„Życie jest, jak pudełko czekoladek” – zwykła powtarzać babcia Carrie, traktując to zdanie,
jak największą życiową mądrość. I zdaje się, że tego dnia Carolyn po raz
pierwszy naprawdę zrozumiała te słowa. Oczywiście, wcześniej niejednokrotnie
przytrafiały jej się różne, nieprzyjemne historie, o których wolałaby
zapomnieć. Doświadczyła także wielu wspaniałych chwil, wiedząc, że już zawsze
będzie o nich pamiętać. Niemal każdego dnia spotykała się z gamą
najrozmaitszych doświadczeń i emocji. Poprzez smutek, zaskoczenie do ogromnego
szczęścia. Jednak, nigdy wcześniej nie była tak pełna sprzecznych uczuć, jak w
tej chwili.
Na początku
miała ochotę przekląć taką urodzinową niespodziankę i niczym niedojrzała
smarkula odwrócić się na pięcie i wymaszerować z domu. Najlepiej prosto do
mieszkania Malika. Potem niespodziewana złość przerodziła się w zaskoczenie i
może właśnie dlatego, Blake stała na środku pokoju z szeroko otwartą buzią. Na
samym końcu tej mieszanki uczuć poczuła się w jakimś stopniu wyróżniona.
Przecież to właśnie dla niej ta dwójka ludzi przyleciała z Nowego Jorku aż do
Londynu. Spędzili godziny w samolocie, by w dzień urodzin zrobić jej
niespodziankę swoją obecnością. I choć stosunki między nimi nie były
perfekcyjne, Carrie – koniec końców – ucieszyła się z ich wizyty.
- Nie do wiary!
Co wy… - urwała, kręcąc głową w dezorientacji.
I nim zdążyła
się zorientować została ściśnięta między przyjaciółmi w grupowym uścisku.
- Wszystkiego
najlepszego, Blake – powiedziała Amy, odsuwając się na krok od towarzyszy.
Lucas natomiast wciąż przytulał jasnowłosą do swojego boku. – Widzę, że
kompletnie zapomniałaś o naszym wcześniejszym postanowieniu.
W gwoli
ścisłości, nie zapomniała. Po prostu nie myślała, że przyjazd jej przyjaciół do
Londynu jest nadal aktualny. Z Lucasem zerwała, a z Amy się pokłóciła (o Lucasa
zresztą), więc z góry założyła, iż ich wizyta jest odwołana. Nie rozmawiali ze
sobą od… Nie potrafiła nawet sobie przypomnieć od kiedy. Być może dlatego, że w
ostatnich dniach była zaabsorbowana czymś zupełnie innym. A raczej kimś.
- Ta dwójka to
twój pierwszy prezent dzisiejszego dnia – zawołała Annie, nie ukrywając swojego
podekscytowania. – Na następny będziesz musiała poczekać do wieczora.
Carrie nie
chciała wyprowadzać kobiety z błędu. Ale nie mogła nie uśmiechnąć się na
wzmiankę o pierwszym prezencie. Obecność Malika tego ranka u jej boku zdecydowanie
przebiła wszystko.
- Do wieczora?
- Tak! –
zapiszczała radośnie Amy, podskakując. Długie, proste, lśniące, blond włosy
radośnie falowały na jej ramionach. Zwiewna, ale elegancka, czarna sukienka
idealnie pasowała do szczupłej figury dziewczyny, a duży dekolt podkreślał to,
co Amy uważała za najlepsze w swoim ciele.
Amelia
Sullivan była uważana za najlepszą przyjaciółkę Carrie i na pozór dziewczyny
były do siebie niezmiernie podobne. Nic bardziej mylnego. Amy uchodziła za perfekcjonistkę.
W amerykańskich filmach byłaby zapewne cheerleaderką, albo jedną z tych
dziewczyn, które w liceum z ogromną przewagą głosów zostają przewodniczącym
szkoły. Ale takie rzeczy z pewnością nie zajmowały naszej Amy. Panna Sullivan skupiała
się bowiem znacznie bardziej na pozorach. Wypracowała sobie image, który
przedstawiał ją w doskonałym świetle. Koleżeńska, odważna, wygadana i, co z
pewnością liczyło się w Nowym Jorku, zawsze obecna na najróżniejszych
imprezach. Na uczelni znali ją wszyscy. Była jedną z tych dziewczyn, o których
się mówi, chociaż niewielu tak naprawdę miało okazję ją dobrze poznać. Choć
niewątpliwie każdy chciał. Co zresztą miało pewne powiązanie z licznymi
romansami i łamaniem męskich serc.
Carrie
natomiast nie miała perfekcyjnego ubioru, ani przemyślanego i dopracowanego w
każdym calu image’u. Jej stroje były raczej kwestią przypadku. Nieszczególnie
zastanawiała się nad tym, jakie kolory, czy fasony ze sobą połączy. Te
najdziwniejsze kreacje wychodziły spontanicznie, ale w żadnym razie nie
umniejszało to jej dziwnej umiejętności wyglądania dobrze w każdym z nich. Dodatkowo,
nie skupiała się na tworzeniu wokół siebie „dobrej otoczki”. Miała
najzwyczajniej w świcie gdzieś, co sobie ludzie o niej pomyślą. Na imprezach
natomiast pojawiała się tylko i wyłącznie ze względu na znajomych, z którymi
lubiła spędzać czas, a nie dlatego, że wypadało się tam pokazać. Nie rozglądała
się wokół siebie w poszukiwaniu męskich serc, które mogłyby stać się jej
potencjalnymi ofiarami. Ani nie obmyślała żadnych planów działania, które
miałyby ułatwić jej zwrócenie na siebie uwagi. Była prostą wersją samej siebie
i nie koncentrowała się na robieniu dobrego wrażenia.
- Carrie, może
pokażesz przyjaciołom, gdzie będą spać? – zapytał John.
- Oczywiście!
– odpowiedziała za nią Anne, jakby pytanie było kierowane do niej. – Chodźcie,
kochani, na górę!
~*~
Dwie godziny
później Carrie w żadnym razie nie żałowała przyjazdu tej dwójki. Niesamowite, w
jak szybkim tempie udało jej się zapomnieć o wszystkich kłótniach, jakie zostały
wywołane zaraz po jej przyjeździe do Londynu. Teraz nie było po nich śladu.
Rozmawiali ze sobą, jak dawniej. Oczywiście,
z jedną drobną różnicą. Lucas nie był już jej chłopakiem.
- Poczekamy na
ciebie przed domem! – zawołała Carrie, zwracając się do Amy, która oczywiście
ślęczała nad swoją walizką, poszukując kosmetyczki.
