Promienie
słońca próbowały siłą dostać się do pokoju. Carrie jednak nie miała siły, by wstać i zasłonić okno, dlatego jedynie zakryła twarz kołdrą, łudząc się,
że to wystarczy. Tyle że w momencie, gdy
to zrobiła, przypomniała sobie o czymś niezwykle istotnym.
Gwałtownie
usiadła się, zaczynając rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu dowodów.
Dowodów, które mogłyby jej powiedzieć, że wszystko, co przeżyła ostatniej nocy
jest jedynie złudzeniem. Zwykłym snem, z którego w końcu się obudziła.
Z pewnością
jednak walizki ułożone pod jedną ze ścian i obce wnętrze pokoju, w którym się
znajdowała tego nie potwierdzały. To nie był sen, a jej pozostawało jedynie
zmierzyć się ze smutną rzeczywistością.
Do tego
wszystkiego nie miała nawet swojej sypialni. John umieścił jej rzeczy w pokoju
gościnnym, życząc dobrej nocy. Jakby to w ogóle było możliwe. Szczególnie po
tym, co jej powiedział.
Nie mogła
uwierzyć, jak wiele ten rok przyniósł jej tacie. I tym bardziej, nie mogła
uwierzyć, że tak długo czekał, by jej o wszystkim powiedzieć. Mężczyzna
twierdził oczywiście, że chciał zrobić to osobiście, patrzeć jej w oczy, gdy będzie
mówił, że w jego życiu pojawiła się nowa kobieta. Kobieta, którą pokochał
niemalże od pierwszego wejrzenia i z którą planuje spędzić resztę życia. Chciał,
by jego jedyna córka dowiedziała się od tym tylko i wyłącznie od niego, co
zresztą planował zrobić w drodze z lotniska do domu. Podobno miał nawet przygotowaną
kwestię, którą powtarzał niejednokrotnie przed lustrem. Było to dość komiczne,
biorąc pod uwagę, że jej tata był szanującym się biznesmenem, wygrywającym
przetargi warte miliony dolarów. Dotąd Carrie uważała, że nie istnieje taka
rozmowa, która mogłaby go stresować.
Dziewczyna
pragnęła wrócić już do domu. Do swojego pokoju w Nowym Jorku. Do przyjaciół. Do
wszystkich imprez, które na nią czekały. Tymczasem musiała siedzieć w niezwykle
małym pokoiku, gdzie ledwo mieściły się jej bagaże, podczas gdy jakiś chłopak
zajmował jej dawną sypialnię.
Harry.
Witaj w
domu, siostrzyczko. - Na samo wspomnienie nieprzyjemnej sytuacji z poprzedniego wieczora głos chłopaka
momentalnie zawitał w jej głowie. I po raz kolejny spojrzała na całe to wydarzenie przez
pryzmat mało zabawnego żartu.
Swoją drogą, jak
mogła się nie domyślać, że jej ojciec kogoś miał? Jak mogła nawet nie
przypuszczać, że John kiedyś znajdzie sobie kobietę, z którą będzie chciał
dzielić przyszłość? Jakimś cudem dotąd nie wzięła takiej opcji nawet
pod uwagę.
Ach, tak. Może
dlatego, że mowa była o jej ojcu? John nigdy nie zdawał się być czymś bardziej zainteresowany, niż swoją firmą.
Co się więc
zmieniło? Co miała Annie i Harry, czego brakowało Carolyn i jej matce? Dlaczego
pozwolił tej dwójce zamieszkać w ich domu?
W głowie
dziewczyny z pewnością było teraz zbyt dużo pytań, na które nie potrafiła
znaleźć zadowalających odpowiedzi.
Prychnęła,
kładąc się na łóżku, wciąż modląc się, by to wszystko okazało się jakimś
koszmarnym snem.
To przecież nie mogła byś prawda.
A może jednak?
