Dwa miesiące później…
Carrie rozejrzała się wokół siebie, ale to wcale jej nie
pomogło. Nigdy nie miała zbyt dobrej orientacji w terenie, dlatego i tym razem
błądziła wśród najróżniejszych sal, próbując znaleźć tą właściwą. Szkoda tylko,
że w pobliżu nie było żadnej osoby, która mogłaby jej pomóc. Jak to możliwe, że
na korytarzu w uniwersytecie nie krzątał się żaden uczeń? Zdaje się, że Carolyn
znalazła odpowiedź na to pytanie w momencie, gdy zerknęła ukradkiem na tarczę
zegarka na swoim nadgarstku.
Była spóźniona. Znowu.
Próbując zdać się na kobiecą intuicję, przeszła dalej tym
samym korytarzem po raz enty tego dnia. Ale już nie próbowała sobie
przypomnieć, która z sal to mogła być, a po prostu zaryzykowała, wchodząc do
jednej z nich.
- Przepraszam za spóźnienie – powiedziała pokornie, wiedząc
znajome twarze. Udało się. W końcu!
Profesor stojący przy wielkiej, białej tablicy, momentalnie
odwrócił się w stronę drzwi. Był to mężczyzna w wieku czterdziestu kilku lat,
ubrany w o rozmiar za duży garnitur. Okulary na jego nosie wydawały się
kompletnie zbędne, bo wciąż wyglądał zza nich, jakby szkła tylko utrudniały mu
widzenie. Jego mina nie zdradzała nic dobrego, ale studenci zdawali się już do
tego przyzwyczaić. Wszyscy poza Carrie, która od dnia poznania tego mężczyzny,
próbowała rozpogodzić go swoim szerokim uśmiechem. Bez skutku.
- Jak zawsze spóźniona – odpowiedział zgryźliwie, wskazując
dłonią wolne miejsce w pierwszym rzędzie. Zapewne myślał, że w ten sposób ją
ukara.
Carrie przeszła przez najmniejszą salę wykładową na całym
uniwersytecie i usiadła tuż przed mężczyzną. Uśmiechnęła się ciepło, próbując
udawać, że nie widzi jego zniesmaczonego spojrzenia. Udawała również, że nie
dostrzega spojrzenia innych studentów, z którymi do tej pory nie nawiązała żadnej
bliższej więzi.
Grupa, w której obecnie się znajdowała składała się w dużej
mierze tylko z mężczyzn. Zresztą, to głównie ci wybierali fizykę komputerową,
jako kierunek studiów. Nie dziwne więc, że kolorowe, kwieciste sukienki Carrie
nie miały tu zrozumienia. Wszyscy traktowali ją, jak kosmitkę i chociaż usilnie
próbowała im pokazać, że zna się na rzeczy, to wciąż była przez nich
ignorowana. Wyglądało na to, że kolorowa
blondi miała sobie nie znaleźć sprzymierzeńców wśród fizyków-informatyków.
Co prawda, na samym początku kilku facetów, próbowało się z
nią dogadać. Jednak zaraz po tym, jak dała im do zrozumienia, że się z nimi nie
prześpi, ci nagle rezygnowali z dalszych rozmów. Nie płakała nad tym. Jeśli jej
nie akceptowali, to ich sprawa.
Z pełną uwagą słuchała dalszego wykładu profesora, który
rozprawiał na temat badań dynamiki układu sprzężonych oscylatorów i jako jedna
z nielicznych naprawdę rozumiała, o czym mówił. Szkoda tylko, że nikt tego nie zauważał.
Ale wiedziała, że jeszcze przyjdzie czas, by pokazać wszystkim, na co ją stać.
Zaraz po zakończonym wykładzie zabrała wszystkie swoje
rzeczy i wyszła z sali już nawet nie patrząc po twarzach swoich kolegów. Nie
siliła się na żadne sztuczne uśmiechy, ani nie próbowała nikogo zagadać.
Przestało jej na tym zależeć. Wiedziała przecież, że nie może mieć wszystkiego.
I chociaż chwilami dołowało ją to strasznie, wolała się nad tym nie
rozdrabniać, ani nie podejmować dalszych prób zakolegowania się z kimś, kto
wcale tego nie chciał.
Po raz pierwszy bez problemu odnalazła wyjście z budynku,
ale nawet to nie poprawiło jej humoru. Tego dnia czuła się naprawdę
beznadziejnie, choć zdawała sobie sprawę, że nie ma ku temu teoretycznie
żadnego powodu.
- Uśmiechnij się, Hollywood! – Zawołał dobrze jej znany
głos. – Wyglądasz, jakby ktoś ci umarł.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jej zły nastrój
minął, a na twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
- Co ty tu robisz? – Zapytała, odwracając się do
niespodziewanego gościa. – Myślałam, że zobaczymy się dopiero wieczorem.
Kilka kroków dalej, na masce czarnego Mercury Comet z 1963
roku opierał się ciemnowłosy chłopak. Jego czekoladowe oczy świeciły zdrowym
blaskiem, a łobuzerski uśmiech dodawał mu pewnego, tajemniczego wyrazu. Czarne
ciuchy jedynie to potwierdzały.
- To już nie mogę
odebrać swojej dziewczyny z uczelni? Nie wiedziałem, że są jakieś nowe, zabraniające
mi tego zasady – powiedział, uśmiechając się delikatnie.
Uwielbiała, gdy się z nią tak przekomarzał.
- Przecież wysłałam ci nową listę zasad – jęknęła, próbując
powstrzymać uśmiech. –Obiecałeś, że ją przeczytasz.
- Obiecanki cacanki – westchnął, przyciągając ją do siebie
za pasek skórzanej torby. Zaraz po tym, gdy złapał ją w swoje objęcia, złożył
delikatny pocałunek na jej ustach. Było to zaledwie krótkie cmoknięcie, ale
wystarczyło, by w brzuchu dziewczyny pojawiły się motylki, a kolana lekko się
zachwiały.
- Jak było na wykładach? – Zapytał. Zawsze to robił. I za każdym
razem słyszał tą samą odpowiedź.
- Beznadziejnie. Nikt mnie tam nie lubi.
- To dlatego, że cię jeszcze nie poznali – odparł,
polegając na tej najbardziej optymistycznej odpowiedzi.
- Nawet nie próbowali!
- Bo to idioci.
Carrie przewróciła teatralnie oczyma.
- Nie mów tak, to wciąż moi koledzy.
- I koleżanki – poprawił ją.
- W mojej grupie oprócz mnie jest jeszcze tylko jedna
dziewczyna.
Malik zmarszczył brwi.
- W takim razie cieszę się, że cię nie polubili.
Jasnowłosa jęknęła głośno, odpychając Mulata od siebie.
- Jak możesz tak mówić?
Zayn wzruszył ramionami, po czym otworzył drzwi od strony
pasażera dla Carolyn.
- Jesteś moją dziewczyną, więc mam święte prawo pilnować
tego, co moje.
Carrie obrzuciła chłopaka karcącym spojrzeniem, chociaż w
rzeczywistości bardzo spodobały jej się słowa Malika. Do tego stopnia, że
poczuła, jak w jej brzuchu do życia budzą się motyle.
- Nie powinieneś być teraz w pracy? – Zapytała, gdy chwilę
później zajął miejsce obok niej.
Studio tatuażu Zayna w ciągu ostatnich dwóch miesięcy
rozwinęło się w zaskakująco szybkim tempie. Ilość klientów doprowadziła nawet
do tego, że Mulat był zmuszony zatrudnić do pomocy jeszcze jednego tatuażystę.
Erin – która ku niezadowoleniu Carolyn również pracowała dla Malika – nie
nadążała z umawianiem kolejnych klientów, gdyż grafik zarówno właściciela, jak
i nowego pracownika pękał w szwach. Zayn „winę” za to zrzucał na Carrie, gdyż
to właśnie ona zajęła się reklamą studia, jednak sama dziewczyna wiedziała, że
znacznie większe znaczenie miał ogromny talent jej chłopaka.
- Dzisiaj wielki dzień, nie pamiętasz? – Zayn spojrzał na blondynkę
zaczepnie, po czym odpalił silnik swojego ukochanego samochodu.
- Oczywiście, że pamiętam! – Oburzyła się. – Ale to chyba
nie jest powód do tego, by porzucać pracę? Co na to Jason? Nie miał nic
przeciwko? Został przecież sam…
Malik prychnął.
- To ja jestem jego szefem, nie odwrotnie.
Jasnowłosa pokiwała głową, ale wcale nie była
usatysfakcjonowana taką odpowiedzią.
Gdy tylko wyjechali z terenu Uniwersytetu, Blake
momentalnie odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że kolejne lata nauki nie będą dla
niej tak przyjemne, jakby zapewne było to w Nowym Jorku. Nie potrafiła się
odnaleźć na tej uczelni, a do tej pory nie znalazła osoby, która mogłaby jej w
tym pomóc. Wśród jej londyńskich przyjaciół nikt nie znajdował się na tym samym
wydziale, co ona. Nie wspominając już o wyborze kierunku. Wiedziała jednak, że
będzie musiała to przeboleć. Z pewnością było to warte tego, co miała, gdy
wracała do domu.
Wciąż mieszkała z ojcem, ale większość wolnego czasu
spędzała albo w studio Malika, albo w jego mieszkaniu na górze. Jej tata często
na to narzekał, dlatego czasami - tak w ramach niewielkich zmian - Malik po
pracy przyjeżdżał do niej. Wbrew pozorom to również nie było najlepsze
rozwiązanie dla Johna, który i wtedy zrzędził. Tyle że, tak dla odmiany,
powodem tego były godziny, w jakich Zayn opuszczał posiadłość pana Blake’a.
Samochód zatrzymał się pod domem Malika, a Carrie już ledwo
pamiętała o tym, jak bardzo nie znosiła swojej nowej uczelni. Teraz nagle
wszystko stało się proste i dobrze wiedziała, że tak naprawdę Londyn był miastem, do którego należała.
To zawsze był Londyn.
Weszli do studia, kierując się prosto do „gabinetu” Malika.
Zanim jednak przekroczyli jego próg Zayn musiał chwilę porozmawiać z Erin.
Panna Kolorowe Pasemka opowiedziała swojemu szefowi o wszystkim, co wydarzyło
się podczas jego nieobecności. I chociaż teoretycznie dziewczyna straciła
zainteresowanie Zaynem, przerzucając się na nowego pracownika, to Carrie wciąż
jej nie znosiła. W tej dziewczynie było coś, co potrafiło doprowadzić blondynkę
na skraj wytrzymałości. No cóż, najwyraźniej nigdy nie przyjedzie taki moment,
że będzie czuła się swobodnie w towarzystwie byłych kochanek swojego chłopaka.
I chociaż wiedziała, iż Zayn kompletnie nic nie czuł do swojej pracownicy, Carolyn
nie potrafiła się nawet do niej uśmiechnąć.
Gdy Malik zakończył swoją krótką pogawędkę, Blake czekała
już na niego w gabinecie. Siedziała na wielkim fotelu kosmetycznym, a jej dobry
humor powrócił, jak tylko zobaczyła uśmiechniętą twarz Mulata. Była świadoma,
że to, co zaraz się stanie ma dla Zayna większe znaczenie, niż dla niej, ale z
jakiegoś powodu cieszyło ją to ogromnie.
- Gotowa? – Zapytał, nadal się uśmiechając.
- Jestem lekko zdenerwowana, ale to chyba normalne, prawda?
Zayn pokiwał głową, rozpoczynając rutynowe przygotowania.
Zebrał wszystkie potrzebne im rzeczy, a gdy był już gotowy, stanął przy fotelu
kosmetycznym.
- Wszystko będzie dobrze – pocieszył ją.
Carrie spojrzała na niego z powątpiewaniem, po czym
zeskoczyła z fotela, robiąc miejsce swojemu chłopakowi.
- A jeśli coś zepsuję? – Jęknęła.
- Nic nie zepsujesz.
Przeprowadzali tę rozmowę już nie raz. I choć widział, że
sam pomysł bardzo podobał się jasnowłosej, to był świadomy, że dziewczyna ma
mnóstwo wątpliwości. Nie trudno było się domyślić, iż nie czuje się pewnie.
Jakby nie patrzeć, nigdy nikomu nie robiła tatuażu.
- Może lepiej żeby Jason się tym zajął? – Zapytała, już nie
pierwszy raz wychodząc z tą propozycją. – On zna się na rzeczy. Na pewno zrobi
to lepiej niż ja.
Zayn pokręcił przecząco głową.
- Ale ja chcę, żebyś ty to zrobiła. Jeśli się nie uda, to trudno.
Będę żył z najbrzydszym tatuażem świata na ramieniu – wyjaśnił z cwaniackim
uśmiechem.
Być może dla niego wydawało się to zabawne, ale Carrie była
bliska zawału. Serce waliło jej niesamowicie szybko. Miała nawet wrażenie, że
kilka razy obiło się o jej żebra.
- Naprawdę, Zayn, bardzo śmieszne – prychnęła. – Jeszcze
chwila, a specjalnie spapram tę robotę. Albo zamiast planowanego tatuażu,
napiszę ci na czole „kretyn”.
Malik udał, że się namyśla.
- Całkiem oryginalny pomysł – wyznał z fałszywą aprobatą w
głosie, na co Carrie jedyne przewróciła teatralnie oczyma. Wiedziała, że w tym
wypadku dalsza rozmowa jest zupełnie niepotrzebna.
- Sam tego chciałeś – powiedziała, nakładając na dłonie
gumowe rękawiczki.
Nie raz widziała, jak Zayn robił tatuaż swoim klientom. Co
więcej, bardzo często pozwalał jej trenować na sztucznych skórach, które
specjalnie dla niej kupował. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziała, jaki jest tego
cel.
- Dasz sobie radę – oznajmił Malik. Teraz już w jego głosie
nie usłyszała żadnego przekomarzania się, a troskę i wsparcie. Musiał przecież
wiedzieć, jak bardzo ten moment jest dla niej stresujący.
- Zdajesz sobie sprawę, że to tatuaż i nie będzie tak łatwo
tego usunąć? – Upewniła się.
- Co ty nie powiesz? – Zaśmiał się. – Jaki ze mnie
tatuażysta, skoro do tej pory o tym nie wiedziałem?
- Oj, zamknij się!
Ale teraz już oboje się głośno śmiali i, co ciekawe, stres
kompletnie spłynął z Carolyn. Wyglądało na to, że całe gadanie Malika nie było
zwykłym nabijaniem się, czy dogryzaniem. Po prostu chciał nieco rozluźnić
biedną Blake.
- Zaczynamy – powiedziała cicho jasnowłosa, po czym zabrała
się do pracy.
Robiła wszystko to, o czym wcześniej mówił jej Zayn. Z
wielką dokładnością wykonywała każdy najmniejszy krok i pod czujnym, ale
wspierającym spojrzeniem Malika, wszystko wydawało się proste.
I właśnie w ten sposób, tuż obok tatuażu na ramieniu
chłopaka, będącym wizerunkiem jego dziewczyny, powstał nowy. Była to, co
prawda, tylko data ich pierwszego spotkania, jednak dla Zayna tatuaż miał
ogromną wartość. Szczególnie, że jego wykonawcą była sama Carrie.
- Gotowe – powiedziała jasnowłosa, uśmiechając się
delikatnie. Cieszyła się, że podołała. Zwłaszcza, że ręka nie drżała jej tak,
jak się tego obawiała.
- I co, nie było to takie straszne, prawda? – Zaśmiał się
Zayn, pomagając Carrie nałożyć folię ochronną na tatuaż. I gdy tylko kawałek
prześwitującego materiału znalazł się na jego ramieniu, Carrie poczuła ogromną
ulgę. Dlatego też od razu rzuciła się na swojego chłopaka, mocno go
przytulając.
- Nie potrzebujesz może nowego pracownika? – Zaśmiała się.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – odpowiedział z uśmiechem,
układając ich oboje na fotelu kosmetycznym. Może nie było tam zbyt dużo miejsca,
ale w pełni im to wystarczyło. Dlatego też kompletnie nie kłopotali się tym,
jak dużo czasu spędzili w tej niewygodnej pozycji. Oboje rozkoszowali się swoją
obecnością i intymnością tej chwili. W końcu, zarówno dla Carolyn, jak i dla
Zayna robienie tatuażu było czymś wyjątkowym i istotnym.
Blondynka mimowolnie spojrzała na ramię chłopaka, na którym
widniała jej podobizna. Wcześniej była zszokowana faktem, że Malik po tak
krótkiej znajomości wytatuował sobie szkic jej osoby na ramieniu. Teraz jednak
wcale jej to nie dziwiło. Wiedziała bowiem, że tym sposobem zadeklarował jej
coś ważnego. Żałowała tylko, że nie może odpowiedzieć mu tym samym. Podobały
jej się tatuaże i kochała je oglądać na ciele Mulata, ale jakoś nie miała
odwagi, by naznaczyć nimi swoją skórę. Ale wiedziała, że jeszcze kiedyś
nadejdzie ten dzień, kiedy poprosi Malika, by to zrobił.
Myśli Carrie zostały
przerwane przez pukanie do drzwi, które zaledwie chwilę później zostały otwarte
przez Erin. Dziewczyna pojawiła się w progu pomieszczenia z dziwnym grymasem na
twarzy.
- Jest już osiemnasta – wyjaśniła, czując się przy tym
wyraźnie niepewnie. – Jason i ja już wychodzimy.
Blake uśmiechnęła się w duchu. Dobrze wiedziała, iż
zachowanie panny Kolorowe Pasemka jest spowodowane tym, że Zayn Malik ciasno
obejmował swoją dziewczynę. A więc robił coś, czego nikt wcześniej nie widział.
Jakby nie było, wszyscy uważali Mulata za niezdolnego do jakichkolwiek
uczuć faceta, który nie angażował się w żadne, głębsze relacje z kobietami. I,
broń Boże, nie okazywał im czułości. Do czasu, oczywiście. A Carolyn cieszyła
się ogromnie, że może się nazywać dziewczyną, która zmieniła tę znaczącą
kwestię.
- Jasne. – Odpowiedział zaspanym, nieco zachrypniętym
głosem. – Zamknijcie tylko drzwi do studia.
Erin pokiwała głową, po czym pożegnała się z nimi jedynie
machnięciem ręki.
W pomieszczeniu ponownie zawitała kojąca cisza, a każde z
nich powróciło do swoich rozmyślań.
- Cieszę się, że zostałam w Londynie – powiedziała po
chwili panna Blake. Sama była zaskoczona swoimi słowami. Nie miała pojęcia,
dlaczego tak właściwie się odezwała. Przecież nawet tego nie planowała. Jakimś
jednak cudem słowa same odnalazły drogę do jej ust.
- Ani trochę nie żałujesz tej decyzji?
Carolyn dobrze wiedziała, co konkretnie Malik miał na
myśli.
- Uniwersytet to nie wszystko. – Wzruszyła ramionami. –
Zresztą, to dopiero początek. Wszystko może się jeszcze zmienić.
Zayn westchnął cicho.
- Przykro mi, że musisz tak się tam męczyć.
Dziewczyna zaśmiała się radośnie.
- Mnie nie tak bardzo – wyjaśniła. – Szczególnie, że zaraz
po zajęciach mogę wrócić do ciebie. To naprawdę dobre zakończenie dnia.
Mulat objął ją mocnej ramieniem, próbując przycisnąć
jeszcze bardziej do swojego ciała. Jakby to w ogóle było możliwe.
- Ja też się cieszę, że zostałaś w Londynie – szepnął jej
do ucha.
Nie byli typową parą. Na pierwszy rzut oka różnili się
absolutnie wszystkim. Począwszy od stylu ubierania, skończywszy na charakterze.
Ale w tym wszystkim było również miejsce na podobieństwa. Drobne, bo drobne,
ale jednak.
Żadne z nich nie przypuszczało, że kiedyś może ich połączyć
coś tak istotnego. Tyle że w życiu właśnie tak już jest. Zdarzają się rzeczy,
których nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Teraz mogli cieszyć się jedynie z
tego, że w odpowiednim momencie podjęli ryzyko. Sięgnęli po to, czego oboje pragnęli
najbardziej. I chociaż nie zawsze było kolorowo i nie wszystko układało się
perfekcyjnie, to mieli siebie.
Chwilami zdawało im się, że żyją we śnie. I w sumie, do tej
pory nie mieli pewności, czy aby na pewno sobie wszystkiego nie wymyślili. Bo
chociaż nic nie było idealne, to jakimś cudem takie właśnie im się wydawało…
Wygląda na to, że to już koniec. Jest mi trochę przykro, że to opowiadanie się skończyło. Przywiązałam się zarówno do bohaterów, jak i do Was, moi kochani czytelnicy.
Bardzo Wam dziękuję, że byliście tutaj ze mną i wspieraliście mnie podczas pracy nad tą historią. Broń Boże nie chcę się z Wami jeszcze rozstawać, dlatego zapraszam Was na moje nowe opowiadanie www.figure-you-out.blogspot.com. Mam nadzieję, że ze mną zostaniecie.
Jeszcze raz za wszystko dziękuję.
Huhuhu! Pierwsza!! Po raz pierwszy i ostatni. To nic że jeszcze nie przeczytałam rozdziału ;))
OdpowiedzUsuńNo, więc przyszedł też czas i na recenzję. Już od kilku dni czułam że ten prolog nadchodzi i kilka razy dziennie wchodziłam na twojego bloga z nadzieją że ujrzę tam coś nowego. I dziś w końcu się doczekałam. Ale moja radość nie była już tak wielka jak przy poprzednich rozdziałach, bo gdzieś w głębi czułam, że trudno będzie mi się pożegnać z Carrie i Zaynem. Nie oszukujmy się jest to....a raczej było najlepsze opowiadanie jakie czytałam. Masz wspaniały talent i proszę Cię nie zmarnuj go, bo nie każdy go ma. ;) :* ( tak, miałam na myśli siebie). Twój kolejny blog mam zamiar czytać tak samo jak ten, który prowadzisz z Niezapominajką, ale wdotego i tak będę wracać. Przepraszam Cię tylko za tak marny komentarz, bo nie wiem kompletnie co napisać.
UsuńPozdrawiam i dziękuję <3
do tego*
UsuńDziękuję ślicznie za ten przecudowny komentarz i tyle ciepłych słów ♥
UsuńSuper super super! Takiego zakończenia sie właśnie spodziewalam💕 dzięki kochana😍 czytać twoje opowiadanie było sama przykrmnoscia😘
OdpowiedzUsuńPrzyjemnością*🙈
Usuńbardzo podoba mi sie to, co zrobilas!
OdpowiedzUsuńnazwe to po prostu idealnym zakonczeniem przecudownej historii!
dziekuje ze to pisalas, jestem pewna ze przeczytam jeszcze ze trylion razy!/xoxlittlelady
*o* boski the end! :*
OdpowiedzUsuńPłacze bo zajebiste opowiadanie się kończy. A tak to świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWitaj słoneczko!
OdpowiedzUsuńOgromnie się ucieszyłam czytając, że pozwoliłaś Carrie zostać w Londynie. Jestem pewna, że nigdy nie pożałuje tej decyzji, bo została z Zaynem. Kochają się i wróżę im świetlaną przyszłość.
Kolorowa hipiska i mroczny badboy! Jak to świetnie brzmi.
Historia ich miłości nie była w żadnym stopniu typowa, ale udowodniłaś, że przeciwieństwa się przyciągają i pomimo różnic należy walczyć o wielkie uczucie.
Scena z tatuażem zaskoczyła mnie o tyle, że myślałam, iż to Zayn zrobi go Care a nie odwrotnie, ale nie jestem zawiedziona. Podoba mi się to jaki związek stworzyli.
Oby Harry wciąż wielbił Maxie, bo mu nakopię. Oni są dla siebie tacy idealni.