Mieli, co
prawda, wyjść jedynie na krótki spacer, ale panna Sullivan w żadnym razie nie
mogła pokazać się w nowym miejscu z niepoprawionym makijażem. A przynajmniej
tak przedstawiała to dziewczyna. Carrie jednak widziała w tym podstęp. Ale nie
wykłócając się o nic, grzecznie podreptała z Lucasem przed dom. I dopiero tam znaleźli
chwilę czasu, by porozmawiać o ubiegłych tygodniach.
- Jak układa
się z tatą? – zapytał Lucas, wkładając ręce do kieszeni. Niby mimochodem
rozejrzał się wokół siebie, podziwiając budynek przed którym stali. Jego
niebieskie oczy zwykły być ucieleśnieniem jego osobowości. Chłopak bowiem
charakteryzował się ogromną pewnością siebie, jednak cała ta otoczka odważnego
dwudziestolatka zniknęła gdzieś po drodze. Przed Carrie stanął facet pełen
pokory, co zaskoczyło ją jeszcze bardziej niż sam jego przyjazd do Londynu.
- W porządku –
odpowiedziała zmieszana. Wzruszyła ramionami, po czym otworzyła buzię, by powiedzieć
coś więcej, ale nie wydobyła z siebie żadnego głosu.
- Cieszę się.
- Lucas –
zwróciła się do niego, kładąc sobie ręce na biodrach. – Nie owijaj w bawełnę i po
prostu powiedz, co ci chodzi po tej głowie.
- To aż tak
oczywiste?
Carrie
zmarszczyła znacząco brwi.
- Cholera,
Blake – westchnął. – Znamy się od dobrych kilku lat. Jesteś moją najlepszą
przyjaciółką, a w ostatnich dniach to wszystko się tak popieprzyło.
- Daj spokój…
- Nie sądzisz,
że powinniśmy to wszystko sobie jakoś wyjaśnić?
- A co tu
wyjaśniać? Nie byliśmy sobie pisani. To wszystko. Jesteś świetnym przyjacielem,
ale nie oszukujmy się. Chemii między nami nie było i nie będzie.
Między innymi
właśnie dlatego Carrie lubiła Lucasa. Jakimś cudem w jego towarzystwie nie
krępowała się mówić tego, co miała na myśli. Czuła się swobodnie, a jego
obecność dodawała jej pewności siebie. Był naprawdę świetnym przyjacielem.
- Carrie,
spałem z inną dziewczyną. To nie jest coś, co tak po prostu się zapomina…
- To prawda, nie
jest to rzecz, którą tak łatwo się zapomina. Ale proszę, Lucas, nie utrudniajmy
tego. I wiem, że to głupio zabrzmi, ale naprawdę chcę, żebyśmy zostali
przyjaciółmi.
- Ja też tego
chcę.
Carrie
uśmiechnęła się szeroko. Niesamowite, że dane było im przeprowadzić tę rozmowę
z taką lekkością.
- Tęskniłem za
tobą, Blake.
- A ja za
tobą, Henderson.
I zaledwie
chwilę później stali objęci śmiejąc się z niewiadomo czego.
- Dość tych
czułości! – Głos Amelii zabrzmiał niespodziewanie. – Komu w drogę, temu czas.
Pora zobaczyć kawałek Londynu!
I takim
sposobem trójka przyjaciół ruszyła na spacer, który w początkowym zamiarze miał
być krótki. Jednak, jakimś niesamowitym zrządzeniem losu kręcili się po okolicy
znacznie dłużej niż planowali.
- Jest jeszcze
jedno miejsce, które musicie zobaczyć! – zawołała Carrie, radośnie podskakując.
Zupełnie tak, jakby wstąpił w nią duch pięciolatki.
- Oby lepsze od
tych wszystkich... – powiedziała z westchnieniem Amy, rozglądając się po okolicy. –
Tak właściwie, co ty nam do tej pory pokazałaś? Myślałam, że zaprowadzisz nas
na London Eye, albo w jakieś równie fascynujące miejsce, a my po prostu
chodzimy w te i z powrotem uliczkami niedaleko twojego domu.
- Cicho, Amy –
prychnął Lucas. – Moim zdaniem te wszystkie kamienice są bardzo fascynujące.
Jaka to część Londynu, tak właściwie?
Ale Carrie już
nie słuchała. Jej uwagę skupiło coś znacznie ciekawszego. Kilka metrów dalej o
maskę swojego czarnego Mercury Comet z 1963 roku opierał się nie kto inny, jak
Zayn Malik. Przebywał w towarzystwie dwóch nieznanych jej mężczyzn oraz Liama,
będąc zupełnie zajętym rozmową i może właśnie dlatego w pierwszej chwili jej
nie zauważył. Dopiero później, odpowiadając zapewne na pytanie jednego ze
swoich towarzyszy, rozejrzał się po okolicy. A gdy jego spojrzenie napotkało
jasnowłosą dziewczynę, nagle zamilkł.
- Carrie? –
Głos Lucasa zupełnie ją zdezorientował. Jakimś cudem kompletnie zapomniała o
obecności przyjaciół, zbyt zaabsorbowana widokiem Malika. W żadnym razie nie
spodziewała się go tu spotkać. Oczywiście, nie było nic dziwnego w tym, że
rozmawiał ze znajomymi pod budynkiem jednego z pobliskich barów. Po prostu
Blake była przekonana, że ostatnie dni przed otwarciem swojego studia tatuażu
spędzi właśnie tam.
- To jacyś twoi znajomi? – zapytała Amy, orientując się w sytuacji. Carolyn kątem oka dostrzegła, jak Amelia poprawa swoją czarną sukienkę i wygładza dłonią włosy. Nie miała tylko pojęcia, dlaczego tak bardzo ją to rozdrażniło.
- Tak.
I nie ma w tym
nic dziwnego, że ze wszystkich miejsc na świecie musieli spotkać się właśnie
tutaj. Właśnie wtedy, gdy Carrie oprowadzała po okolicy swoich znajomych.
Przez chwilę
gryzła się z myślami, rozważając dwie opcje. Podejść, czy uciekać?
Bogu dzięki,
że Malik podjął tę decyzję za nią.
Zupełnie
nonszalancko machnął ręką na swoich towarzyszy, po czym ruszył w jej stronę z
nieodgadnioną miną. I choć Carolyn spędziła z nim trochę czasu, teraz w żaden
sposób nie mogła odgadnąć, co może chodzić mu po głowie.
- Hollywood –
powiedział w ramach powitania. – Myślałem, że cały dzień spędzisz z ojcem.
Zayn był po
prostu Zaynem, a sposób w jakim zignorował towarzyszy dziewczyny był do niego
podobny. Nie starał się nawet udawać, że ich nie zauważa. Jego obojętna postawa
wyraźnie mówiła, że nie jest zainteresowany spoglądaniem na któregokolwiek z nich
- Och, ja też
tak myślałam – odpowiedziała, marszcząc brwi. Co prawda, nie spodziewała się, że
Malik podbiegnie do niej, obejmie ją i złoży delikatny pocałunek na jej
policzku, ale ta cała bijąca od niego suchość, była dla niej dziwnie obca. Do
diaska! Przecież jeszcze tego ranka okazywał jej tyle czułości!
- Ale tata
zaplanował coś zupełnie innego – kontynuowała. – Zorganizował przylot do
Londynu dla moich przyjaciół.
Mulat
zmarszczył brwi, dopiero teraz spoglądając na jej towarzyszy. W jego spojrzeniu
widoczna była pewna ostrość. Kto wie, czy nawet i nie złość…
- Zayn, to
Amelia i Lucas. Moi przyjaciele z Nowego Jorku. Lucas, Amy, poznajcie mojego…
kolegę Zayna.
Amy zareagowała
jako pierwsza, wyciągając w stronę Malika dłoń w geście powitania. Niestety,
dziewczyna spotkała się z typową dla Zayna wrogością i przez dłuższą chwilę jej
ręka zawisła w powietrzu, wprowadzając Carrie w zażenowanie. Blake nie
spodziewała się ze strony Mulata jakiegoś gorącego powitania, jednak miała
nadzieję, że chociaż ten jeden raz mógłby się poświęcić i uścisnąć dłoń
nowopoznanej dziewczynie.
Na szczęście
Liam zlitował się nad Carrie – być może dostrzegł jej zrozpaczone spojrzenie –
bowiem szybko podbiegł do znajomych. Bogu dzięki, że przynajmniej on słyszał o
podstawowych zasadach dobrego wychowania i przywitał się z jej znajomymi.
Najpierw z Amy, potem z Lucasem.
- Wszystkiego
najlepszego, Carrie – powiedział radośnie.
Carolyn
uśmiechnęła się szeroko, wyraźnie zaskoczona. Payne’a nie było na ostatniej
imprezie w barze, więc nie mógł wiedzieć, iż właśnie dzisiaj Blake obchodzi
swoje dwudzieste urodziny.
- Dziękuję.
Ale skąd…
Liam wzruszył
ramionami.
- Zayn to, wbrew pozorom, straszna klepa.
Proszę, niech
ktoś wytłumaczy Carrie, dlaczego słowa chłopaka sprawiły, że w jej brzuchu
obudziły się te zdradzieckie motyle.
- Miło było
cię widzieć, Carrie – kontynuował Payne. – Ale musimy już lecieć. Do zobaczenia
niedługo.
Blake,
starając się grać najbardziej wyluzowaną dziewczynę na świecie, pożegnała się z
chłopakami. W myślach jednak analizowała, co znaczy owe „niedługo”.
I kilka godzin
później, oczywiście, się o tym przekonała.
~*~
Muzyka grała
głośno, a rozmowy rozbrzmiewały z coraz większą mocą, gdyż ludzie najwyraźniej
starali się przekrzyczeć rockowych wokalistów. Po domu Johna Blake’a kręciło
się zasadniczo niewielu ludzi. Kilku znajomych, których Carrie zdążyła poznać
podczas pobytu w Londynie. Jednak te kilka osób wydawało się robić znacznie
więcej zamieszania, niżeli cała grupa ośmiolatków wysłana na plac zabaw.
Impreza
urodzinowa była drugim prezentem, jaki Carrie otrzymała od swojego taty. Ale
oprócz Johna całkiem spory w tym udział miała Anne i Maxie, które zajęły się
organizacją tej, jakby nie było, niespodzianki.
Louis i Teddy
zdawali się zabawiać całe towarzystwo lepiej niż cyrkowcy. Co chwilę wymyślali
coraz to głupsze żarty, z których przeważnie najgłośniej śmiali się oni sami.
Albo Niall, który wygłupy przyjaciół traktował, jak wysokiej klasy
przedstawienie teatralne.
Maxie i Harry
siedzieli gdzieś z boku. Danny wraz z kilkorgiem innych znajomych urządzili
sobie zawody w piciu piwa. Oczywiście, przyłączył się do nich Lucas,
twierdząc, że Brytyjczycy nie mają z nim żadnych szans. Amy natomiast była zajęta
rozmową z Liamem i pewnym chłopakiem, którego Carrie miała okazję poznać
podczas swojego pierwszego dnia pobytu w Londynie. A w gwoli ścisłości, dnia,
kiedy wygoniła Harrego i jego znajomych z domu. Niesłychane, jak odległe teraz
wydawały jej się tamte chwile. Mogłaby przysiąc, że zdarzyło się to, co
najmniej, rok temu.
Zbyt zajęta wpatrywaniem się w wygłupy Louisa
i jego dziewczyny zupełnie nie zauważyła nowo przybyłej osoby. Poczuła
natomiast, jak ktoś ostro szarpie ją za rękę i prowadzi w stronę kuchni.
Dopiero w
momencie, gdy została przyszpilona do ściany – nie pierwszy raz tego dnia! –
mogła dostrzec swojego „porywacza”.
Czekoladowe
oczy były pełne zupełnie niespodziewanej złości. Wpatrywały się w dziewczynę
surowo, a zaciśnięte usta jedynie potwierdzały dziwnie wrogie nastawienie
Mulata.
- Wracacie do
siebie? – warknął.
W pierwszej
chwili Carrie zupełnie nie zrozumiała, o co może mu chodzić.
- Słucham? Kto
wraca?
- Ty i ten
pieprzony chłoptaś.
- Lucas?
Coś jednak
Carrie mówiło, że Zayn doskonale wie, jak jej przyjaciel ma na imię. Z powodów
oczywistych nie chciał go jedynie używać.
Dziewczyna
westchnęła głęboko, zastanawiając się, jak ma to wytłumaczyć Zaynowi, by
chłopak nie dorobił sobie niepotrzebnej historii. Oczywiście, dość niecodzienne
było to, że kontakty z byłym chłopakiem utrzymuje się na stopie
przyjacielskiej, ale Lucas nie był jakimś tam zwykłym chłopakiem. Był jej dobrym
przyjacielem. A to, że przez jakiś czas chodzili ze sobą było okropną pomyłką.
Dłoń Malika
nagle znalazła się na policzku dziewczyny, stanowczym ruchem unosząc jej twarz
do góry. Tak, aby patrzyła mu prosto w oczy.
- Odpowiedz –
syknął. – Czy przyjechał tu, by cię…
- Nie –
przerwała mu szybko. – Przyjechał tu tylko i wyłącznie po to, by uczcić ze mną
moje dwudzieste urodziny.
Malik
zmarszczył brwi. Jego wyraz twarzy wciąż pozostawał groźny. W podobnym humorze
zdawał się być podczas ostatniej bójki w barze. I to zapewne nie wróżyło nic
dobrego.
- Tak ci
powiedział? – prychnął.
- Tak, Zayn.
Tak właśnie mi powiedział. Nie jesteśmy niczym więcej, jak tylko przyjaciółmi.
Carrie nie
miała pojęcia, dlaczego była tak zdeterminowana, by wyjaśnić to Malikowi.
Przecież i tak za tydzień wracała do Nowego Jorku. Za kilka dni Zayn zapewne
zapomni, że ją w ogóle znał.
Mulat odsunął
rękę od jej policzka, by położyć dłoń płasko na ścianie. Westchnął głęboko, na
chwilę zamykając oczy. A gdy je otworzył, wystarczyła chwila, by Blake straciła
oddech.
- Czy on wie,
że poprzedniej nocy byłaś moja?
Na chwilę jej
serce zatrzymało się, by w następnej sekundzie uderzyć ze zdwojoną mocą. Słowa
chłopaka odbijały się w jej głowie niczym echo i Carolyn nie mogła wydobyć z
siebie żadnego głosu.
Nie potrafiła
wyrazić słowami, co to jedno zdanie zrobiło z jej ciałem. Oczywiście, pomijając
szalejące motylki w brzuchu i kołaczące serce. Nie mogła jednak pozwolić, by
jedno głupie słowo pozbawiło ją zdrowego rozsądku.
Reakcja obronna
zdawała się jedynym słusznym rozwiązaniem.
- Twoja? –
prychnęła. – Nie jestem żadnym przedmiotem, żebyś mógł określać do kogo należę.
Dłoń chłopaka
opuściła ścianę, by zacisnąć się na biodrze Carolyn.
- Byłaś –
powiedział stanowczo. – Czy to ci się podoba, czy nie. A wiem, że w nocy z
pewnością nie narzekałaś.
Mniejsza o to,
że tej nocy de facto nie uprawiali seksu. Ale skoro Malik nawet po tym, co
przeżyli razem był tak zaborczy, Carrie bała się pomyśleć, jaki mógłby być,
gdyby poszli na całość. Nie potrafiła tylko zrozumieć, dlaczego, w pewien
pokręcony sposób, jej się to wszystko podobało. Dlaczego tak desperacko
chciała, by chłopak jeszcze raz powtórzył swoje poprzednie pytanie, gdy nazywał
ją swoją.
- Nie mam
zamiaru spokojnie patrzeć, jak ten facet sobie z powrotem owija cię wokół palca
– syknął.
- Nikt sobie
nie owija mnie wokół palca, Zayn. Lucas nie przyjechał tu, by mnie odzyskać. I
nie potrafię zrozumieć, o co ci tak właściwie chodzi.
Nie, wcale.
Ale dobre tyle, że przynajmniej wychodziło jej udawanie, iż nie widzi zazdrości
w oczach Zayna. A jeszcze lepiej wychodziło jej udawanie, że wcale jej się to
nie podoba.
- Nie obchodzi
mnie, jak bardzo ten pieprzony chłoptaś będzie się starał. Jesteś moja.
No i doczekała
się. Powtórzył to magiczne słowo.
Szkoda tylko,
że wciąż nie mogła rozszyfrować jego prawdziwego znaczenia. Jak mogła być jego
skoro zaraz opuszczała kraj? Jak mogła być
jego, skoro sobie nic nie obiecywali?
Raptem kilka razy się pocałowali i spędzili noc w swoich objęciach. Owszem, była
między nimi chemia, ale Carolyn nie spodziewała się, że Zayn odbiera to
wszystko tak poważnie. Szczególnie, że jeszcze tego ranka Maxie mówiła jej, iż
Malik nie należy do chłopaków, którzy angażują się w jakiekolwiek związki.
Niespodziewanie
do kuchni wmaszerowała Amy, zupełnie psując moment.
W pierwszej
chwili Carrie chciała odskoczyć od Zayna, jednak ściana za plecami
uniemożliwiała jej ten krok. Na szczęście Malik zlitował się nad jasnowłosą i
dał jej trochę potrzebnej swobody. Wszystko, aby Blake nie musiała czuć się
niekomfortowo w towarzystwie nowo przybyłej.
- Oho! Chyba w
czymś przeszkodziłam…
Nim Carolyn
zdążyła wyjść z jakimikolwiek wyjaśnieniami wyprzedził ją Zayn.
- Właściwie to
nie – prychnął, patrząc wprost na Carrie. Z ogromną swobodną ignorował pojawienie
się nowej osoby w kuchni i nawet nie zerknął na Amy. Ale minęła długa chwila
zanim odezwał się ponownie. – Spadam stąd. A ty, Hollywood, baw dobrze się w
tym doborowym towarzystwie.
Nie trzeba
było być geniuszem, by wiedzieć, że ma na myśli nikogo innego, jak Lucasa.
- Jej! –
zawołała Amy ze słyszalnym podekscytowaniem, gdy tylko Zayn wyszedł z
pomieszczenia. – Co tu się działo?
- Nic.
- Och, więc
twierdzisz, że ty i ten chłopak nie macie ze sobą nic wspólnego, a moje oczy
podsuwały mi fałszywe obrazy?
Carrie
zmarszczyła brwi, patrząc zdezorientowana na przyjaciółkę.
Chwila, o czym ona tak właściwie mówiła?
- Rozumiem, że
to jest ten facet, z którym się całowałaś będąc jeszcze z Lucasem?
Dopiero po
chwili odpowiedziała skinięciem głowy.
- Blake, błagam,
powiedz tylko, że z nim nie spałaś…
- Co? Nie.
- Bogu dzięki!
Ten facet nie jest dla ciebie.
Najpierw
ostrzeżenie od Maxie, teraz od Amy. Zdaje się, że wszyscy wiedzieli, co jest dla
Carolyn dobre, oprócz niej samej.
- Przyjechałaś
tutaj dopiero dzisiaj. Nie masz pojęcia, jaki Zayn jest naprawdę.
- A ty masz? –
odpowiedziała zaczepnie. – Jak długo go znasz, Carrie? Wystarczająco, by
wiedzieć, że jedyne na czym mu zależy, to przespanie się z tobą? Zaraz gdy cię
zaliczy zniknie tak szybko, jak się pojawił. Nie rób sobie nadziei. Tylko
niepotrzebnie się rozczarujesz.
Wraz ze
słowami Amelii pojawiła się masa wątpliwości. Co jeśli dziewczyna miała rację? Może
Zayn faktycznie tylko sobie z nią pogrywał…
Szkoda tylko,
że było już za późno, by uratować serce przed jakimkolwiek rozczarowaniem
i bólem.
Nowy rozdzial, pierwsza ja , cudowne uczucie. Zabieram się do czytania :-*
OdpowiedzUsuńodswiezalam i odswiezalam!
OdpowiedzUsuńrozdzial jest dobry, nie zaskoczylas mnie specjalnie niczym, ale jest w porzadku:) natomiast wprowadzilas te atmosfere, w ktorej teraz bede czekala do nastepnego rozdzialu, aby zobaczyc co wyniknie z tego wszystkiego :)
wszystko jest dobrze i poprawnie napisane, ale innymi ,rozdzialami potrafilam ekscytowac sie bardziej, moim ulubincem dalej jest 24 <3 tak czy siak, zycze weny kochana i pozdrawiam <3 /xoxlittlelady
Mam nadzieję, że następnym rozdziałem znacznie bardziej Cię zaskoczę.
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz. xx
Totalnie fantastyczne opowiadanie . Jak ja bardzo pragnę , żeby wszystko miedzy nimi cudownie się ułożyło . Dzięki , ze jesteś !!!!!!
OdpowiedzUsuńJeju, wreszcie nowy rozdział <3 Jak zawsze cudowny!
OdpowiedzUsuńOn jest Dla Niej ! On jest taki idealny ! <33 Boże ,dziewczyno ! Piszesz tak zarąbiście ! jesteś moim aniołem a to opowiadanie moim niebem ! ! ! <33 /inez
OdpowiedzUsuńŁomatko, dziękuję ślicznie ♥♥♥
UsuńJak zawsze rewelacyjnie :) Jeny , może jestem zbokiem,ale cały czas mam nadzieje na ''coś więcej'' (jeśli wiesz co mam na myśli :D) .Życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńMnie się rozdział podobał. I mam nadzieję że Zayn z Carrie dojdą do porozumienia <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńMoje serce bije z podwójna siłą od nadmiaru emocji.
OdpowiedzUsuńDlaczego wszyscy powtarzają Carrie, że Zayn nie jest dla niej?
Czy gdyby zależało mu tylko na zaliczeniu jej, to odmówiłby jej gdy chciała to zrobić właśnie z nim. Chyba, że nadal czeka, aż Carolyn nie będzie dziewicą. Choć wątpię w to. Nadal będę się trzymać tego, że Zayn ja kocha i nikt mi nie wmówi, że nie.
Rozdział jest wręcz idealny, ale krótki!
Bez względu na to jak długi on będzie, dla mnie zawsze będzie za krótki!
Cholernie zazdroszczę ci talentu! Podzieliłabyś się!
Nie wiem, co jeszcze napisać, ciągle powtarzam, że ten blog jest genialny, ale ty to wiesz. Jednak powtórzę to jeszcze raz.
Ten blog jest genialny, zajebisty, perfekcyjny i cudowny!
A, zapomniałabym. W następnym rozdziale życzę sobie pocałunek Carrie i Zayn'a. (tak, wiem, to nie jest koncert życzeń, ale ja sobie życzę, xD)
Czekam nn.
Nie mam w zwyczaju zdradzania dalszej fabuły opowiadania, więc żadnych szczegółów, kochana, nie dostaniesz. Mam tylko nadzieję, że spodoba Ci się to, co szykuję na następny rozdział.
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz i tyle ciepłych słów.
Buziaki ♥
Ojejku, Carrie, moje biedactwo! Dlaczego czuje się tak rozczarowana zachowaniem Zayna? Dosłownie, jakbym była jego Mamą! Ale pomijając głupie fakty, rozdział jest cudowny.
OdpowiedzUsuńOwszem, znalazłam jeden błąd.
"- Jak układa się z tatą? – zapytał Lucas, wkładając ręce do kieszeni. Niby mimochodem rozejrzał się wokół siebie, podziwiając budek przed którym stali".
Można powiedzieć, że jest to druga część rozdziału, ale na pewno znajdziesz fragment.
Ekh, nadal mam w głowie samolubne zachowanie Zayna i mimo, że cholernie mi się spodobało jak nazwał ją "swoją", to zrobił to w taki sposób, że mam ochotę wydłubać mu oczy łyżką do lodów!
Nie lubię Amy. I Lucas'a też nie lubię. Tak, wiem, jestem uprzedzona, ale co mam zrobić? Taki mój charakter. Jest jeszcze możliwość, że się do nich przyzwyczaje, albo, że się przekonam. Choć są na to marne szanse. Zwyczajnie ich nie lubię!
Piszę, piszę, ale tak naprawdę nic, co mogłoby nawiązywać do rozdziału:
So, jest inny niż reszta, może przez to, że wszystko błyo w nim upchane. Mogłaś rozbić te sceny na więcej części, ale opisać dokładnie. Chociaż, sama nie mam pojęcie dlaczego czepiam się Twoich opisów. Ta "inność", jest też pewnie spowodowana zachowaniem Zayna. Wydaje mi sie, że jest na haju. I mówią całkowicie poważnie.
Fiddy.
Kochana, w takim razie nie jesteś jedyną osobą, która jest uprzedzona do tej dwójki. Niestety ja również się do nich zaliczam. Staram się jak mogę, by w żadnym razie nie zrażać się do bohaterów. Szczególnie, że sama muszę o nich pisać. Ale kurcze, czasem to nie wychodzi. I wydaje mi się, że w tym rozdziale również mi to nie wyszło. Próbowałam (może nie dałam z siebie 100%, ale próbowałam :p ) nie kreować Amy na tą "złą", ale cóż. Jakimś cudem po prostu jej nie lubię i to tak samo wychodzi...
UsuńA co do Zayna. Cholera, kocham tego dziada, ale dzisiaj musiałam pokazać go takiego. I chociaż szkoda było mi Carrie, to cóż. Raz nie zawsze. Najwyżej chłopak skończy bez oka. Chociaż, Fiddy, może lepiej schowaj tę łyżeczkę? :P
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Wysyłam miliony buziaków! ♥
Nie no normalnie szok! Wchodzę sobie na bloggera i myślę: "Pewnie będzie nowy rozdział na You're toxic". Patrzę i rzeczywiście!!! :))))
OdpowiedzUsuńChciałam, aby trwał wiecznie! Znów się powtórzę, ale tak cholernie kocham twój styl pisania i bogate słownictwo, że chyba nie przestanę tego powtarzać. Boskie, boskie, boskie.
Znów uruchomił się we mnie system dziewczyny, która zamiast miłego gościa lubi brutala ;))) Mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi ;D
Wcale, a wcale nie byłam zaskoczona chłodem Zayna kiedy zobaczył Lucasa, ale nie spodziewałam się, że na imprezie powie niemal prosto z mostu, że jest o nią zazdrosny. Szkoda, że Amy im przeszkodziła, bo jestem ogromnie ciekawa jakby to dalej się potoczyło.
Wiesz, jeszcze jedna sprawa mnie zastanawia. Jak mogłaś napisać ten rozdział skoro byłaś nieprzytomna!? ;D Nie no, ale tak na serio to po rozdziale wcale nie widać tego.
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo, dużo weny :*
i-am-taken.blogspot.com
No proszę, wygląda na to, że masz jakiś szósty zmysł, czy coś. :D
UsuńKochana, wiem doskonale o co chodzi. Sama kocham "niegrzecznych chłopców" (w tym naszego Zayna), co niestety nie pomaga mi w codziennym życiu.
Haha ♥ Nieprzytomna... Ach, nietrafiony dobór słów, ale co tam. Możemy uznać, że zemdlałam przed komputerem, ale jakimś cudem ręce same mi chodziły. :D
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Pozdrawiam gorąco! ♥
Boooooooooooooże, myslalam, ze sie po prostu nie doczekam!!! Naprawde, sprawdzalam chyba bloga codziennie co godzine, naprawde. Ale w koncu jest kolejne cudo, chociaz króciutkie ale jest Zayn i sie dzieje. Nie wiem dlaczego, ale lucas jest wkurzajacy, tak samo ta cala amy... Mam nadzieje, ze nie skonczysz opowiadania na wyjechaniu Carrie do domu, bo to byloby najgorsze, co moglabys zrobic :( Ja bym na Twoim miejscu od razu kilka serii robila i oooo ciagnij jak najdluzej naprawde bo to opowiadanie to prawie jak uzaleznienie juz
OdpowiedzUsuńKochana, ja też do Amy i Lucasa sympatią nie pałam. Znacznie bardziej lubię towarzystwo jej brytyjskich znajomych.
UsuńNa temat zakończenia, oczywiście, nic nie zdradzam. I nie tylko dlatego, że taką mam zasadę i o dalszych losach bohaterów nie plotkuję. Chodzi o to, że jeszcze sama wszystkiego w 100% nie wiem. :P
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Buziaki ♥
Mamciu, mamciu, jeeeeeeeejciu!!!!
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie mogę!!!!!
Nawet nie wiesz ile ten rozdział dla mnie znaczy!!! :3
Obraz takiego zazdrosnego Zayna jest niesamowity! Tylko szkoda, że okazał się taki oschły i po postu wyszedł...
Nie zabrał jej ze sobą, ani nic takiego...
Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale nie napiszesz, że Carrie przyłapała gdzieś Zayna z jakąś dziewczyną...bo się załamie.. :/
Ja chce happy end!!!!
Chce żeby Pana Hollywood została z Zaynem. Żeby on ją powstrzymał od odlotu...
Bardzo Cię o to proszę kochana! :3
Dodawaj kolejny szybko, bo już mnie nosi żeby poznać dalsze losy naszych kochasiów! :p
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!!! :3
@Zaniloliry_wife
Aaaaa i zapomniałabym!
UsuńTen cytat co jest na początku z Foresta Gampa (nie wiem czy dobrze napisałam :p )
Jest jednym z moich ulubionych!!!
Niewiarygodne, że wybrałaś akurat ten! :))
Też lubię ten cytat. Chociaż w oryginale (znaczy się w filmie) to bodajże Foresta Gumpa mama tak powiadała. :)
UsuńKochana moja, dziękuję ślicznie za wspaniały komentarz i cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się spodobał! ♥
Buziaki ♥
O matko!! jako cudny rozdział!!! to opowiadanie jest nieziemskie i.każdy w sumie rozdział jest cudowny! Mam nadzieję ze jakos.sie jeszcze nimi ułoży! tak bardzo bym chciala żeby byli ze.sobą! @MyBooBear_xx
OdpowiedzUsuńMam ochotę udusic Zayna! On jest, ślepy, głupi czy po prostu udaje, że nie widzi jak bardzo zależy mu na Carrie?! Aż tak trudno trochę nadszarpnąć mu to jego nabrzmiałe ego i zaakceptować swoje uczcia? Zazdrość aż w nim kipi ale po co sobie wszystko przemyślec, lepiej wyładować swoją frustrację na biednej Carrie ..
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz tak bardzo wciągnęłam się w historię, że aż mam ochotę porządnie walnąć Malika :D Matko.. Carrie Zaraz wyjeżdża,a on zachowuje się jak rozkapryszony bachor, któremu zabiera się zabawkę (chociaż wcale tak nie jest) Uwielbiam Zayna w twoim wydaniu ale naprawdę zasługuje na porządnego guza! xD
Lucasa i Amy z chęcią posałałabym do domu, zwłaszcza po końcówce i komentarzu dziewczyny..
Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału i tego co się wydarzy dalej, bo coś czuję, że spokojnie nie będzie ^^
Pozdrawiam i życzę weny♥♥
To prawda, Zayn zasługuje na guza.
UsuńPodobnie jak Amy i Lucas, chociaż (teoretycznie) nic nie zrobili w tym rozdziale.
Ślicznie dziękuję za komentarz ♥
Wysyłam buziaki :**
Swietny rozdzi. Ciesze sie ze tak zareagowal Zayn ale z drugiej strony mogl zostac na tej imprezie i wszystko wytlumaczyc z Hollywood. Co do rozdzialu do niczego nieoge sie doczepic. ;)
OdpowiedzUsuń@JustinwPayne81
Jejciu *-*
OdpowiedzUsuńPrzez cały tydzień chodziłam jak nakręcona, a po głowie cały czas chodziło mi to opowiadanie! :)
I w końcu dziś coś mnie naszło, że zatrzymałam film z myślą "You're toxic" i odświeżyłam bloggera i BUM! JEST!
Specjalnie starałam się czytać jak najwolniej :P Ja wiem, że ty wiesz, że ten blog jest genialny, ale powtórzę: Twój blog jest supermegahiperodlotowy!
Kiedy tylko widzę, że pojawił się rozdział, to rzucam wszystko co robiłam i biorę się za czytanie :)
Co do rozdziału:
Jest genialny i bardzo mi się podoba <3 Obraz zazdrosnego Zayn'a cały czas wiruje w mojej głowie i nie chce przestać :) Jeśli chodzi o Amy i Lucasa to... no powiedzmy sobie szczerze: nie lubię ich, nawet mogę powiedzieć, iż ledwo ich toleruję. Na prawdę nie wiem dlaczego, ale Amy kojarzy mi się z taką trochę laską-plastikiem w przesadzonym makijażu, która zawsze stara się być w centrum uwagi. Ja twierdzę, że ona specjalnie im przerwała i nikt mi nie wmówi, że nie.
A Lucas...jeśli o niego chodzi to nie mam bladego pojęcia, czemu go nie lubię. To jest po prostu takie: "Wow! Jego nie polubię!" i kropka. Denerwuje mnie samym zachowaniem. Może jestem uprzedzona z życia realnego czy coś :P
Jeśli chodzi o naszego Bad Boy'a to zakochuję się w nim znowu i znowu <3
Włączyła mi się faza na "lubiącą niegrzecznych chłopców" :P
Jego oziębłość mnie nie zaskoczyła. Cóż, wydaje mi się, że w ten sposób zraża do siebie ludzi, by nikt go nie skrzywdził czy coś :) Może się mylę, ale takie są moje prywatne wrażenia :)
Twoje opowiadanie jest epickie! :3 Z niecierpliwością czekam na nn i jeśli zawalę sprawdzian z przyrody, to możesz się oficjalnie uważać za winną! :P
P.S. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie film na podstawie tego opowiadania :) O! Albo chociaż książkę napiszesz :)
Lov&Kiss Teenage Rebel x.
Wow, niesamowicie się cieszę, że mój blog aż tak na Ciebie wpłynął. Sama niejednokrotnie przez kilka dni po przeczytaniu jakiegoś opowiadania, czy książki zastanawiałam się, co potencjalnie mogłoby się zdarzyć dalej. I choć czasem moje scenariusze są absurdalne, sprawia mi to ogromną frajdę.
UsuńAmy ma coś w sobie, co sprawia, że (nie ukrywajmy tego, szczególnie zważywszy na poprzednie komentarze czytelników) nikt jej nie lubi. Taka druga Erin. Chociaż osobiście wolę pannę Kolorowe Pasemko, niż Amelię. I to właśnie jest dziwne, że sama, pisząc to opowiadanie, tak emocjonalnie podchodzę do bohaterów, których zresztą sama kreuję.
Kochana, dziękuję ślicznie za te przemiłe słowa. Szczególnie ostatnie zdania. Marzę o wydaniu książki i chociaż te plany są teraz bardzo odległe, bo jeszcze muszę sporo popracować nad moim stylem i tak dalej, to mam nadzieję, że ta jedna rzecz kiedyś mi się uda. ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziewczyno co Ty robisz z moim umysłem :o. Widzę dokładnie każdy jeden gest Zayn'a, to spojrzenie, ten chód, wyraz twarzy, wszystko. Strasznie mnie ciekawi jak zakończysz tą historię, martwi mnie trochę to, że tylko tydzień został Carrie do powrotu do domu. No bo co jak wyjedzie ? Historia się tak po prostu zakończy ? Bez pięknego happy end'u ? Koleżanka wyżej ma rację, powinnaś napisać książkę, a nawet i sto ! Czytałabym 24/7 :D.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego ! xx
@EdziaCyrklaff
Na tę chwilę wystarczy mi napisanie jednej książki, ale cieszy mnie twój entuzjazm. :D Marzenie o książce jest , co prawda, bardzo odległe, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je spełnić. :)
UsuńDziękuję za komentarz ♥
świetny
OdpowiedzUsuńto był kolejny najlepszy rozdział, jejku Malik chyba jest bipolarny, jakiś niezdecydowany. Carrie, złam mu serce ślicznotko!
OdpowiedzUsuńily
super!:)
OdpowiedzUsuńFantastyczne opowiadanie. Najlepsze w sieci.
OdpowiedzUsuńO mój Boże!! Nawet nie wiesz ile emocji wywołuje we mnie to opowiadanie! Zazdrosny Malik jest przerażający i fascynujący jednocześnie! Nie chciałabyś widzieć mojej przerażonej miny zanim doczytałam jedno zdanie do końca. Mam na myśli ten fragment: " Dłoń Malika nagle znalazła się na policzku dziewczyny". Już wyzywałam perfekcyjnego Zayna w myślach, bo myślałam, że ją uderzył. Uspokoiłam się dopiero jak doczytałam do końca.Kamień spadł mi z serca.
OdpowiedzUsuńOh jak ja bym chciała zobaczyć te jego czekoladowe oczy na żywo! Dlaczego wszyscy mieszają Hollywood w głowie? Rozumiem, że się o nią martwią, ale wydaje mi się, że nawet Maxie nie zna Malika tak dobrze po tylu latach jak Carrie po tych wakacjach spędzonych w Londynie.
Pieprzony perfekcjonista Malik, o którym każdego dnia marzę, aby pojawił się pod moim oknem- czyż to nie byłoby piękne? Ah nie ważne, wybacz rozmarzyłam się ;)
Wracając do opowiadania- czekam z wielką niecierpliwością na dalsze losy naszych cudownych bohaterów. A no i jeszcze zastanawiam się czy intencje Lucasa są rzeczywiście czysto przyjacielskie, czy coś kręci. Nie do końca mu wierzę.
Tymczasem ja wracam uczyć się do matury, a Tobie życzę, abyś miała więcej czasu!
do następnego.xx
O tak, oby taki Malik pojawił się i pod moim oknem. Ale chyba muszę poprzestać na marzeniach...
UsuńDziękuję ślicznie, kochana, za komentarz.
Ucz się pilnie! Trzymam za Ciebie kciuki ♥
Rany, Zayn jest taki bipolarny.. ale i tak go uwielbiam i ciebie też uwielbiam, pamiętaj o tym!
OdpowiedzUsuńJezu skoro Zayn jest taki zazdrosny to dlaczego wyszedł z tej imprezy? Chyba powinien właśnie siedzieć na dopiero i jej pilnować xd
OdpowiedzUsuńProszę proszę proszę dodaj następny rozdział szybciutko bo nie wytrzymam! :D
Właśnie, właśnie! Powinien siedzieć i śledzić każdy krok Lucasa, a nie się obrażać.
UsuńAle cóż, gdyby tego nie rozbił, nie miałabym jak i kiedy wykorzystać pomysłu na następny rozdział... :P
Dziękuję ślicznie za komentarz!
Buziaki ♥
aww! Zayn zezłoszczony. <3
OdpowiedzUsuńMam już tak w zwyczaju, że najpierw zwracam się do bohaterów, także pozwolisz:
OdpowiedzUsuńMalik, pieprzony, seksowny ideale, Twoja zazdrość jest pociągająca. Nawet bardzo. Nie musisz martwić się o swoją księżniczkę, już dawno oddała Ci serce. Teraz tylko nie pozwól nie wyjechać. Nie możesz jej na to pozwolić.
Hollywood, wybacz, ale malikowe przezwiska są bardzo ciekawe. Poza tym Carrie kojarzy mi się z "Seksem w wielkim mieście". Ale w sumie.. Imię - masz. Wielkie miasto - masz. Tylko seksu Ci brakuje, cholercia. Proszę, nie wyjeżdżaj! Przecież Malik tu zostanie! Ten pociągający, seksowny Malik!
No, to tyle.
Teraz, droga Charlie, muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam Twój styl pisania. Ja to widzę! Zayna z Carrie. Amy. Lucasa. aaaah, jak ja to uwielbiam! Czekam na następny rozdział. Wiesz, że na żadne nie cieszę się, tak jak na te?
Kocham Cię!
xx.
Haha ♥ Kocham ten komentarz!
UsuńI racja. Hollywood imię ma. Miasto z pewnością małe nie jest. Tylko, kurcze, tego seksu jej brakuje...
Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał i, że z taką radością przyjmujesz pojawienie się następnych postów. Rośnie mi serce na sam widok twych słów. Dziękuję ♥
Kochana Charlie, najwyraźniej mam dokładnie te same odczucia co większość Twoich czytelniczek, więc coś w tym musi być Doskonale widzę każdą sytuację, każdy gest, każdy napięty mięsień. Odczuwam emocje bohaterów. Byłam nabuzowana i zazdrosna jak Zayn, za chwilę zakłopotana jak Hollywood i chciałam się tłumaczyć przed panem Malikiem. A wcześniej byłam radosna ze względu na przyjazd przyjaciół, chociaż osobiście nie darzę ich zaufaniem ani sympatią. Podejrzewam, że Lucas spał z Amy, tylko nie chcą się do tego przyznać. Za to Luc byłby hipokrytą gdyby próbował odzyskać Carrie. To związek stracony bezpowrotnie.
OdpowiedzUsuńNiebezpieczny i zazdrosny Zayn, to podniecający Zayn, czyli LUBIĘ TO ! :D
Przez cały rozdział miałam ciarki na ciele, bo błagałam Malika by zrobił w końcu coś aby Carolyn nie wyjeżdżała. Wszyscy wiemy, że on tego nie chce.
Ja to wiem.
Ty to wiesz.
Czytelnicy to wiedzą.
Obama to wie.
Jezus to wie.
Moja mama to wie.
Tak ma być i koniec. Ostatecznie mogę się zgodzić na to by wyjechała, ale Zayn ma do niej przyjechać i w końcu przelecieć!!
Jestem zboczona wiem, ale w tym opowiadaniu jest tyle nagromadzonego napięcia seksualnego, że aż na mnie to przechodzi!
Uważam, że obojgu by ulżyło gdyby w końcu stali się cieleśnie jednością :)
Kocham Cię maleńka <3
Całuję <3
[marked-ff]
[gotta-be-you-darling]
@Gattino_1D
Ja Ciebie też kocham! A moja miłość do Ciebie rośnie z każdym komentarzem jeszcze bardziej i bardziej. Kochana, dziękuję Ci ogromnie za poprawę humoru. W końcu, skoro nawet sam Obama, ba!, nawet sam Jezus wie, że Zayn pragnie, aby Carrie została w Londynie, to faktycznie coś musi być na rzeczy. :D
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz!
Buziaki ♥
Tyle dziewczyn mnie kocha, że chyba zmienię orientację xD
UsuńWspaniale piszesz i zasługujesz na medal od Obamy, przytulasa ode mnie, całusy od 1D (zwłaszcza od Zayna xD) i spotkanie z samym Jezusem :)
Przesyłam baryłkę z weną ! <3
Całuję <3
Uwielbiam tego bloga *.* świetnie piszesz aż pozazdrościć
OdpowiedzUsuńczekam nn <3
hej hej :)
OdpowiedzUsuńnie spóźniłam się. komentuję! :D
a więc tak od razu przejdę do rzeczy czyli do momentu Zarrie...
NIE NIE NIE! CO SIĘ STAŁO Z ZAYN'EM?! CO SIĘ STAŁO Z MOIM ULUBIEŃCEM Z POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU?! O CO CHODZI?! ;-;
wgl mi się to nie podoba -.- to że była """"""""jego""""""" poprzedniej nocy nie znaczy że nie może mieć znajomych a na Lucasa nawet nie moze się popatrzeć! no szanujmy się! ugh! tak mnie zdenerwował że w pewnej chwili juz sobie pomyslałam ze bardzo dobrze że Carrie wraca do NJ, powinna o nim zapomnieć (choć to nie bedzie takie łatwe i pewnie tak jak w WIWYM męczyłam się z Zayn'em tak tutaj będę się męczyć z Carrie... z Zayn'em nie będę się męczyć bo on na to nie zasługuje! cholera! sam sobie na to zasłużył... ugh Carrie opamiętaj się i zostaw tego hipokrytę lub Malik opamiętaj się i nie bądź takim dupkiem! to albo to! jestem rozdrażniona jego zachowaniem, co on sobie wgl myśli?! była jego?! bardzo dobrze mu Carrie powiedziała! ONA NIE JEST RZECZĄ! niech on sobie to zapamięta...
mam nadzieję że Malik się zmieni i jeszcze powpisuję mu kilka plusów bo jak na razie to nie ma ma co liczyć... -.-
buziaki
@WTuszynska
za jakiekolwiek błędy przepraszam i za to że komentuję z anonima ale już jak napisałam kom to zauważyłam ze nie jestem zalogowana i już nie chciało mi się kopiować kom, wklejać etc. <3
Oho! W takim razie pozostaje mi mieć nadzieję, że Zayn zrehabilituje się w Twoich oczach w następnym rozdziale. ;))
UsuńBuziaki ♥
Czytając twoje opowiadanie, odczuwam emocje bohaterów. Jejku, Zayn jest taki afjkfgkfka,. No jest sobą. Taki niebezpieczny się zrobił, szalony.xd Mam nadzieję, że Carrie nie wyjedzie. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńokropna-rzeczywistosc.blogspot.com
Hej,kocham ten ff !!!! Nigdy wcześniej nie czytałam go ale jak zaczęłam już to robić to nie mogłam się oderwać. Ta fabuła tak mi się wbiła w pamięć że aż w nocy mi się śniło xd Masz bardzo fajny styl pisania- uwielbiam go <3 Zauważyłam kilka błędów podczas długiego czytania ale to nic mi nie przeszkadza by móc nazwać twoje ff CUDEM !! @nuda100
OdpowiedzUsuńJej, cieszę się niesamowicie! I ogromnie dziękuję za przemiłe słowa! ♥
UsuńBuziaki!
Kochanie...
OdpowiedzUsuń"NAJLEPSZE OPOWIADANIE" tylko to przychodzi mi na myśl ♥
Dziękuję ♥
UsuńHEŁ HEŁ jestem 50 komentarzem. Lubie okrągłe liczby...
OdpowiedzUsuńTwój blog to takie arcydzieło. Zazdroszczę twojej polonistce, która może czytać to co piszesz.
Biedactwo z Zayna. Ta pieprzona suka, która jest dla mnie autorytetem, złamie mu serducho. (troszeńkę mnie poniosło)
Oby nie, bo się totalnie załamie i skoczę........z krawężnika, ale ciii
Będziesz mi odszkodowanie płacić! ;p
Wypiłam za dużo kawy i mi odbija...
Pozdrawiam
Vic
Łomatko, dziękuję ślicznie za przemiłe słowa.
UsuńCieszę się ogromnie, że moje opowiadanie Ci się spodobało. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na następnych rozdziałach. ;)
Pozdrawiam ciepło! ♥
Z przyjemnością chciałyśmy powiadomić ciebie, że twoje opowiadanie zostało nominowano do Bloga Miesiąca Kwietnia. Konkurs ten trwa przez miesiąc. Jeśli chcesz dodać ankietę na swoją stronę zgłoś się do nas, najlepiej napisz na maila. W razie jakiekolwiek pytań pisz śmiało.Życzymy powodzenia! :D
OdpowiedzUsuńhttp://spis1d.blogspot.com/