Nim jednak
pozwoliła tej myśli na dobre rozgościć się w jej głowie, gwałtownie wyskoczyła
z łóżka, by wyjąć z torby swój telefon. Przez to całe zamieszanie zapomniała
zadzwonić do mamy, by powiedzieć, że dojechała. Ale, ku jej wielkiemu zaskoczeniu, nie
miała ani jednej wiadomości. Ani od mamy, ani od Amy, ani od swojego chłopaka. Najwyraźniej
nikt nie martwił się o jej podróż.
Z
westchnieniem otworzyła drzwi pokoju, nadsłuchując jakiś ruchów w pozostałych
częściach domu. Nie chciała nikogo obudzić. Co prawda, była już godzina
dziesiąta, ale biorąc pod uwagę, jak późno John i Annie wrócili, mogli równie
dobrze jeszcze spać.
Zawahała się.
Czy powinna zejść na dół i samej sobie
zrobić śniadanie, czy może czekać aż reszta domowników wstanie? Być może były
to głupie dylematy, ale niemniej wprawiały ją niemałe zakłopotanie.
Bądź co bądź,
był to również jej dom. A przynajmniej tak jej się wydawało. Mogła więc robić,
co tylko chciała. Prawda?
Zeszła więc na dół, kierując się prosto do kuchni, w której ostatniej nocy poznała
Harrego. Przez chwilę zastanawiała się nawet, czy powinna go przeprosić za swoje
zachowanie. Jakby nie było, chłopak również tu mieszkał, co oznaczało, że
wygoniła go z jego własnego domu.
Wzdrygnęła
się. Do cholery, to był jej dom, a nie żadnego Harrego Złodzieja Pokojów
Stylesa. Jak John w ogóle mógł pozwolić na to, by ten bandzior zajął jej
sypialnię?
Nie próbując
się nawet pozbyć złego humoru, otworzyła lodówkę. Nie była jakoś specjalnie
zdziwiona faktem, że niewiele się w niej znajdowało. W końcu, wczoraj w tym
domu odbyła się impreza i, patrząc z własnego doświadczenia, Carrie doskonale
wiedziała, że każdy osobnik w jej wieku po prostu uwielbia opróżniać lodówkę
swoich znajomych. Co dodatkowo działało na niekorzyść poskromienia głodu
Carrie, wczoraj w tej kuchni znajdowali się głownie mężczyźni.
- Głodna? –
odezwał się głos zza pleców Carolyn.
Dziewczyna
gwałtownie podskoczyła, wyraźnie zaskoczona faktem, że nie jest w kuchni sama.
- Jezu!
Mógłbyś uprzedzić jakoś o swojej obecności, a nie straszyć bezbronnych ludzi –
warknęła, odwracając się w stronę wytatuowanego chłopaka. Słynny imprezowicz
stał w progu kuchni, uważnie przyglądając się dziewczynie. Włosy Harrego były
teraz zagarnięte do tyłu jakimś kawałkiem materiału, a koszulka którą powinien
mieć na sobie leżała na jego ramieniu, będąc najwyraźniej zmoczona. Blondynka
jednak nie chciała wnikać, co jest tego powodem.
- Kto by
pomyślał, że jesteś taka strachliwa – odezwał się chłopak, nie przestając
skanować wzrokiem swojej rozmówczyni. Z pewnością jego uwadze więc nie uszła
kolorowa piżamka w serduszka. Cóż zrobić, Carrie od zawsze była fanką radosnych
barw i wzorzystych materiałów. W przeciwieństwie do Harrego, który w swoim
stroju uwzględniał jedynie czerń.
- Nie jestem.
Po prostu - urwała, nie widząc potrzeby, by dokończyć to zdanie. – Jak się
udała druga impreza? – zapytała, zakładając ręce na piersi. Z pewnością nie
chciała dać się temu chłoptasiowi w jakikolwiek sposób zastraszyć. Musiała więc
pokazać, że jest tak samo bojowo nastawiona, jak jej rozmówca. Tyle że Harry w żaden sposób jej tego nie ułatwiał. Dziewczyna nie była bowiem przyzwyczajona
do rozmów z wytatuowanymi, półnagimi mężczyznami.
Styles w
odpowiedzi jedynie prychnął, po czym, zupełnie niespodziewanie, zrobił kilka
kroków w jej stronę, momentalnie sprawiając, że jej serce zaczęło bić jak
oszalałe. Nie żeby się go bała. Po prostu…
No dobrze! Może i się bała? Ale biorąc pod uwagę to, jak wyglądał i jak
niebezpieczny się wydawał miała do tego święte prawo. Zresztą, stała z nim sama
w kuchni. Bez żadnych światków. Nikogo, kto mógłby stanąć w jej obranie.
Chłopak
najwyraźniej nie miał zamiaru jej teraz skrzywdzić, gdyż zamiast tego
sięgnął do szafki, znajdującej się nad głową Carrie, wyjmując z niej butelkę
wody. Oczywiście, przez cały ten czas nie spuszczał oczu z dziewczyny. Jego
wzrok był wyzywający i Carrie mogła przysiąc, ze Harry doskonale zdaje sobie
sprawę, co teraz dzieje się w jej głowie.
Ku zdziwieniu
dziewczyny, Styles nagle po prostu się odwrócił i jak gdyby nigdy nic wyszedł z
kuchni, zostawiając za sobą jedynie dziwne napięcie.
Zaledwie chwilę
później usłyszała jego śmiech. Była pewna, że jest
obiektem jego drwin, ale nie miała teraz jakiejś szczególnej potrzeby mierzenia się „braciszkiem”.
W następnym
momencie do jej uszu doszedł dźwięk klaksonu. Mimowolnie zerknęła na zegarek,
po czym, nie potrafiąc poskromić swojej ciekawości, podeszła do okna. I oto
tam, stała jedna z wielu zagadek wczorajszego wieczora.
Na masce
czarnego Mercury Comet z 1963 roku, opierał się ciemnowłosy chłopak. W jednej
dłoni trzymał papierosa i co chwilę unosił go do ust, by móc się nim zaciągnąć.
Jego ciemne oczy wpatrywały się w jakiś daleki punkt, ale nie wydawał się być
nim jakoś szczególnie zainteresowany.
Był dokładnie
taki, jakim Carrie zapamiętała go z imprezy – bijąca od niego nonszalancja i
pewność siebie były niemalże namacalne. Czarne ubrania dodatkowo nadawały mu
pewnej grozy i sprawiały, że wydawał się niebezpieczny. Potwierdzeniem tego
mogły być również tatuaże, wystające spod rękawów kurtki, czy z dekoltu bluzki.
Lekki zarost i włosy zaczesane do tyłu, dodawały jego wyglądowi pewnej
ostrości, a trzymany w ręku papieros zapewniał, że nie przejmuje się opinią
innych. Jakby nie było, właśnie podjechał pod dom swojego kolegi, gdzie
przebywała jego matka. Gdyby przynajmniej próbował zachować pozory, zapaliłby
gdy stąd odjedzie.
Odgłos kroków
momentalnie przywołał Carrie do rzeczywistości. Dziewczyna szybko odsunęła się
od okna, stając przy wyspie kuchennej. Swoją uwagę skupiła na jakimś magazynie,
którego wcześniej nie zauważyła. Teraz natomiast wydawał się najbardziej
interesującą rzeczą na świecie.
Trzask drzwi,
był dla niej odpowiednim sygnałem, że może porzucić grę aktorską i z powrotem
udać się do okna. I to właśnie zrobiła.
W stronę
tajemniczego ciemnowłosego chłopaka zmierzał teraz w pełni ubrany Harry, a ona
dziękowała Bogu, że nie została przyłapana na podglądaniu. Nie chciała nawet
się zastanawiać nad uszczypliwymi komentarzami, jakimi mógłby uraczyć ją
chłopak, gdyby zobaczył ją stojącą przy oknie i śledzącą każdy ruch jego
przyjaciela. Teraz jednak bezkarnie mogła się przyglądać tej dwójce znajomych.
Chłopak o
ciemniejszej karnacji, podniósł wzrok na zmierzającego w jego stronę Harrego,
ale nie wstał z maski samochodu, ani – broń Boże – nie uśmiechnął się. Jego
nonszalancka postawa wciąż nie ulegała zmianie, czym Harry zdawał się w ogóle
nie przejmować. Podszedł do chłopaka, najwyraźniej coś do niego mówiąc. I
chwilę później, zupełnie niespodziewanie wskazał ręką na kuchenne okno.
Carrie zadziałała
automatycznie, gdyż zaledwie sekundę później klęczała pod oknem z przestraszoną
miną.
Widzieli ją? Wiedzieli, że ich obserwuje?
- Cholera –
przeklęła, nie widząc co teraz powinna zrobić.
- Carrie? –
Kobiecy głos przerwał wszelkie rozmyślania blondynki.
- Tak? –
zapytała cicho, zadzierając lekko głowę do góry, by spojrzeć na stojącą w progu
Annie.
- Wszystko w
porządku? – zapytała szatynka ze słyszalną troską.
Tak, oczywiście, tak tylko podglądam pani
syna.
- Kolczyk –
powiedziała szybko, przywołując najbardziej banalną wymówkę świata. –
Zgubiłam kolczyk.
- Ach –
westchnęła kobieta. – Potrzebujesz z tym pomocy?
- Nie –
odpowiedziała nieco zbyt gwałtownie, po czym podniosła się z podłogi, próbując
całą siłą woli zmusić się, by nie wyjrzeć przez okno.
- W porządku,
rozumiem. – W głosie Annie słychać było wahanie, jednak najwyraźniej nie miała
zamiaru roztrząsać tej sytuacji. Ani podważać zdrowia psychicznego córki
swojego partnera.
Niespodziewanie
z dworu doszedł ich głośny dźwięk uruchamianego silnika samochodu, co
momentalnie przykuło uwagę Annie, która wyjrzała na podwórze. Teraz już z
pewnością wiedziała, że nie chodziło tu o żaden kolczyk. Jednak, ku uldze
dziewczyny, Annie postanowiła nie komentować zaistniałej sytuacji i, jak gdyby
nigdy nic, ruszyła do lodówki.
- Jadłaś coś? –
zapytała spokojnie szatynka.
Carrie
zerknęła mimowolnie przez okno, zauważając, że ślad po samochodzie i po
ciemnowłosym zaginął. Sekundę później rozległ się trzask drzwi, co mogło
jedynie oznaczać, iż Harry wrócił do domu. Carolyn nie czekając więc ani sekundy dłużej,
ponownie zajęła miejsce przy wyspie kuchennej, wlepiając swój wzrok w magazyn.
- Nie. Lodówka
jest pusta – odpowiedziała po chwili zwłoki, starając się przybrać jak
najbardziej obojętny ton głosu. A już z pewnością nie dać po sobie poznać, że
została na czymś przyłapana. Podglądała czy nie, żyła w wolnym kraju, do
diabła, mogła więc robić wszystko, co żywnie jej się podobało. No, prawie
wszystko.
Annie
odwróciła się do blondynki, puszczając do niej oczko.
- Nie martw
się, mam swoje skrytki – odpowiedziała, po czym otworzyła jedną z szafek.
Przesunęła w niej kilka naczyń, po czym wyjęła ze środka idealnie zapakowaną paczuszkę.
- Może nie
będzie to pożywne i zdrowe śniadanie, ale co powiesz na odrobinę słodkości o
poranku?
Ta kobieta
chyba czytała jej w myślach. Bowiem, czy istnieje coś, co bardziej poprawia
humor niż odrobina słodyczy?
- Zaparzę kawę
– dodała szatynka, podbiegając do ekspresu.
Annie wydawała się być naładowana mnóstwem pozytywnej energii. Jej zachowanie z pewnością nie pasowało do wyobrażenia, jakie dziewczyna miała o swoim ojcu. Ta dwójka wydawała się być od siebie diametralnie różna. Jakim więc cudem wybrali właśnie siebie?
Annie wydawała się być naładowana mnóstwem pozytywnej energii. Jej zachowanie z pewnością nie pasowało do wyobrażenia, jakie dziewczyna miała o swoim ojcu. Ta dwójka wydawała się być od siebie diametralnie różna. Jakim więc cudem wybrali właśnie siebie?
Carrie z
westchnieniem zasiadła na stołku barowym, wpatrując się w Annie. Ta kobieta
była perfekcyjna. Piękna, inteligentna i zdawała się mieć
wszystko pod kontrolą. Nawet fakt, że jej syn zrobił ogromną imprezę w domu
podczas jej nie obecności, zdawał się nie robić na niej większego wrażenia.
Bił od niej spokój, mieszając się jednocześnie z nakładem dużej ilości energii,
jaką miała w sobie. Niesamowita mieszanka.
- Wychodzę!
Głos Harrego
wdarł się do kuchni, jakby chłopak stał tuż obok.
Blondynka gwałtownie
się odwróciła, dostrzegając, że szatyn stoi w progu pomieszczenia, patrząc na
swoją mamę. Jakby w ogóle nie zauważał blondynki.
- Och, nie! –
zawołała kobieta, ze słyszalnym rozczarowaniem w głosie. – Chcesz zostawić Carrie samą? Wiesz przecież, że niedługo wychodzę z Johnem do biura.
Carrie
otworzyła szeroko oczy, wiedząc, że lada chwila nadejdzie najgorsze.
Zdecydowanie musiała działać, by Annie nie zmusiła Harrego do zostania z nią
domu. Był środek tygodnia, więc doskonale rozumiała, że jej ojciec i jego
„dziewczyna” mają swoje sprawy do załatwienia, jednak nie była jej potrzebna
żadna niańka. Miała prawie dwadzieścia lat, co oznaczało, że świetnie sobie
poradzi bez niczyjej pomocy. A już na pewno bez tego chłopaka, którego
najwyraźniej Annie chciała wrobić w niańczenie Carolyn. Już teraz mogła sobie
wyobrazić te godziny męczarni.
Chłopak
roześmiał się ze słyszalną w głosie kpiną.
- Jadę kończyć
remont, więc nie sądzę, by dobrze bawiła się tam w naszym towarzystwie.
Annie
zmarszczyła brwi.
- Niby dlaczego? –
zapytała, patrząc na swojego syna surowo.
Harry postanowił ją zignorować, zamiast tego odwrócił się na pięcie, zmierzając do
drzwi i krzycząc „będę późno”. A przecież nie był typem chłopaka, który musi się z
czegokolwiek tłumaczyć i mówić rodzicom, kiedy będzie w domu.
- Harold! –
krzyknęła Annie. Wprawdzie, nie był to do końca krzyk. Być może po prostu lekko
podniosła głos, ale to momentalnie sprawiło, że Carrie od razu przekonała się,
że mimo całej słodkości w tej kobiecie, istnieje również jej ostrzejsza
strona. Strona, z którą lepiej nie zadzierać.
Chłopak
sekundę później ponownie stanął w progu kuchni.
- Nie bądź
nieprzyjemny – powiedziała surowo Annie. – Carolyn dopiero co przyjechała i
jestem pewna, że chciałaby spędzić trochę czasu z każdym z nas. Nie chcesz
chyba zostawić jej samej w domu i kazać się nudzić?
W sumie, nie byłoby to takie złe rozwiązanie
– pomyślała momentalnie Carrie.
- Myślę, że
Carolyn byłaby zachwycona, gdybyście mieli okazję się lepiej poznać. Prawda,
kochana? – zapytała, zwracając się do blondynki. Nie czekając jednak na
odpowiedź dziewczyny, ponownie powróciła spojrzeniem do swojego syna: - Nie
sprawiaj jej przykrości, Harry.
- Nie, w
porządku… - odezwała się młoda panna Blake, jednak i tym razem nie została
naprawdę dopuszczona do głosu.
- Harry, poczekaj
chwilę. Zjemy tylko śniadanie i jest cała twoja – powiedziała wesoło Annie,
stawiając swoje zdanie ponad zdaniem innych. Tak, z pewnością z tą kobietą nie było
żartów. Być może Carrie była zdolna zakończyć pijacką imprezę i wywalić z domu
nieprzyjemnych, wytatuowanych typów, jednak nie miała w sobie tyle odwagi, by
sprzeciwić się Anne.
- Ta – prychnął
chłopak. – Czekam w samochodzie. Pośpiesz się – oznajmił, nie patrząc w stronę
blondynki. Tyle że ta doskonale wiedziała, że zwracał się do niej. Potwierdził
to szeroki uśmiech Annie, która pokiwała dumne głową i wróciła do robienia
kawy.
- Wiedziałam, że
się zrozumiemy – oznajmiła po chwili, nie przestając się uśmiechać.
Ta kobieta to istny
diabeł.
Zabawne było
jedynie to, że wytatuowany chłopak, wyglądający na dość niebezpiecznego,
słuchał się swojej mamy. A przynajmniej tym razem. Co prawda, tym razem nie szczególnie
cieszyło to Carrie, ale równocześnie pokazało, co powinna zrobić następnym
razem, gdy będzie miała problemy z Harrym. Annie mogła być doskonałym
sojusznikiem.
Na razie jeszcze spokojnie, ale obiecuję, że niebawem wszystko się rozkręci.
Ach, no i w następnym poście przewiduję trochę więcej Zayna.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Czekam na Wasze opinie!
Buziaki! ♥
BOoski !! Czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńXoxo @JustynaJanik3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMamuśka Harrego wymiata! Kocham tę kobietę :D Ciekawe co kumple Harrego na jego towarzyszkę ^^ Czekam na next♥
OdpowiedzUsuńno no kolejny rozdział zapowiada się ciekawie czeka na next :)
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do siebie > Ona piękna kobieta z tajemnicą
On przystojny prezes
Czy ich spotkanie było przypadkowe czy zaplanowane
Zapraszam http://doublexfacex.blogspot.com/
dobry rozdzial :3 ciekawie
OdpowiedzUsuńHahahaha... To "Harold!" mnie rozwaliło xD Niezłą Hazzuś ma mamuśkę :D Fajny rozdział :) No ja mam nadzieję, że w następnym będzie więcej Zayna *-* Czekam na next xx
OdpowiedzUsuń@luv_my_jade
Ciekawy rozdział. :) świetnie piszesz. x Czekam na neeext! ;)
OdpowiedzUsuń@franxcollins
OMF To pierwsze opowiadanie które naprawdę mnie ciekawi już od początku, jeszcze przed jakąś ostrzejszą akcją. Ja już nie chcę myśleć co będzie dalej jeśli Ty uważasz to za mało ciekawe. Czekam z niecierpliwością na następny. Kocham i ściskam. :) xx
OdpowiedzUsuń@HeShouldBeHere
Prześwietny rozdział :3 I czekam na więcej Zayna :3
OdpowiedzUsuń@Anne_195
jsbfisubfbgisdf *o*
OdpowiedzUsuńJezusie... jak ona opisywała Zayna , to ledwo oddychałam....
to.jest.świetne <3
zakochałam się w tym opowiadaniu :D
coś mi się wydaje, że Harry stanie się potem troskliwym braciszkiem xD
czekam na kolejny xx @luv_myy_harreh
uwielbiaaaaam *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej Zayna.! ♥♥♥
o tak, tak.. :>
Ciekawe co się wydarzy jak pojadą razem do znajomych Harrego o.o
A i lubię charakterek Stylesa ^ ^ haha
Czekam na nowości :> !
Pozdrawiam.♥
@blue_eyes_9
to jest bardzo ciekawe;) świetne!!
OdpowiedzUsuń@Jaqueline8710
jakbyś tylko mogła zobaczyć mój fangirling o dwunastej w nocy, po przeczytaniu tego rozdziału. nie wiem dlaczego, ale tylko twoja twórczość budzi we mnie TAKIE emocje, to jest coś niesamowitego - to co się ze mną dzieje, wow! rozdział genialny jak zawsze, znowu się powtarzam... nie mogę doczekać się już kolejnych rozdziałów, rozwinięcia akcji - będzie się działo, to 'rodzeństwo' na pewno będzie wybuchowe, ale ja już widzę ich w przyszłości, jak on się o nią troszczy, a ona jest z Malikiem - taaaak, chyba za bardzo moja wyobraźnia została pobudzona. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, całuję ściskam mocno - claudia ♥
OdpowiedzUsuńKochana, nawet nie wiesz ile bym dała by zobaczyć ten fangirling! Haha!
UsuńDziękuję za komentarz! Jesteś niesamowita ♥
Haahahahahaha XD mama Harrego najlepsza ^^ XD <3 Rozdziałek naprawdę ciekawy pisz szybko kolejny <3
OdpowiedzUsuńKochana, po prostu- WOOOW
OdpowiedzUsuńNie ma takich słów, które oddałyby genialność tej historii. Nie spodziewałam się, że tak szybko się w nim zakocham ^^
Ach Zayn powiadasz? Już nie mogę się doczekać!
Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybciutko, bo po prostu jestem tak MEEEEGA ciekawa Zayn'a i rozwoju akcji, że och i ach!
Życzę duuużo weny i wolnego czasu na pisanie i...
Kocham cię ♥ ♥ ♥
JA CIEBIE TEŻ KOCHAM!!! ♥
UsuńJa jestem chyba największym głąbem, jaki odwiedził tego bloga XD Czy jestem jedyną osobą, która DOPIERO teraz zczaiła, że Annie to Anne i jest mamą Harryego? XDDDDD Jezusie, jak na to wpadłam to miałam wrażenie, że to najbardziej błyskotliwa i niesamowita rzecz, jaką kiedykolwiek mogłabym rozszyfrować i nawet się walnęłam w czoło i się zaśmiałam XD Gratulacje dla mnie za tę wspaniałą spostrzegawczość.. A teraz lepiej o rozdziale. Jest zabawny, o tak. Carrie chcąc pokazać Harry'emu, że jest twarda i nie da sobie w kaszę dmuchać, momentami jest doprawdy zabawna, to wielki plus :D Akcja z kolczykiem bardzo mi się spodobała. Generalnie nie mam weny na napisanie niczego konkretnego, mój umysł jest na wyczerpaniu :o Wiedz tylko, że jak zawsze straszliwie mi się podobało i nie mogę się doczekać, jak Carrie pojedzie z Harrym do jego kumpli, bo tam na pewno wydarzy się coś interesującego :D
OdpowiedzUsuńTradycyjnie weny życzę i pozdrawiam cieplutko, Meadow :D
Łomatko, nie! To nie Twój błąd tylko mój! Przez moją nieuwagę nawet nie zobaczyłam, że super Word 2003 poprawił mi słowo. Autokorekta ssie! Ach, przepraszam! Zaraz to poprawię!
UsuńKochana, dziękuję ślicznie za komentarz i zwrócenie mi uwagi. Idę pogrążyć się we wstydzie.
Udany rozdział.
OdpowiedzUsuńZa mało Zayna.
Bardzo mi się podoba.
Rodzeństwo hehe
@JustinePayne81
Genialny szablon, oczywiście ;))
OdpowiedzUsuńCZYLI AKCJA BĘDZIE SIĘ DZIAŁA Z ZAYN'EM?!?!??!?!?!??!
NIE Z HAROLDEM?!?!?!??!
NO W TAKIM RAZIE MNIE ZASKOCZYŁAŚ, I TO BAARDZO! ;D
Rozdział genialny jak każdy!!! ♥
NAWET NIE WIESZ JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE TAKI DŁUGAŚNY!!! Hahaha ;))
Świetnie napisany, boska fabuła. I ten wytatuowany Harry. hmmmmm
Ta nonszalancja Zayn'a wręcz bije po oczach! hahah ;))
No wiesz.... miałabym taki jeden pomysł... ale wiem, że to Twoje opowiadanie itp... Zapewne masz już pomysł na dalszą fabułę... ale gdyby nie, to mogłabyś tam umieścić jedną postać... taką nie ważną.. chodzi o dziewczynę mojego Niallerka.. Nie to w cale nie byłabym ja.. nie skądże.. ;))
Nie ważne.. ;p
DODAWAJ SZYBCIUTKO KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!!!!! ♥♥
@Zaniloliry_wife
Teraz to już oficjalnie stałaś się moją inspiracją do dalszych rozdziałów! Kto wie, czy w opowiadaniu nie pojawi się jakaś Monika... :D Haha!
UsuńPozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz!
nie masz pojęcia jak bardzo mnie krzywdzisz zmuszając do czekania na kolejny rozdział :o. Strasznie pozytywnie pobudzasz moją wyobraźnię :D.
OdpowiedzUsuń@EdziaCyrklaff
Zdjęcie....
OdpowiedzUsuń"Wdech, wydech. No dawaj Di, uspokój się".
Rozdział jest idealny. Moje serce zapewne biło dwa razy szybciej niż Carr, gdy ją "przyłapali". Ekh, ale co tam, nie? BYŁO BOSKIE! xD
Więcej Zayna, więcej Zayna, więcej Zayna...
Ta myśl daje mi siłę, by przetrwać do następnego rozdziału ;*
Pozdrawiam, mojego-jutra-nie-ma.blogspot.com
Diana *_*
Tak długo czekałam na coś takiego. W czeluściach internetu zdecydowanie brakowało mi opowiadania w dokładnie tym motywie, a że czasu mam niewiele dopiero teraz mogę pozwolić sobie, by wykorzystać wolną chwilę i nacieszyć oczy nowościami (w moim przypadku, nie tak nowymi, jednak..) Postać Harry'ego tak bardzo odbiega od pierwowzoru i to powoduje, że stał się on jedną z moich ulubionych postaci.. chociaż pewnie gdy tylko pojawi się ktoś nowy powtórzę to zdanie po tysiąckroć. Piszesz z pazurkiem i do tego genialnie przedstawiasz opisane sytuacje, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać, że od teraz nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Morgan Jade. :*
wiem, że być może tak nie wypada, ale nie lubię takiego typu ludzi, dlatego cię o tym tu informuje...
OdpowiedzUsuńC.M., autorka Dark Ignorance skopiowała bloga aauthoress ( http://comes-storm.blogspot.com/2013/12/wazne.html ). Nie pisałabym o tym, gdyby nie fakt, że teraz autorka chce zrezygnować z pisania bloga właśnie przez C.M.
Tylko ostrzegam. Dark Ignorance również zostało ściągnięte z tego bloga : uncivil-ann-fanfiction.blogspot.com, lecz w tym przypadku, gdy już C.M. wyjawiłam, że znam jej "sekret" zaczęła zmieniać fabułę tak, by nie wyglądało to na plagiat.
Pozdrawiam. Jutro skomentuje rozdział, dziś nie mam nawet czasu przeczytać
Nienawidzę być wciskana na siłę w nowe towarzystwo, które mnie nie chcę. Carrie na pewno czuła się tak jak ja. Harry jest bezczelny i z pewnością jego kumple również tacy są. Ich arogancja jest jednak w pewien sposób podniecająca :)
OdpowiedzUsuńTylko ona wie, jak to jest być intruzem we własnym domu. Nie dziwię się, bo niestety tak to wygląda. Jej ojciec powinien jakoś zreorganizować życie w swoim domu, aby i ona mogła czuć się w nim dobrze.
Świetne opowiadanie, wszystko przeczytałam od razu jednym tchem.
Całuję :*
@Gattino_1D
[gotta-be-you-darling]
[spojrz-w-moje-oczy]