Uroniłam łzę wzruszenia, gdy kończyłam czytać, bo kocham tą historię. Była jedyna, niepowtarzalna i taka emocjonalna! Nieraz przeszywał mnie dreszcz, gdy czytałam o zbliżeniach Zayna i Hollywood.
Muszę Ci podziękować za tą historię, bo dzięki niej poznałam tak wspaniałą osobę jak Ty. Stałaś się dla mnie ważna i wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie wciąż bezproblemowa i owocna.
Kocham Cię i życzę Ci samych sukcesów zarówno w pisaniu jak i w życiu ogólnie. Obym mogła kiedyś kupić Twoją książkę kochana! <3
Całuję mocno <3
Ja Ciebie też kocham!
UsuńI również mam nadzieję, że będziesz kiedyś mogła kupić moją książkę. To byłoby spełnienie marzeń ♥
Przykro, że to już koniec :(. Ale będę czytać kolejne :D.
OdpowiedzUsuńCieszę się z takiego zakończenia i coś mi się wydaje, że wezmę się za ponowne przeczytanie Twojego opowiadania :D.
A więc do przeczytania w Figure you out x
@EdziaCyrklaff xx
Super epilog, tylko szkoda że już koniec. To jest jedno z kilku moich ulubionych opowiadań. Pewnie jeszcze nie raz przeczytam od początku <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńNO I RYCZĘ !
OdpowiedzUsuńNIE WIERZĘ ŻE TO KONIEC ! NIE WIERZĘ !
TAK CHOLERNIE SIĘ ZŻYŁAM Z BOHATERAMI Z TOBĄ... ! JEJKU...PIĘKNIE ZAKOŃCZONA HISTORIA...PIĘKNA SAMA W SOBIE !
POTRAFIŁAŚ STWORZYĆ AKCJE PO KTÓRYCH PŁAKAŁAM , ŚMIAŁAM SIĘ ,AKCJĘ KTÓRA PORTAFIŁA TRZYMAĆ W NAPIĘCIU CIEKAWOŚCI AKCJĘ PO KTÓREJ MOGŁAM POWIEDZIEĆ TYLKO "KU***A TA DZIEWCZYNA MA TALENT" TYLKO POZAZDROŚCIĆ ! KOCHAM TO OPOWIADANIE I WIEM ŻE O NIM NIE ZAPOMNĘ NA BARDZO DŁUGO ! DZIĘKUJE CI ZA TO !;* @TAKEMELAIM1D
Dziękuję za tak piękny komentarz! Ogromnie się cieszę, że udało mi się wzbudzić u Ciebie tyle emocji podczas czytania. To wiele dla mnie znaczy ♥
UsuńCudowny! Jak cały ten blog! Ten epilog to to genialne jego podsumowanie! Cieszę się, że na niego trafiłam i go przeczytałam. :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że byłaś tu ze mną ♥
UsuńNie mam sily wiec przepraszam ze taki krótki oom ale napisalam wczesniej tak ladjie i mi się nie wyswietla :( no to kochana nie wierze ze to juz koniec :( płacze i cholernie mi smutno ze to juz koniec :) ale zyje sie dalej a ty masz ju kolejne opowiadanie :( :* ♡♥
OdpowiedzUsuńKłaniam się.
OdpowiedzUsuńPłaczę.
Moje łzy są niczym w porównaniu do uczuć jakie jeszcze w sobie trzymam, ale nie mają jak wyjść na zewnątrz. Dlaczego? Bo nie ma słow ani gestow by opisać jak bardzo jestem szczesliwa przez to, ze mogłam czytać tak wspaniałe FF. Ta historia ujmuje nie tylko umysły ale i serca. Czuje się jakbym czytała o moich starych dobrych znajomych...
To było naprawdę piękne opowiadanie.
Gratuluje talentu.
Daj znać gdy kiedyś wydasz ksiazke.
Na pewno ją kupie ;)
I bardzo żałuje, że to już koniec. Naprawde życie bez tego FF nie będzie takie samo. codziennie patrzyłam czy dodalas nowy rozdzial czyli z tym opowiadaniem umarło kilka minut mojego zycia. Czym zapelnie tę pustkę?
Niestety nowym Twoim FF nie, gdyż czytam tylko z Zaynem :(
Niestety, zegnam się z Toba moja droga.
A tak bardzo nie chcę...
I dziekuje za wypelnienie radoscią moich dni przy czytaniu tych rozdzialow:)
Dziekuje ze poswiecasz swój czas dla innych.
Zegnaj ;) LOVE!
@ZaynakaPirate
xx
DZIĘKUJĘ ♥♥♥
UsuńBoziu..nie wierze,że to koniec
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to juz koniec lecz wszystko ma swój koniec jak i poczatek. Zakończyła jedną wspaniała historie a rozpoczynasz kolejna:) Juz się nie mogę doczekać następnego twojego dziela.
OdpowiedzUsuńEpilog przepiękny. Niby taki zwykly, bez żadnych ekscytujących sytuacji ale jednak, wystarczył jeden głupi tatuaż i poczułam, że to happy end... Najpiękniejsze zakończenie ever...
Dziękuję za przepiękny komentarz i tyle ciepłych słów. ♥
UsuńCieszę się się ogromnie, że spodobał Ci się ten epilog, bo bardzo się obwiałam tego, czy będzie wystarczający.
Pozdrawiam ciepło!
Łomatko *-* (specjalnie jest tutaj łomatko :o) bardzo ale to bardzo płacze z jednej strony że to już koniec a z drugiej że jednak Car została w Londynie :c nie cierpie zakończeń :c pamiętam jak zaczęłam czytać you're toxic było wtedy chyba 7 rozdziałów? A ja po przeczytaniu ich jakoś zapomniałam o tym blogu później znalazłam go przez przypadek znowu ;p i było ich 13 ? Może więcej więc znowu do niego wróciłam i to okazało się jedną z tych lepszych decyzji w moim życiu :) pomyślałam że nie przeczytam epilogu a jeszcze raz całą historię i dopiero epilog ale to była zbyt wielka pokusa :) okropnie podoba mi się koniec tak naprawdę nie lubię kiedy epilogi są długie ten był w sam raz cieszę się że mogłam w całym swoim życiu przeczytać coś tak wspaniałego :* uwielbiam cię za: to jak piszesz, za systemstyczność, za to że jesteś dla wszystkich taka miła, że doprowadziłaś opowiadanie do końca i za wszytko inne ;* pamiętam jak Carrie poszła z Harrym do Malika i spadła z drabiny a on ją złapał, (ten moment utkwił mi w pamięci najbardziej) jak wszyscy pojechali na ten ?koncert? I Car całowała się z Zayn'em, uwielbiałam konfrontację Erin i Carrie, momenty Malika i holwood w tym opowiadaniu zasługują na szczególne wyróżnienie *-* będę cholernie tęsknić za Carrie, Zayn'em, Harrym, Maxiee, Niall'em i całą resztą :c nawet za tobą Erin ! Dzisiaj będzie dzień dobroci dla panny kolorowe pasemko :') dziękuje Ci za to że to pisałaś kocham cię jesteś i będziesz moją ulubioną autorką :* DZIEKUJĘ ;*
OdpowiedzUsuń//Reckless
To ja dziękuję! I cieszę się ogromnie, że epilog Ci się spodobał. ♥
UsuńOprócz "Dear Zayn" to właśnie TOXIC było moim ulubionym opowiadaniem <3 od pewnego czasu przy powiadomieniach o rozdziale towarzyszył mi mały stres i myśl "tylko nie epilog, tylko nie epilog". Wiesz co To była dobra KSIĄŻKA! I na pewno jeszcze do niej kiedyś powrócę. Tak jak DZ czytałam z trzy razy i mam ochotę przeczytać znowu, tak z TOXIC będzie tak samo :) Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie, za takiego niesamowitego Zayna (to głupie, ale czułam jakby taki chłopak istniał na prawdę i sama miałam ochotę go zdobyć!!), za taką kolorową roześmianą i pyskatą Hollywood :D za każdą inną postać, za ciekawe momenty, niesamowite emocje... Pisz w taki sposób dalej, bo uwielbiam się wczuwać w postacie w "Twój sposób". Dziękuję, kocham! :* <3
OdpowiedzUsuńidealne zakończenie <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to opowiadanie się skończyło:-\
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Carrie została w Londynie:-)
Nie moge uwierzyc ze to juz koniec :(
OdpowiedzUsuńJeszcze dzis lub jutro przeczytam go jeszcze raz i napewno chetnie bede wracala do tego opowiadania :)
Jejku no szkoda że już koniec ;-;
OdpowiedzUsuńZ twoich blogów czytałam tylko dwa, w tym właśnie ten więc jest mi niezmiernie przykro że to już koniec...
Mam nadzieję, że jeszcze będziesz pisać jakieś FF o chłopakach :D
Heeej! ♥ ♥
OdpowiedzUsuńO kurczę, nie wierzę, że to już naprawdę koniec.. Mam wrażenie, że tak niedawno zaczęłam czytać to cudo, gdy dodawałaś pierwsze rozdziały. A tu proszę mamy epilog, ehh :C Jednak coś jest w tym, że wszystko co dobre, kiedyś się kończy i tak jest i tym razem.. :>
Jeżeli chodzi o opowiadanie, to gdy tylko zobaczyłam, że głównym bohaterem jest Zayn, to od razu pokochałam tę historię. :D A w momencie, gdy zaczęłam czytać kolejne posty, po prostu kupiłaś mnie całą! Tak się wciągnęłam i zachwyciłam, że szok. Na prawdę, ta historia jest jedną z moich ulubionych i na pewno jeszcze nie raz powrócę do tego opowiadania :)
Cieszę się bardzo, że Carrie postanowiła zostać w Londynie i zaryzykowała zgadzając się na związek z Malikiem. Jednak jak widać te ryzyko opłaciło się im obojgu. Zachowanie Malika bardzo się zmieniło, na plus oczywiście, od tego w pierwszych rozdziałach :> Carrie również stała się bardziej stanowcza, silniejsza i odważniejsza przy Zaynie. Od początku pokochałam i kibicowałam Zarrie! ♥
Uwielbiam wszystkie stworzone przez Ciebie postacie w tym opowiadaniu i wszystkie wątki. Ale to Carrie i Zayn kupili mnie od razu. :)
Kochana masz niesamowity talent! I uwielbiam czytać Twoje prace! :3
Dziękuję Ci, że mogłam przeczytać te cudo. ♥
Życzę dużo weny i pomysłów na dalsze historie. :)
P.S. Powodzenia na studiach! :)
Całuję,
@blue_eyes_9
Dziękuję, kochana za tak wspaniały komentarz! Ciesze się ogromnie, że byłaś ze mną przez te całe opowiadanie. Mam nadzieję, że jeszcze się nie rozstajemy i "spotkamy" się na moich następnych blogach.
UsuńWysyłam miliony całusów ♥
Najlepsze ff na świecie ;_; <3
OdpowiedzUsuńok wcale nie płacze.
OdpowiedzUsuńmoja kochana Charlie, dziękuję ci bardzo za to opowiadanie, za to wszystko. za wszystko. boże planowałam ten komentarz taki długi, ale co ja mam zrobić. koniec był idealny. opowiadanie i bohaterowie też.
dzięki Charlie, dziękuję.
To ja dziękuję! ♥
UsuńZacznę od tego, że czytałam ten epilog o 3.45 w nocy (tak, oglądałam Mtv VMA)
OdpowiedzUsuńNiestety na moim telefonie nie da się dodać komentarza. Tak jakby. Po prostu nie 'odczytuje' konta, nawet anonima.
Wracając do treści. Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. W moich przemyśleniach akcja rozgrywała się na lotnisku. Carrie stwierdziła, iż zostaje w Londynie. Wpadła w ramiona Zayn'a. Zaczęli się całować. Chłopak wyznał jej miłość i żyli długo i szczęśliwie. Dziękujemy za uwagę.
Zaskoczyłaś mnie.Pozytywnie oczywiście.
Moja droga żoneczko (tak, ogłaszam wszem i wobec, że zawarłyśmy małżeństwo, na asku, ale jednak, hahaha) wiesz, że uwielbiam Twój styl pisania, kocham sposób w jaki kreujesz bohaterów swoich opowiadań, a wręcz nie mogę, kiedy dodajesz na końcu te super gify bądź zdjęcia.
Pamiętam, kiedy znalazłam tego bloga. Wraz z nim znalazłam jeszcze jeden. Na ty było, podajże sześć rozdziałów, a na tamtym cztery. Nie mogłam się zdecydować, którego zacząć czytać pierwszego. Padło na Ciebie. I mówiąc szczerze po przeczytaniu pierwszych dwóch rozdziałów stwierdziłam iż "nie zachwyca". natomiast ten drugi wywołał we mnie przeciwne odczucia. Jednakże czytałam obydwa blogi.
A teraz z czystym sumieniem mogę oficjalnie niezaprzeczalnie ogłosić, że "You're Toxic" jest moim ulubionym blogiem.
Okay, a teraz czas na tę szaloną część komentarza.
O mój Boże! Carrie zrobiła Malik'owi tatuaż. Jezusie święty!
Ach, już widzę tę minę jak Zayn opiera się o maskę swojego Mercury Comet z 1963. Matko święta!
Coś dużo tych osób z góry wzywam.
Wracając. To cholernie słodkie, że wytatuował (a właściwie zrobiła to Carrie) sobie datę ich pierwszego spotkania. o podobiźnie dziewczyny nie będę wspominać. A nie, sorry już wspomniałam.
Jednak mam jeszcze sporo pytań. A mianowicie:
Co z Harry'm i Maxie?
Czy Niall znalazł dziewczynę?
Amy i Lucas nadal są przyjaciółmi Carrie? Utrzymują kontakt?
Co jej mama na wiadomość, iż zostaje w Londynie?
Czy mama Malik'a wie o tym, że jednak Hollywood nie złamała serca jej synowi?
Jak Carrie dogaduje się z Harry'm?
Knajpka Maggie i Arnolda nadal istnieje?
Ach, no i przede wszystkim. Co z Elvis'em?
Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
Miałam racje, że będę ryczeć. Dobra, okay nie ryczałam, ale kilka łez spłynęło po moich policzkach. Ja nie chcę się rozstawać z tym opowiadaniem.
Teraz będę Ci spekulować na temat tego jak bardzo świetnym pomysłem jest napisanie drugiej części. Jednak wiem, że możesz nie mieć chęci na ciągnięcie tej historii dalej. Rozumiem to.
Tak mi jakoś dziwnie i smutno kiedy to piszę. Może dlatego, że mam świadomość, iż jest to mój ostatni komentarz na tym blogu.
"To już jest koniec, nie ma już nic,
Jesteśmy wolni, możemy iść."
Muszę przestać, bo się zaraz rozkleję. Masz cholernie szczęście, że prowadzisz jeszcze dwa blogi. Koniecznie musisz wydać książkę! Marzę, by na mojej półce stała sobie Twoja książka. Będę patrzeć na Twoje nazwisko na niej i będę dumna, że czytałam Twoje blogi.
Nie wiem co mogę jeszcze dodać. Musiałabym chyba zebrać moje wszystkie komentarze, które napisałam na tym blogu, ale wydaje mi się, że to by było jeszcze mało. Zapewne zapomniałam o czymś tu napisać. Jeżeli mi się przypomni to powiadomię Cię na asku.
Nie, jakoś nie dociera do mnie, że to już koniec.
Muszę sobie zanotować, że mam pokazać tego bloga moim dzieciom (w odpowiednim wieku oczywiście). Nie usuwaj go, broń Boże!
Kiedyś tu wrócę z wspaniałymi wspomnieniami i przeczytam całość jeszcze raz. To zaskakujące, iż żadnej książki nie potrafię przeczytać drugi raz, a to opowiadanie mogłabym czytać setki razy. I za każdym z nich wywołuję u mnie takie emocje jak za pierwszym. To naprawdę niesamowite.
Wydaje mi się, że chyba to wszystko co chciałam Ci powiedzieć. Na razie.
Nadszedł czas pożegnania z tym blogiem. *wzdycha*
No więc...
Nie potrafię. To trudne.
.
.
.
.
.
.
.
.
Usuń.
.
.
Okay, ochłonęłam trochę. Teraz mogę skończyć ten komentarz.
Także, dziękuję Ci za wszystko. Za to jak sprawiałaś uśmiech na mojej twarzy. Za to, że wzbudzałaś we mnie przeróżne emocje. Za to, że po każdym nowym rozdziale zostawiałaś setki pytań. Ale przede wszystkim za to, że dla nas pisałaś. Dziękuję!
(Sorry, nie zmieściło się w pierwszej części)
Żono moja,
Usuń(serce moje, nie ma takich jak my dwoje, bla bla bla, i mnie chyba odbija)
DZIĘKUJĘ za ten wspaniały komentarz. Ogromnie się ciesze, że czytałaś to opowiadanie. Twoje komentarze, jak również pytania na asku zawsze sprawiały mi ogromną radość. Nie trudno się domyślić, że w momencie, gdy tylko zobaczyłam Twój nick, to od razu mordka cieszyła mi się zupełnie tak, jakbym nagle znalazła się w fabryce czekolady Willego Wonki. Niemniej, mam nadzieję, że w żadnym razie jeszcze się ze sobą nie rozstajemy (toż małżeństwem kurcze jesteśmy!) i spotkamy się jeszcze na moich nowych blogach.
Także wysyłam miliony buziaków i do napisania ♥
Ciężko mi coś napisać bo to juz epilog a szczerze mówiąc bardzo liczyłam że ta historia będzie mieć tyle rozdziałów co after, lub będzie mieć drugą część ale jak zobaczyłam że w notce nic o tym nie napisałaś, załamałam się. Strasznie pokochałam tą historię tak samo jak bohaterów. Na pocieszenie zrobię sobie maraton z rozdziałami w nocy.
OdpowiedzUsuńJesteś moją ukochaną autorką zaraz po takiej jednej więc śmiało można powiedzieć że jesteś na miejscu drugim. Więc z chęcią będę czytać każde twoje dzieło nawet jak nie będzie o 1D.
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY nuda100
Dziękuję ślicznie za te miłe słowa i oczywiście cieszę się ogromnie, że będziesz czytać moje nowe opowiadania ♥
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńStraszną radość mi sprawiłaś dodając wczoraj rozdział,a raczej epilog:) Ale to oznacza, że to już koniec tej historii:( Strasznie się przywiązałam do czytania twojego dzieła. Pamiętam jak jeszcze niedawno, dopiero odkryłam tego bloga i jak namiętnie nadrabiałam wszystkie rozdziały. Zayn i Hollywood to jedna z moich ulubionych par w FF, mają swój urok, pewną aurę co przyciąga czytelnika.
Skutecznie ostudziłaś nasze emocje. Wszyscy się spodziewali kontynuacji sceny na lotnisku, atu niespodzianka 2 miesiące później...Bardzo podoba mi się jak piszesz, więc przeczytałam też inne FF twojego autorstwa. Za każdym razem wymyślasz tak cudne zakończenia i tym razem też nie zawiodłaś:) Jest bajkowe, ale jednocześnie realne :)
Aww! to takie ekscytujące, że Carrie zrobiła mu tatuaż:) Będę bardzo tęsknić za You're Toxic, ale z wielką ciekawością zajrzę na stronkę z nowym opowiadaniem:)
Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu Xx
Dziękuję ślicznie ♥ Cieszę się niezmiernie, że to opowiadanie, jak i moje poprzednie historie Ci się spodobały. To wiele dla mnie znaczy. I oczywiście również cieszy mnie fakt, że zajrzysz na moje nowe blogi.
UsuńJeszcze raz za wszystko dziękuję!
Strasznie mi szkoda, ze to juz koniec :( wchodziłam niemal codziennie od kilkunastu dni i patrzyłam czy cos dodalas. Kiedy zobaczyłam, ze kolejny post to epilog to sir normalnie zalamalam. :((( bardzo sie przywiazalam do bohaterów :) Twojego stylu pisania. :) jesteś niesamowita. Dobrze, ze nie znikasz z blogspota na dobre ;) przynajmniej to. A rodzial cuuuudny <3wow! Zrobila swój pierwszy tatuaż i to jeszcze dla Zayna! Super ;) lepiej nie można bylo tego wymyślić :)))) szybko idę zajrzeć na Twój następny blog :) kocham Cie!!! I dziekuje, ze podzielials sie z nami ta historia :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością z blogspota jeszcze nie znikam. Mam zamiar Was jeszcze trochę pomęczyć swoją osobą. :P Dlatego mam ogromną nadzieję, że pozostaniecie ze mną i będziecie czytać moje nowe blogi. :))
UsuńDziękuję za wspaniały komentarz.
Pozdrawiam ciepło i wysyłam miliony buziaków! ♥
Och, nie! Koniec!
OdpowiedzUsuńJESTEŚ JEDNĄ Z DWÓCH NAJLEPSZYCH PISAREK, JAKIE SPOTKAŁAM W INTERNECIE!
A musisz wiedzieć, że blogów przeczytałam już mnóstwo. Dotychczas myślałam, że tylko jedna blogerka ma naprawdę talent, ale potem wpadłam na Ciebie!
I była to najlepsza rzecz dla mojego spragnionego umysłu :)
Opowiadanie było po prostu MAGICZNE. Te emocje, uczucia, to jak to opisujesz... coś fantastycznego :)
Być Twoją czytelniczką - to normalnie zaszczyt.
Dziękuję Ci za tę historię :)
Jesteś niesamowita, pamiętam o tym :)
ŁAŁ. Dziękuję ślicznie za te przemiłe słowa. ♥
Usuńsmutno mi, że to już koniec, bo przywiązałam się do tego opowiadania :(
OdpowiedzUsuńJednak nic nie trwa wiecznie, ale za to Twój epilog świetnie uhonorował tę historię i życzę Ci, aby następne opowiadanie było tak samo niesamowite, jak to.
Dziękuje za to, że mogłam przeczytać tak cudowną historię :)
Pozdrawiam:**
To ja dziękuję, że ją czytałaś! ♥
Usuńsuper!<3 świetne zakończenie a przede wszystkim szczęśliwe!<3 jesteś jedną z najlepszych pisarek!:) pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńŁomatko. Dziękuję ślicznie za te przemiłe słowa ♥
UsuńCzytając ten Epilog miałam okropny mętlik w głowie. "Co jeśli wróciła do Nowego Jorku? Nie zaraz wyskoczy Malik i zaprowadzi ją pod salę. Ale oni przecież nie chodzą do tej samej szkoły. WRÓCIŁA DO NOWEGO JORKU". Ale strasznie się cieszę, że jednak została. W końcu Londyn to jej miejsce, nieprawdaż? W sumie spodziewałam się tego, bo ta ich Love Forever nie mogłaby się skończyć. Byłoby mi smutno, a przede wszystkim Tobie. Tak bardzo nie chciałam rozstawać się w takim tempie z tym opowiadaniem, że Epilog przeczytałam powtórnie na Wattpadzie =D
OdpowiedzUsuńZayn zachował się jak prawdziwy drapieżnik, który broni swego i nie wiem, co tej Carrie odbiło. Ja to bym nie tylko o tym myślała (jakie to było dla niej cudowne), ale od razu rzuciła się mu w ramiona dziękując losowi, że mi go dał. No bo bądźmy szczerz: takiego Malika to nikt by nie ominął na ulicy. A ten tatuaż to taka miła niespodzianka, ja też bym chciała w przyszłości wytatuować chłopakowi datę naszego pierwszego spotkania. Kij tam z charakterem pisma!
A teraz takie małe wyznanko: *już jestem czerwona jak pomidor* szczerze mówiąc to, kiedy przeczytałam, że usiedli w bardzo małym fotelu, w zamkniętym studiu to coś tak w mej bujnej wyobraźni zapiszczało. Nie mówię jednak, że rozwinięcie sytuacji mnie nie ucieszyło, bo Fiddy romantyczna duszyczka, pływała w zachwycie, gdy to tak po prostu siedzieli wtuleni w siebie i rozmawiali.
"I żyli długo i szczęśliwie".
A ty się mnie jeszcze nie pozbędziesz, bo od teraz będę maltretować Cię na ask'u. Pozdrawiam!
Maltretować na ask'u? Hmm... Zapowiada się naprawdę ciekawie. :D
UsuńKochana, dziękuję ślicznie za cudowny komentarz i za to, że czytałaś i komentowałaś to opowiadanie. To wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam ciepło! ♥
bardzo dziękuję ci za to opowiadanie, było naprawdę niesamowite. Nawet się popłakałam, przez to że to już koniec:(( Jesteś wspaniała. Carrie i Zayn, zostaną w pamięci na zawsze. Dziękuję ci.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za to, że byłaś tu ze mną i czytałaś te moje wypociny! ♥
UsuńSzczerze mówiąc - pisząc komentarz pod ostatnim rozdziałem i życząc Ci weny na kolejne, nawet nie przypuszczałam, że następny wpis będzie ostatnim. Zdziwiłam się, identycznie jak ostatnim razem, kiedy przeczytałam: epilog. Haha, ja to jednak pecha mam:D Ale cóż, każda historia ma swój koniec.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Carrie została w Londynie, przewidywalam to! I nie zwątpilam w to nawet na sekundę, pochłaniajac pierwsze zdania rozdziału:D Przecież nie mogłoby być inaczej xd Zayn jest wyjątkowo miły, uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy okazywał swoją zazdrość. Głupek jeden:D Spodobał mi się pomysł z wytatuowaniem daty ich poznania a najbardziej fakt, że robiła to Carrie:) Naprawdę świetnie wyszło!
I trochę dziwnie mi z myślą, że więcej razy nie Zayn nie nazwie dziewczyny ''Hollywood'', Erin nie zirytuje juz Carrie, a przesympatyczne małżeństwo z.baru mlecznego nie obdarzy nikogo złotą radą, ech. Pozostaje mi czytać Twoje inne opowiadania, tak btw. napiszesz jeszcze jedno kiedyś o tej właśnie tematyce?
Bardzo przywiązalam się do bohaterów i żałuję, że nie poznam ich dalszych losów. Nie będę kłamać i nie napiszę,że płakałam, ale poczułam się dosyć zawiedziona, dlatego też teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na rozdziały na Twoich innych blogach.
A tak przy okazji - to już Twoje trzecie opowiadanie, które czytam!! Kiedy w końcu wydasz książkę?:D Taki talent nie może się w końcu zmarnować. Zamiast siedzieć w telefonie i śledzić Twoje wpisy, powinnam mieć w rękach książkę!! No dobrze, może w.końcu pójdę spać:D Życzę Ci wszystkiego dobrego i olbrzymich sukcesów w pisaniu (tzn. jeszcze większych XD) I oczywiście wymyslania kolejnych genialnych fabuł:) Pamiętam, jak rozmawiałam z koleżanką o When i was your man i obie stwierdzilysmy, że każde Twoje ''dziecko'' jest inne i.ze za każdym razem zaskakujesz zupełnie inna historią:) Osobiście zazdroszczę! Tak więc, jeszcze raz powodzenia i widzimy się na Figure you out! Dużodużodużo weny:)) buziaki xx
@beziimienna
Ja też dziwnie się czuję z tym, że to już koniec tego opowiadania. Szczególnie, że cały czas w głowie pojawiają mi się jakieś nowe pomysły, co do dalszego ciągu.
UsuńKochana, cieszę się ogromnie, że jesteś już ze mną tyle czasu. Jakby nie patrzeć - to trzy zakończone opowiadania. A teraz zaczęłaś czytać jeszcze następne. Kocham Cię za to! ♥
Dziękuję za przecudowny komentarz i tyle ciepłych słów.
Wysyłam miliony buziaków! ♥
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!! TO JUŻ KONIEC!
OdpowiedzUsuńChyba będę płakać... to ff jest jednym z najlepszych jakie czytałam i strasznie się z nim zżyłam. Ciężko będzie się przyzwyczaić,że tak historia jest już skończona i nic nowego się już nie pojawi. Będę9 musiała oduczyć się ciągłego wyczekiwania aż w moich interakcjach pojawi się tweet od ci z informacja o nowym rozdziale.
Strasznie się ciesze,ze między Zaynem i Carrie się tak ułożyło od początku czułam,że ona z nim zostanie... i ten tatuaż normalnie cała się rozpływam...
Czytałam każde twoje opowiadanie wszystkie były cudowne i ciesze się,że po zakończeniu tego powstało koleinę... czasem nawet zastanawiam się skąd ty bierzesz na to pomysły?
Tak więc to koniec You're toxic czas się przenieść na Figute you out!!!
Kocham cię <3
@Littlealex1996
P.s Przez chwile poczułam się jakbym wygłaszała mowę pożegnalną na pogrzebie czy coś w tym stylu heh już powoli wariuje przez to wszystko:3
Szczerze powiedziawszy, to nie mam pojęcia skąd to wszystko bierze się w mojej głowie. Haha :D
UsuńDziękuję ślicznie za przecudowny komentarz i tyyyyle ciepłych słów.
I oczywiście, serdecznie zapraszam do czytania nowego opowiadania. ;)
Pozdrawiam ciepło! ♥
Zakochałam się w tym opowiadaniu <33 Znalazłam je na wattpadzie i przeczytałam w niecałe dwa dni. Uwielbiam Carrie, a najbardziej jej wesoły styl bycia, który był zabawnym przeciwieństwem mrocznego Zayna. Strasznie mi przykro, że to już koniec :C A może tak druga część? xD
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję za czas, który nam poświęcasz <33
Ja również dziękuję za czas, jaki poświęciłaś mojemu opowiadaniu. To wiele dla mnie znaczy! ♥
UsuńJak zawsze cudownie <3 tylko smuteczek bo najlepsze opowiadanie się zakończyło :-/ ale mam nadzieję że zdecydujesz się na kolejną część tego opowiadania. :-*
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ!!! <3 :-D B-)
Wciąż rozważam pisanie drugiej części, ale jakoś nie potrafię podjąć żadnej decyzji.
UsuńRównież kocham! ♥
Szkoda, że to już koniec! :(
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to, że znajdowałaś czas na napisanie rozdziałów!
Jesteś w tym naprawdę dobra! :)
Jeśli byś kiedyś napsała książkę to na pewno bym ja przeczytała!
Jeszcze raz dziękujemy!
Och, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wydać jakąś książkę.
UsuńDziękuję ślicznie za przemiłe słowa. ♥
Pozdrawiam ciepło!
Jeej, szkoda że już koniec tego opowiadania ;/ Ale bardzo się cieszę, że postanowiłaś je napisać właśnie tak. Szczerze polubiłam tego bloga i tą historię, ale nie wszystko może wiecznie trwać :) Sou, mam nadzieje, że będziesz nadal pisać blogi tak świetne jak właśnie ten i życzę ci abyś zawszę miała wenę i nigdy się nie poddawała w pisaniu bo naprawdę jesteś w tym świetna ;*
OdpowiedzUsuńPisać z pewnością będę dalej, ale to, czy komuś to się spodoba, to już inna sprawa.
UsuńW każdym razie ogromnie dziękuję za piękny komentarz i miłe słowa.
Buziaki ♥
szkoda,że to już koniec,ten ff był fantastyczny x
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to koniec. Jak na razie nie jestem smutna, bo tak na prawdę nie dochodzi to do mnie. Mam wrażenie, że to tylko głupi żart, a za jakiś tydzień pojawi się tutaj nowy rozdział ;/
OdpowiedzUsuńZakończenie okropnie mi się spodobało. Wiedziałam, że w przypadku tej dwójki nie było mowy o związku na odległość. Okropnie bałam się, że Carrie wróci do domu i wszystko się skończy. Na szczęście nic takiego się nie stało, a to w jaki sposób Malik pokazuje dziewczynie swoje uczucia jest cudowne :)
Kurde nadal nie mogę uwierzyć w to, że to już koniec. Musisz wiedzieć, że to było jedno z lepszych ff jakie czytałam i tu nie chodzi tylko o sam pomysł, który był fenomenalny, ale twój styl pisania, który bez wątpienia jest wyjątkowy :D
Oczywiście postaram się wpaść na twojego nowego bloga. Strasznie cieszę się, że nadal piszesz, bo szkoda byłoby zmarnować taki talent :)
Przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga, który co prawda nie jest ff, ale może ci się spodoba :)
mess-in-this-world.blogspot.com
Dziękuję ślicznie! Cieszę się ogromnie, że moje opowiadanie aż tak Ci się spodobało. To wiele dla mnie znaczy ♥
UsuńJAK TO JUŻ KONIEC?
OdpowiedzUsuńświetny blog <3 będzie mi go brakowało !
love, @pazasia
Czekałam na tą cudowną chwilę tak długo.
OdpowiedzUsuńJejku. Naprawdę zrobiło to na mnie wrażenie.
Całe opowiadanie.
Blake i Malik.
Ty i twoje 'pióro'.
Krótko i zwięźle się pożegnam
Już czuje jakąś nostateczność i melancholię
Po prostu, dziękuję
xx laursia
To ja dziękuję! ♥
UsuńTęsknie za Carrie i Zaynem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Nie przeżyję bez kontynuacji historii Carrie i Zayna. ;c zaczęłam czytam przedwczoraj, a dziś już jestem tutaj... aż mnie w żołądku ściska na myśl, że to koniec. ;c pisząc ten komentarz jest mi bardzo smutno, mam nadzieję, że jednak pojawi się druga część, skoro Twoja głowa jest pełna pomysłów!
OdpowiedzUsuńCałuję i trzymam kciuki. <3
Jejuniu :( za kazdym razem czuje przywiazanie do opowiadania, ale to... Stole my heart hahahha:( nie dan rady wylaczyc karty z tym..mam nadzieje na druga czesc, o Boziuniu :( kocham Carrie i Zayna i ich wszystkich :(
OdpowiedzUsuńKooocham to opowiadanie, oraz jego autorkę;)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie to najlepsza rzecz jaka spotkała mnie w ostatnich dniach, najlepsza i najbardziej zaskakująca, bo nie spodziewałam się, że po tylu latach przekopywania blogosfery, szukania dobrych opowiadań, może istnieć jeszcze takie, którego nie czytałam. Kiedy spojrzałam na datę publikacji, nie mogłam uwierzyć, że przez tak długi czas nie trafiłam na Twój blog. Już od dawna cierpię na brak dobrych ff - kompletna susza - aż tu nagle, kiedy naprawdę pogodziłam się z faktem, że czasy wartościowych i dobrych ff o 1D minęły, odkrywam TO cudo...i połykam je od razu. Masz fenomenalny styl i świetnie prowadzisz narrację, nie było nawet jednego fragmentu, którego nie byłabym w stanie sobie wyobrazić. Przeczytałam wiele opowiadań i w pewnym momencie, czytając kolejne historie o chłopakach, miałam wrażenie, że czytam to samo, nawet opisy podsyłały mi te same utarte obrazy z poprzednich blogów i z łatwością wpasowywały się w to, co czytałam obecnie. Totalna nuda i szarość, chociaż próbowałam ile mogłam, moja wyobraźnia za każdym razem się buntowała. U Ciebie było zupełnie inaczej, totalny powiew świeżości i mogłam ponownie i szczerze popłynąć w historię, stając się jej częścią jako czytelnik. Carrie polubiłam od razu, jej charakter i osobowość przemówiły do mnie na tyle, że kibicowałam jej na każdym kroku, a muszę wspomnieć, że nie zawsze lubiłam główne bohaterki, bo miałam dość cichutkich i zlęknionych myszek bez wyrazu, za to Carrie i jej kolorowe sukienki kupiłam od razu. Spodobało mi się to, że Carrie była pewna siebie i w pewien sposób przebojowa, miała pazur i charakterek, co pokazała w pierwszym rozdziale, kiedy zakończyła imprezę Harry'ego. Z drugiej strony jednak wbrew pozorom była bardzo wrażliwa i niewinna, co najbardziej było widać, kiedy w pobliżu niej znajdował się Zayn. Zazwyczaj zapominała języka w gębie i pewność siebie gdzieś z niej ulatywała, ale w pozytywnym sensie. Podobało mi się to, jak reagowała na Zayna, bardzo fajnie to pokazałaś i było wiele scen z nimi, które czytałam po kilka razy...Najbardziej spodobała mi się ta koło lodówki, kiedy Malik pokazywał, gdzie zrobiłby jej tatuaż, o mamo, jarałam się tym fragmentem przez kilka długich chwil :v Moment z koncertu, kiedy zostali sami i doszło między nimi do pierwszego pocałunku, włączając w to całą ich grę przed samym pocałunkiem, również zajmuje miejsce na podium. Przez całe opowiadanie było między nimi ogromne napięcie i pożądanie, raz wzrastało, raz malało, ale ciągle dało wyczuć się to przyjemne drganie :) Buzujące w nich emocje było czuć przy każdym ich spotkaniu, w każdym ich spojrzeniu, geście a nawet słowie i nie masz pojęcia ile przyjemności przepływało wtedy przez moje żyły :D Tak, to zdecydowanie wyszło ci najlepiej, zbudowanie odpowiedniego podniecenia i napięcia. Malik od początku przykuwał uwagę i powiem ci, że już w pierwszym rozdziale mnie zaintrygował. Ksywka Hollywood fenomenalna :D Opisy jego wyglądu i zachowania to majstersztyk, po prostu rozpływałam się w wyobrażaniu sobie Zayna z Twoich opisów i to była jedna z najprzyjemniejszych rzeczy. Do tego Mercury Comet i od razu przed oczami stanęła mi Peyton z OTH i nie wiem, ale przez całe opowiadanie nie potrafiłam wyobrazić sobie tego samochodu w czarnym kolorze, tylko wyłącznie w czerwonym, ale i tak miło mnie tym zaskoczyłaś. Zayn idealnie pasował do tego samochodu :) a ja właśnie oglądam od początku ten serial, dzięki za przypomnienie ;) Historia Carrie i Zayna podobała mi się od samego początku do samego końca i żałuję, że nie zdecydowałaś się na drugą część. Mogłabyś pociągnąć nie tylko losy Zayna i Carrie, ale też Harry'ego i Maxine, których również bardzo polubiłam :) Bardzo fajnie zbudowałaś wszystkich bohaterów i żałuję, że tak szybko dobiłam do epilogu...no ale biorę się za kolejne Twoje opowiadanie z Malikiem, to zawsze jakieś pocieszenie :) Dzięki za świetną historię i rozrywkę :) Sorry, że z anonima, ale zapomniałam hasła do konta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Infinity
Kochana,
Usuńniezmiernie dziękuję za ten piękny komentarz. Ogromnie cieszy mnie fakt, że mimo iż ta historia już dawno temu została zakończona, to postanowiłas poświęcić trochę czasu i napisać tak wspaniały i wyczerpujący komentarz. To nie zdarza się często.
Cieszy mnie również to, że polubiłaś moje opowiadanie i bohaterów. A szczególnie Carrie. Mnie także denerwowały szare myszki w tych wszystkich opowiadaniach, dlatego postanowiłam stworzyć bohaterkę, która będzie ich zupełnym przeciwieństwem. Fajnie, że zostało to zauwazone. :)
Samochód oczywiście nie był przypadkowym wyborem. Sama jestem ogromną fanką OTH (i dodatkowo klasyków motoryzacji), więc po prostu to auto musiało się znaleźć w tym opowiadaniu. ;)
Jeszcze raz dziękuję za wspaniały komenatrz! Sprawiłaś mi nim ogromną radość. Fajnie, że ktoś jeszcze zabiera się za czytanie dawno temu zakończonych opowiadań. :)
Pozdrawiam gorąco i zapraszam na inne opowiadania mojego autorstwa (najnowsze: www.figure-you-out.blogspot.com). Mam nadzieję, że również Ci się spodobają. Buziaki!
http://wehavechoicetoliveortoexist.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń