ciemne ściany i przyklejone do nich plakaty jakiś zupełnie nieznanych jej zespołów. Do tego dużej wielkości łóżko, zagracone przez porozrzucane na nim cichy i masywne, mahoniowe biurko, zawalone stertą papieru. Płyty zespołów były porozrzucane po całym pokoju, a wielka wieża stereo stała w samym centrum.
To już nie był jej pokój.
Mogła się jedynie domyślać, że należał do jakiegoś faceta. A konkretnie, co teraz było dla niej dość oczywiste, do nijakiego Harrego Stylesa. Wyglądało na to, iż chłopak naprawdę tu mieszkał. Nie mówił tego tylko po to, by ją wkurzyć, zdekoncentrować albo odwieźć od zadzwonienia na policję.
Nie przejmując się taką błahostką, jak naruszanie czyjejś prywatności, weszła do pokoju, podchodząc do biurka. Przejechała dłonią po kartkach papieru, które najwyraźniej były notatkami ze studiów. To nieco rozbawiło blondynkę, gdyż Harry z pewnością nie wyglądał na chłopaka, który notuje na wykładach. Nim jednak zdążyła uważniej rozejrzeć się po pokoju, coś za oknem przykuło jej uwagę.
Jakiś samochód zatrzymał się na podjeździe, napełniając Carrie nadzieją. W tym momencie mogła się jedynie modlić, by nowo przybyłym kierowcą okazał się jej tata.
Wyszła więc z pokoju, zmierzając prosto na dół. Nim jednak na powrót znalazła się w salonie, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Charakterystyczny brzdęk kluczy, stłumione głosy. Jeszcze chwila, jeszcze kilka kroków…
Szybkie nabranie powietrza, przyśpieszone bicie serca, by zaledwie kilka sekund później dostrzec ojca, wchodzącego do salonu z walizką w ręku. Jednak nie walizka najbardziej skupiła uwagę Carrie lecz kobieta, która podążała za Johnem.
Blondynka gwałtownie pokonała ostatnie stopnie i stanęła na podłodze w salonie, nie przestając wlepiać spojrzenia w swojego tatę i jego znajomą.
- Carrie? – zapytał oniemiały. Wyglądał co najmniej tak, jakby zobaczył ducha.
Panna Blake zamiast od razu odpowiedzieć, założyła ręce na piersi i przyjęła postawę bojową.
- Dzwoniłam do ciebie jakieś milion razy – wyznała po chwili, gdy jej ojciec nie zmienił swojego zachowania i wciąż ślepo się w nią wpatrywał. Podobnie, jak stojąca za nim kobieta.
- A-Ale? Czy nie powinnaś przylecieć dopiero jutro?
Carrie zmarszczyła brwi.
- Też się cieszę, że cię widzę, tato – powiedziała dość opryskliwie, unosząc znacząco brwi, gdy jej wzrok spoczął na kobiecie, wciąż stojącej za Johnem. Tajemnicza szatynka wydawała się być tak samo zaskoczona widokiem Carolyn, jak jej towarzysz.
- Och. Carrie – zawołał ojciec, wracając do rzeczywistości.
Postawił walizkę na podłodze, po czym szybkim krokiem podszedł do córki, przytulając ją do siebie. Ów uścisk był jednak dla blondynki nieco niezręczny, gdyż dotąd John nie pozwalał sobie na tego rodzaju czułości. Co prawda, ostatni raz widziała go rok temu, jednak to zasadniczo nie zmieniało faktu, iż mężczyzna nie należał do zbyt wylewnych i uczuciowych osób.
- Zdaje się, że masz mi wiele rzeczy do wyjaśnienia – warknęła Carolyn, wyraźnie niezadowolona, że mężczyzna nawet jej nie przeprosił.
Zrobiła krok do tyłu, nabierając odpowiedniego dystansu, po czym zmierzyła Johna uważnym spojrzeniem szarych oczu.
- To jakieś nieporozumienie. Dostałem wyraźną informację od twojej matki, że przyjeżdżasz piątego lipca. Nie czwartego, kochanie.
- To nie ma najmniejszego sensu – prychnęła Carrie.
Kobieta, dotąd stojącą w progu salonu, zrobiła krok do przodu i uśmiechnęła się nieśmiało. Tym samym zwróciła na siebie pozostałych.
- Och, Carrie, poznaj proszę Anne. Moją… Moją…
- Kochankę? Gosposię? – dokończyła za niego córka, co spowodowało wyraźnie niezadowolenie w minie Johna.
- Nie, to...
- Anne – przerwała Johnowi kobieta, wyciągając rękę w stronę Carrie. – Miło mi cię poznać, Carolyn. Słyszałam o tobie wiele dobrego.
Blondynka, nie próbując ukryć swojego zdezorientowania, niechętnie uścisnęła rękę kobiety, spoglądając przy tym na ojca pytająco.
- Pójdę do kuchni zrobić coś do jedzenia. Jestem pewna, że każdy z nas coś z chęcią przekąsi – powiedziała.
John odwrócił się w stronę szatynki, wyraźnie zdenerwowany. Nim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Anne zabrała głos ponownie:
- Zdaje się, że macie sobie wiele do wyjaśnienia.
Zaledwie kilka sekund później Carolyn została ze swoim ojcem sam na sam. Dziewczyna nie wiedziała, co powinna zrobić w pierwszej kolejności. Wyżalić się, czy może wręcz przeciwnie – nakrzyczeć na ojca za brak jakiejkolwiek odpowiedzialności i zorganizowania.
- Lepiej od razu zacznij od wyjaśnień – oznajmiła, ani na sekundę nie tracąc swojego bojowego nastawienia.



Dziękuję ślicznie za komentarze pod poprzednim postem. Jesteście niesamowici! 
Mam więc nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba. Na razie jest spokojnie,
 ale z biegiem czasu wszystko będzie się rozkręcać.
Pozdrawiam ciepło!


E D I T: One Direction jako zespół nie istnieje.

24 komentarze:

  1. Cudnie piszesz, oddaj talent :( @999pati

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!!!!
    Taki jak oczywiście każdy inny! Piszesz niesamowicie, co już słyszałaś ode mnie setki razy ;))
    Cieszę się, że Carolyn wywaliła tych ludzi. Mam nadzieję, że uświadomi ojca i Annie, co się tu wydarzyło... niech Styles ma za swoje.
    Mam takie pytanko. 1D jako zespół istnieje? Bo jeśli tak to hmm trochę dziwne, że nie wiedziała, iż jej przyjaciel z młodości to międzynarodowa gwiazda muzyki pop.
    Myślę, że w kolejnych rozdziałach poznamy głębiej całą ta sprawę, oraz pojawi się pan Styles...
    Dodawaj kolejny jak naj szybciej!!! ;))
    Czekam z niecierpliwością!!!!!!! ;3
    @Zaniloliry_wife

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo!
    Z początku myślałam, że Harry wynajmuje mieszkanie u Johna, a tu takie CO?
    Rzeczywiście słowa "- Witaj w domu, siostrzyczko." miały duuuże znaczenie ^^
    Rozdział: ŚWIETNY, PRZECUDOWNY, a sposób naszej Carrie na zakończenie imprezy: MISTRZOWSKI. Może kiedyś z niego skorzystam : D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tak bardzooooo bym chciała, żeby pojawił się niedługo.
    Tak więc duuużo weny ci życzę, moja kochana i PISZ PISZ PISZ !
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuudowny! Nie mogę się doczekać następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział!! super to wymyśliłaś! zaciekawiło mnie:))
    @Jaqueline8710 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham postać Zayna *-* Świetny rozdział :3 Psiz szybko next ;D Czekam xx
    @luv_my_jade

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na szok Carolyn po tym jak się dowie o wszystkim :) No tatuśku tłumacz się! Czekam na kolejny rozdział i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko, matko !
    cuuuuudo *_*
    Podziwiam Carolyn, że dała radę "wyprosić" takie stado młodzieży. hah :D
    Coż Styles się troszkę zdziwił z postawy Carrie :>
    Niech ma za swoje, o !
    Teraz tatuś będzie się tłumaczył córce.. ^ ^
    I ten tajemniczy Zayn.. ahh *_*
    Już uwielbiam Malika. ♥
    Ciekawe jak się dalej rozkręci akcja. :>
    Czekam niecierpliwie.

    Pozdrawiam. ♥
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  9. no po prostu jesteś genialna, ile razy mam ci to jeszcze powtarzać? ałć, będę zawsze!
    Harry, Niall i ZAYN? Brat, przyjaciel, Pan tajemniczy? Oj będzie się działo..
    Plus ona, osoba która potrafi postawić na swoim i jest nieprzewidywalna?
    Czekam na wyjaśnienie sprawy, coś czuję że będą spięcia między 'rodzeństwem', no i do tego Malik...
    Ja cię kocham, twoje opowiadania i pomysły ♥ Przecież wszystko co wyjdzie spod twojej ręki będzie idealne, też bym tak chciała! Rozdział przeczytałam wczoraj, zaraz po dodaniu - ale wybacz, telefon na którym czytałam i moje zmęczenie dały się we znaki, więc dziś po wszystkich domowych obowiązkach jestem tu i piszę te wypociny.. Czekam niezmiernie na kolejny rozdział tutaj jak i na wiwym! Życzę powodzenia w szkole, pisaniu dużo weny i czasu! Ściskam mocno, buziaki, claudia ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię to!
    Harry - nieźle wkurzony i wiecznie debilowaty Zayn ;*
    Annie i Harry < 3
    Carrie i jej ojciec.
    Będzie się działo. Ja również czekam na wyjaśnienia. Czyli, że co. Jej Ojciec ma nową "dziewczynę" i syna, a ona nawet o tym nie wie? Tak mi jej szkoda ;'c
    Bardzo, bardzo, baaardzo podoba mi się to jak piszesz i na pewno wpadne na Twojego bloga.
    Zresztą. Już mam go otwartego xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Coraz bardziej interesujace to opowiadanie :D
    Carrie chyba nie bedzie latwo z Harrym pod jenym dachem..
    Czekam na nn xx @luv_myy_harreh

    Ps. Zapraszam do siebie one-step-closer-to-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Coraz bardziej interesujace to opowiadanie :D
    Carrie chyba nie bedzie latwo z Harrym pod jenym dachem..
    Czekam na nn xx @luv_myy_harreh

    Ps. Zapraszam do siebie one-step-closer-to-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coraz bardziej interesujace to opowiadanie :D
    Carrie chyba nie bedzie latwo z Harrym pod jenym dachem..
    Czekam na nn xx @luv_myy_harreh

    Ps. Zapraszam do siebie one-step-closer-to-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  14. This is amazing !!! Nie moge sie doczekac kolejnego :D

    Widzę, że duuużo będzie się w przyszłych rozdziałach działo :D
    @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział... cóż, fantastyczny. Po prostu.
    Carrie. Niby spokojna osóbka, a umie pokazać pazurki. Odważna, mimo, iż rzucona na głęboką wodę. Lubie ją! :) Ten jej stoicki spokój, opanowanie i zarazem pewna ostrość. Postać oryginalna, zważając również na to, iż we większości opowiadań dziewczyny ubierają się w vansy, hipsterskie ubrania i beanie, a u ciebie po prostu na kolorowo, wyróżniając się. Serio, to ogromny plus! Zaczynają mnie wkurzać te dokładne opisy umalowanych eyelinerem oczu czy właśnie firmowych butów.
    Kolejnym, co mi się tu podoba jest oczywiście Zayn. Prawie wszystkie opowiadania, które czytam są z nim w roli głównej. Taki chłodny, emanujący niebezpieczeństwem (czy to ma sens? XD) - i like it!
    Wszystko zapowiada się naprawdę bardzo fajnie! A Harry bratem? Ciekawe, ciekawe... Cóż, wystarczy teraz czekać. Z niecierpliwością czekam na nexta! :)
    Pozdrawiam, a w wolnym czasie zapraszam :
    http://flower-of-innocence.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Podziwiam ją a odwage. Umiała przeciw stawic sie Harremu.
    Umie rzadzić i postawic na swoim.
    Udany rozdział
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  17. http://mojego-jutra-nie-ma.blogspot.com/p/nominacje.html
    Nominowałam cię;*
    Diana *_*

    OdpowiedzUsuń
  18. Annie z pewnością jest narzeczoną ojca Carrie albo przynajmniej jego partnerką. Tak swoją drogą to blondynka ostro poleciała z tym tekstem "kochana/gosposia", aż się zaśmiałam z niedowierzania :D Harry widać jest bardzo interesująca postacią i nie mogę wyczekać kolejnych scen z nim, zaś pan Zayn (jak mniemam) to ten tajemniczy przystojniacha o cudownym głosie, który jak możemy się spodziewać, zawróci Carolyn w głowie :D Opis pokoju Harry'ego sporo nam o nim mówi, duży plus za to! Ojciec trochę nieogarnięty, faktycznie do wylewnych też nie należy, ale może w miarę upływu czasu i pobytu Carrie u niego, ich relacje znacznie się polepszą. Miejmy nadzieję :D

    Weny życzę, kochana i pozdrawiam cieplutko,
    Meadow c:

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej kochana na wstepie już cię mogę pochwalić tym że rozdział jest cudowny <3 akcja z policją mnie rozwaliła haha :** Styles bad boy mrr :3 boski po prostu <3
    Twoja wierna fanka @jula_matujewicz
    PS. Przepraszam że taki krótki komentarz, ale jestem chora i nie mam siły pisać przez 5 minut o tym jaki wspaniały jest twój blog <3 weny kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam to opowiadanie! Jest takie, hmm.. oryginalne. Jestem wręcz pewna, że będę je czytać i znając życie-codziennie sprawdzać czy dodałaś już rozdział. Czytałam inne Twoje blogi i muszę, przyznać, że jesteś niesamowita, jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu!

    OdpowiedzUsuń
  21. Podoba to mi sie. Nawet bardzo ;) i ogolnie rozumiem Carrie bo zareagowałabym tak samo. Nie dziwie sie, ze jest wkurzona na ojca. I jeszcze ten Harry...
    Życzę weny i mam nadzieje ze dostanę info o kolejnym rozdziale xx

    Zapraszam do siebie. :)
    call-me-ella-fanfiction.blogspot.com
    stop-screamin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń